Kiedy narodziła się w Tobie pasja do muzyki? Czy była ona obecna w Twoim życiu od zawsze?

Pasja do muzyki narodziła się we mnie w czasie dojrzewania i nastoletniego buntu. Nabrałem wtedy siły i odwagi, aby pójść na całość i poświęcić muzyce całe życie. Środowisko, w którym dorastałem, nie dawało mi możliwości, aby cokolwiek w tym kierunku wcześniej robić. 

Twoja kariera nabrała tempa po udziale w The Voice of Poland. Skąd pomysł na udział w programie?

Udział w programie był trampoliną do tego, aby przeprowadzić się do Warszawy oraz jakkolwiek zaistnieć w świadomości ludzi. Była to jedyna i najbardziej dostępna możliwość dla ludzi spoza świata muzyki i z małego miasta. Stałem w kolejkach na castingi, milion razy usłyszałem „nie”, ale tak mnie to napędzało, że udało się zająć 3. miejsce w programie. Niesamowicie mi to pomogło, otworzyło wiele drzwi i pozwoliło ludziom na poznanie mojej osoby. 

Jak zmieniło się Twoje życie po programie?

Moje życie po programie diametralnie się zmieniło. Dostawałem wiele muzycznych propozycji. Wiadomo, że było wiele wzlotów i upadków, ale teraz jestem na najlepszej drodze, rozwijam się i spełniam. Traktuję to jako awans zawodowy. Uważam, że popularność szybko przemija i tylko od nas zależy, jak wykorzystamy dobry moment. Oczywiście trzeba mieć też trochę szczęścia i spotkać na swojej drodze odpowiednich ludzi. Bardzo długo dochodziłem do miejsca, w którym teraz się znajduję, uczyłem się na własnych błędach. Czasem trzeba ponieść kilkadziesiąt porażek, aby odnieść ten jeden sukces. 

 

Kto jest Twoją największa inspiracją muzyczną, ale również taką w życiu codziennym?

Mam wokół siebie bardzo mądrych ludzi i to oni mnie uczą, zmieniają. Wierzę w przysłowie „z jakim przystajesz, takim się stajesz”. Wraz z moimi przyjaciółmi, znajomymi uczymy się od siebie nawzajem wielu rzeczy, inspirujemy się. Nie lubię już tracić czasu na ludzi, którzy nie wzbogacają mnie duchowo. Ważne jest to w jakim środowisku się obracasz. Jeżeli chodzi o inspiracje artystyczne, to moją największą idolką jest niezaprzeczalnie Kasia Nosowska. Od dziecka imponuje mi na każdej płaszczyźnie – od sesji zdjęciowej, po wpis na Instagramie. Uważam, że jest po prostu doskonała w tym świecie, który rozumie to pojęcie całkiem inaczej. Jest też wiele innych osób, które cenię i szanuję w świecie muzyki. Ludzie często porównują mnie do Adele, Darii Zawiałow czy Franka Sinatry, co jest fajne, bo są to artyści, którzy swoją postawą reprezentują wysoką jakość. Na pewno przyjdzie też taki czas, gdy ktoś będzie porównywać się do mnie i inspirować moją osobą.

Jakie jest Twoje największe muzyczne marzenie?

Jak to mówią – apetyt rośnie w miarę jedzenia. Parę lat temu nawet bym nie śnił o rzeczach, których teraz doświadczam. Jestem ogromnie pokorny i wdzięczny temu wszystkiemu i mam masę nowych pomysłów artystycznych, co mi sprzyja, jako pracoholikowi. Jestem teraz w siódmym niebie, ponieważ mam bardzo dużo narzędzi, aby realizować się profesjonalnie i bez stresu. Moim artystycznym marzeniem jest na pewno zrobienie muzyki do filmu lub do teatru, może napisanie jakiegoś musicalu. Z takich marzeń na teraz, na wyciągnięcie ręki, to wszystkie stopniowo realizuję. Dużym sukcesem było usłyszenie mojej singla „Idealny syn” jako najczęściej granego utworu w radiu oraz wystąpienie na festiwalu w Sopocie i festiwalu RMF. 

 

Masz kogoś z kim chciałbyś wystąpić na scenie, stworzyć duet?

Praktycznie z całą naszą wytwórnią Kayax chciałbym stworzyć duety. Mimo że tak naprawdę zawsze byłem solistą i nie lubiłem współprac, to chciałbym zrobić coś szalonego, jak np. wystąpić z jakimś raperem. Połączyć dwa różne światy i zaskoczyć wszystkich. 

Skąd czerpiesz inspiracje na teksty?

Muszę przyznać, że mam duże wyczucie socjologiczne względem innych ludzi. Wszystkie moje teksty to „życióweczki”, codzienne rozmowy. Na przykład moja ostatnia płyta „Lumpeks” stanowi komentarz do tego, co dzieje się tu i teraz w kraju. Poruszam całe spektrum tematów ważnych i drażliwych, o których ludzie dyskutują przy stole, w komunikacji miejskiej, w telewizji. Zależy mi na tym, aby moja twórczość skłaniała ludzi do pewnych refleksji. Inspiruje mnie tak naprawdę każde spotkanie, każdy zapach, obraz, zachowania międzyludzkie, moje problemy, to jak się zmieniam. Bacznie obserwuję wszystkich oraz siebie, patrzę wstecz, w przód. Tak powstają teksty, stanowiące pewien manifest, pokazujące, że wszystkie trudne momenty nas zmieniają, uczą czegoś.


Skąd pomysł na nazwę albumu „Lumpeks”? Jesteś miłośnikiem kupowania w second handach?

Jest to moje zamiłowanie do tego, aby kupować dziwne rzeczy tanio. Wynika to głównie z tego, że jestem bardzo ekonomiczny i od wielu lat utrzymuję się sam. Zawsze, kiedy koncertowałem, musiałem samodzielnie kompletować ubrania na każdy występ, a nie było mnie stać, aby pójść do sieciówki. Bardzo lubiłem lumpeksy i obserwowałem, jak skrajne osobowości można tam spotkać. Aby opisać słowo klucz, które definiowałoby tą płytę, to o czym ona jest, pomyślałem sobie, że jestem w poczekalni, w dziwnym miejscu, gdzie zaraz dostanę drugie życie. I wtedy przyszedł mi na myśl oczywiście lumpeks i to, że nasze historie mogą zyskać drugie życie, ale zależy jak to wystylizujemy, jak dopasujemy. 

Jaka jest Twoja najlepsza zdobycz z lumpeksu? Taka perełka?

Zdecydowanie płaszcz Burberry, który kupiłem za 200 zł, a obecnie jest warty aż 3 tys. zł. 


3 listopada wychodzi Twój najnowszy klip. Zdradź nam jaką historię będzie opowiadać, co było inspiracją do jego powstania?

„Papierowy dom” to manifest pokazujący, że wchodzimy we własną głowę i często mamy pozamykane pewne ujścia, błądzimy w smole. Utwór mówi o tym, że czasami trzeba spojrzeć poza horyzont, który się kształtuje. Często żyjemy według schematu i myślimy, że nasze życie zawsze będzie tak wyglądać, a powinniśmy przeżyć je na maksa, wycisnąć jak cytrynę. „Papierowy dom” pokazuje, że wszystko jest bardzo łatwopalne i ruchome, a jedna sytuacja może wywrócić całe życie do góry nogami. W takim papierowym domu prędzej czy później każdy z nas się znajdzie lub już się znalazł. Ważne, aby ten dom nie spłonął i pozwolił przedrzeć się przez codzienne trudności. 

Masz jakieś życiowe motto, którym się kierujesz?

Na swojej płycie śpiewam „żyj, nadal żyj, zostaniesz w końcu czyjś”, czyli po prostu żyj i daj żyć innym. To jest motto, którym się kieruję. W tym wieku nie chcę już tracić czasu na osoby, które mogą działać na mnie destrukcyjnie, ani nie mam ochoty wysyłać jakiejkolwiek złej energii do kogoś, bo uważam, że karma jest najważniejsza. Na niej opieram swoje działania i wydaje mi się, że robię to dobrze, bo fajne rzeczy do mnie wracają.

Co chcesz przekaż fanom poprzez swoją twórczość?

Moi fani wszystko już wiedzą, te teksty ich ruszają, utożsamiają się z nimi. To zawsze był mój cel i bardzo się cieszę, że mam naprawdę fajną grupę słuchaczy, którzy czują, że to co robię jest prawdziwe. Dostałem kredyt zaufania, a moje utwory wzbudzają w nich refleksję i niesamowite emocje.