W filmie „Bez urazy” Jennifer Lawrence pyta z nutą trwogi w głosie, czy w tych czasach nikt już nie uprawia seksu. Obserwacje bohaterki mogą mieć niewiele wspólnego z prawdziwym życiem, ale jeśli producenci wsłuchają się w głos Gen Z, rozbierane sceny rzeczywiście nie będą gościć na ekranie tak często jak dotychczas. Popkultura od dawna przepełniona jest seksualnością. Wie o tym nie tylko publiczność, ale także aktorzy, którzy po latach nadużyć wywalczyli obecność na planie koordynatorów intymności. Co przelało czarę goryczy w przypadku młodej widowni? Być może były to niesławne sekwencje z „Idola”, odważne kadry z „Euforii”, a może wątki miłosne wplatane nieco na siłę w każdą fabułę. Niezależnie od powodów, z badań Uniwersytetu Kalifornijskiego wynika, że młodzież oczekuje zmniejszenia natężenia seksualnych motywów w filmach i serialach. Według nich scenarzyści powinni wyjść poza stereotypowe myślenie i podjąć próbę odzwierciedlenia pełnego spektrum międzyludzkich relacji. 

Młodzi widzowie nie chcą intymnych scen w filmach i serialach. Zamiast romansów wolą przyjaźnie

Amerykańscy naukowcy z wydziału psychologii UCLA obwieścili, że ponad połowa badanych w wieku od 13 do 24 lat chce, aby na ekran trafiało mniej rozbieranych scen. Prace nad tegorocznym raportem „Teens and Screens” obejmowały przeprowadzenie ankiet wśród 1500 uczestników. Aż 51,5% z nich zdeklarowało, że woli treści skupiające się na przyjaźni i platonicznych związkach. Z kolei 44,3% uznało, że romans w mediach jest nadużywany, a 39% chciałoby widzieć więcej postaci aromatycznych i/lub aseksualnych. 47,5% „Zetek” uznało, że seks nie jest konieczny w większości filmów i seriali.

W raporcie powołano się również na słowa Olivii Rodrigo. Dziennikarze NME zapytali 20-latkę o opinię na temat kontrowersyjnego serialu z Lily-Rose Depp i The Weeknd. Piosenkarka przyznała, że nie miała ochoty na seans. „Pamiętam, jak wyszłam z »Barbie« i pomyślałam: Wow, dawno nie widziałam filmu opowiadającego o kobietach, który byłby pozbawiony seksu, bólu czy traumy” – powiedziała gwiazda. W podobnym tonie wypowiadali się ankietowani.

„Nie podoba mi się, że za każdym razem, gdy na ekranie spotykają się postać męska i żeńska, wytwórnia czuje potrzebę, żeby się w sobie zakochali” – czytamy w opublikowanym dokumencie.

Wyrazili dezaprobatę dla oklepanych motywów i przewidywalnych postaci. Wykorzystywane przez filmowców stereotypy postrzegają jako „nienaturalne, wymuszone i toksyczne”. Nie przemawiają do nich. „nudne” historie typu od wrogów do kochanków i męscy bohaterowie pozbawieni szacunku dla kobiet. „Mężczyzna będzie zachowywał się jak palant, a ona i tak straci dla niego głowę” – tłumaczą niezadowoleni. Czy dla kina oznacza to kres pocałunków w deszczu? Pewne jest, że aby zadowolić pokolenie Z, twórcy będą musieli porzucić utarte schematy i pokazać życie takim, jakim jest z całą jego różnorodnością.