Choć miasto na wodzie oddalone jest od epicentrum hollywoodzkich strajków o niemal dziesięć tysięcy kilometrów, to strajki amerykańskich związków zawodowych odcisnęły piętno także na zbliżającym się wydarzeniu. Niechęć do dialogu z protestującymi aktorami i scenarzystami, jaką od miesięcy okazują wielkie wytwórnie, doprowadziła do zawirowań w programie. Najgłośniej było zdecydowanie o wycofaniu „Challengers” w reżyserii Luki Guadagnino, który miał otworzyć imprezę. Mimo utrudnień organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Szybko znaleźli zastępstwo dla filmu z Zendayą w roli głównej. Wybór padł na dramat wojenny „Comandante” Edoardo de Angelisa. Poza tym zaprezentowali mocnych kandydatów do zwycięstwa w konkursie głównym. Obok Luca Bessona, Sofii Coppoli, Davida Finchera czy Bradleya Coopera o Złotego Lwa do rywalizacji staną Agnieszka Holland z „Zieloną granicą” i Małgorzata Szumowska oraz Michał Englert z „Kobietą z...”.

Film z Joanną Kulig powalczy o nagrodę w Wenecji. „Kobieta z...” na pierwszym zwiastunie

Obie produkcje doczekały się już oficjalnych zapowiedzi. Po sieci krąży zarówno zwiastun poruszającego dramatu nakręconego na polsko-białoruskiej granicy, jak i historia życia transpłciowej osoby na tle transformacji ustrojowej. W obsadzie znaleźli się m.in. Małgorzata Hajewska-Krzysztofik („33 sceny z życia”, „Atak paniki”, „Znaki”), Mateusz Więcławek („Zieja”, „Belfer”) i Joanna Kulig. Dla gwiazdy „Zimnej wojny” nie będzie to pierwsza wizyta na zagranicznych festiwalach. Po sukcesie dzieła Pawła Pawlikowskiego trafiła do jury canneńskiego konkursu Certain Regard. Na Berlinale zapozowała u boku Anne Hathaway i Petera Dinklage'a, promując komedię romantyczną „She Came to Me”. Obejrzyjcie teaser nowego projektu polskiej gwiazdy i razem z nami wypatrujcie kolejnych zdjęć z czerwonego dywanu! 

„Kobieta z...” – co wiemy o filmie Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta?

Wyreżyserowana przez Małgorzatę Szumowską i Michała Englerta „Kobieta z...” obejmuje 45 lat z życia Anieli Wesoły. Pierwsza część filmu osadzona jest w prowincjonalnym polskim miasteczku, gdzie bohaterka mieszkała jako mężczyzna. Z czasem odnajduje mozolny drogę do osobistej wolności, borykając się przy tym z problemami rodzinnymi i nieprzychylnym otoczeniem. „Jakich wyborów będzie musiała dokonać, aby stać się tym, kim naprawdę jest?” – pytają twórcy. Podkreślają, że produkcja jest przełomowa dla rodzimego rynku. „To dla nas naprawdę ważny film, będący efektem wielu lat pracy, niezliczonych spotkań z osobami transpłciowymi [...] W »Kobiecie z...« występuje wiele osób transpłciowych, które wcielają się zarówno w postacie trans, jak i cis. Zespół produkcyjny składał się z wielu osób ze społeczności LGBTQ+. Mamy nadzieję, że nasz film pomoże ludziom zrozumieć, co to znaczy być trans i zwiększyć poparcie dla zmian w prawie, które zagwarantują życie bez zagrożeń”.

„Myślę, że każdy będzie mógł utożsamiać się z tą historią. To jeden z powodów, dla których zdecydowaliśmy się to zrobić. Będzie to też pierwsza polska produkcja w tak dużym stopniu przestrzegająca zasad różnorodności i inkluzji. Bez tych wszystkich ludzi na pokładzie po prostu nie wydawałoby się to autentyczne. To także ich film” – mówi producentka Klaudia Śmieja-Rostworowska.

Choć „Kobieta z...” nie będzie filmem historycznym, a „melodramatem o rodzinie, relacjach międzyludzkich i szukaniu tożsamości”, to w tle pojawi się dynamiczny polski krajobraz. „Pokażemy Polskę taką, jaką ją pamiętamy z lat 70., 80., 90. oraz taką, jaką widzimy ją dziś. Jednoczesna przemiana kraju i tej postaci wydała nam się bardzo ciekawą koncepcją” – wyjaśnia Szumowska. „Państwo się zmieniło, ale sytuacja osób transpłciowych nie uległa znacznej poprawie. Wiedza i tolerancja nadal są bardzo rzadkimi zjawiskami, dlatego traktujemy walkę o nie jako naszą osobistą sprawę” – dodaje Englert.

Obiecują również, że w kadrze nie zabraknie ciepła i czułości: „Dwoje kochających się ludzi po prostu chce dzielić ze sobą życie. We współczesnym świecie, w środku Europy, wydawałoby się to łatwe, ale rzeczywistość pokazuje, że trzeba zapłacić za to pewną cenę. Wydaje mi się, że publiczność aktywnie szuka filmów opowiadających o łączących ludzi uczuciach. To nie czas na mroczne eksperymenty. To dobry moment, żeby zrobić film przystępny i zrozumiały”.