2. Zwolnij. Szybciej nie zawsze znaczy lepiej.

Wolniej biegniesz, dalej dobiegniesz. Spalisz więcej kalorii, szczególnie tych pochodzących  z tłuszczy (!), w mniejszym stopniu narazisz się na kontuzję. Wolne, ale dłuższe bieganie przyniesie ci znacznie więcej korzyści i satysfakcji niż krótkotrwały, ale wypalający bieg „na hurra”, po którym przez dwa dni będą bolały cię nogi. Nawet zawodowcy, mistrzowie maratońscy 75% swoich treningów spędzają na biegu na pół gwizdka (oczywiście ich „powolny truchcik” dla większości normalsów oznacza niezły sprint, ale naprawdę nie należy z tego powodu mieć kompleksów).

Lepiej biegać tak wolniej niż za szybko. Zaciętość i lecenie „na łeb, na szyję” to twój wróg i świetny sposób na to, by się zniechęcieć