"Sexify" to jedna z tych produkcji, która narobiła sporo zamieszania w Polsce, ale też odniosła sukces poza granicami naszego kraju. Opowieść o studentkach, które tworzą aplikację dla kobiet przyciągnęła całkiem duże grono widzów, dlatego Netflix zamówił kontynuację tej produkcji. Jak wyszło? 

"Sexify 2": przyjemność gwarantowana? [recenzja serialu]

Anna Bystrowska/serwis prasowy

Nowy sezon "Sexify" zaczyna się z przytupem - start-up bohaterek jest na prostej drodze do osiągnięcia triumfu w branży technologicznej. Panie mają też stylowe biuro, gdzie nie tylko tworzy się kolejne kody do programowania, ale można również poćwiczyć jogę, czy napić się świetnej kawy. Takiego miejsca pozazdrościłoby wiele firm. Zapracowana Natalia próbuje rozwijać swój związek z Adamem, Monika mieszka w luksusowym hotelu a Paulina w końcu poszła na studia artystyczne. Wszystko wygląda idealnie, a dziewczyny odliczają ostatnie godziny do premiery apki. Niestety nie wszystko idzie zgodnie z planem, a sama gala okazuje się totalnym fiaskiem. Nawet tort przyjechał zły... Okazuje się, że dziewczyny mają silną konkurencję w postaci aplikacji dla mężczyzn, a młode przedsiębiorczynie są na mocnym debecie. Na pomoc przychodzi Anioł Biznesu w postaci Małgorzaty. Szanowana bizneswoman wyciąga rękę do głównych bohaterek, będąc ich wybawieniem na trudnej drodze zwanej "własny biznes". Jest tylko pewien szkopuł - panie dostają nadzór w postaci Maksa, który wygląda jak klasyczny korpoczłowiek, a hasło "cięcie kosztów" odmienia przez wszystkie przypadki. Dniami i nocami zapewne. Co robią Paulina, Natalia i Monika? Ratują biznes po swojemu, co więcej, nie patrzą tylko na przyjemność kobiet, ale i facetów.

Anna Bystrowska/serwis prasowy

Trzeba przyznać, że scenarzyści mocno ożywili tę historię dodając wątek aplikacji dla mężczyzn, bo przecież seks dotyczy obu płci, a w pierwszym sezonie skupialiśmy się jednak głównie na "płci pięknej". Twórcy mocno podkreślają, że podstawą dobrego związku czy seksu jest komunikacja. Simple as that. Wiele z nas zamiast porozmawiać z partnerem/partnerką szuka odpowiedzi u najbliższych przyjaciół czy w... wyszukiwarce Google. W tym drugim przypadku katastrowa gwarantowana. Nie rozmawiamy o braku orgazmu u kobiet, czy zaburzeniach erekcji u mężczyzn. A problemy zdarzają się każdemu, czy to przez stres, czy dolegliwości zdrowotne. Jednak należy o nich rozmawiać ze swoją drugą połówką, inaczej nici z poczucia bezpieczeństwa czy głębokiej relacji. Na szczęście bohaterki uczą się na własnych błędach. Ciekawe jest też samo randkowanie. Ile godzin siedziałyście na Tinderze swipe'ując głównie w jedną stronę? Trafiłyście tam na profil kumpla, a już nie daj Boże brata lub ojca? Innym razem, czasem wszystko brzmi wspaniale na papierze, przepraszam, w opisie, natomiast spotkanie jest jednym wielkim niewypałem. Po takich doświadczeniach niejedna z nas myślała o tym, czy nie lepiej byłoby nam bez facetów i czy może zdecydować się na związek z kobietą. Been there, done that - ile z was tak miało? To samo przechodzą dziewczyny z serialu "Sexify".

Anna Bystrowska/serwis prasowy

Ale to niejedyny przekaz, który znajdziemy w "Sexify 2". W świecie technologii czy start-upów rządzą mężczyźni. Co z kobietami, zwłaszcza tymi młodymi? Przecież my też potrafimy być kreatywne, znamy się na technologii itd Dorównujemy naszym kolegom, a nawet często jesteśmy od nich lepsze. Świetnie to podsumowuje serialowa Monika: "młody mężczyzna  w biznesie traktowany jest jak rekin. Kobieta w tym wieku - a o czym mamy z nią rozmawiać?". Ten szklany sufit nadal istnieje.   

Są też pewne minusy. Wiele rzeczy w scenariuszu, kostiumach czy scenografii chce być "modne", czy "fajne". Niestety niektóre z nich przyprawiają o zgrzyt zębów. Pseudonim rapera granego przez Nikodema Rozbickiego, czyli "Młody małolat" kilkukrotnie wywołał parsknięcie, a sam bohater jest jak stereotypowa kukiełka. Jak już mamy inspirować się Szczylem czy innym młodym polskim raperem, to ciekawie byłoby pogłębić charakter tej postaci. Nawet jeśli serial ma wymiar stricte komediowy. Marie Curie-Skłodowska witająca gości w biurze - świetnie, że odwołujemy się do ikony, ale jednak naukowczyni tego formatu zasługuje na coś lepszego niż sprowadzenie do cyfrowego portiera. Takich detali jest sporo, co momentami zaburza ogólną ocenę serialu. A szkoda. Na szczęście czasem można przymknąć na to oko.