Jak siostry, Małgorzata Foremniak, Ola Jędruszczak, fot. Aldona Karczmarczyk

JAK SIOSTRY

Małgorzata Foremniak,
ma 46 lat,
ale przy córce, 23-letniej Oli Jędruszczak,
zapomina o różnicy wieku. Marzy, że córka zostanie projektantką. A Ola? Wie jedno: na pewno nie będzie aktorką!

Bycie w świetle reflektorów jest najgorsze na świecie! Schodzisz ze ścianki, nic nie widzisz, oślepiają cię flesze – tak córka Małgorzaty Foremniak kwituje pytanie o to, czy nie kusi jej kariera w show-biznesie. Ola Jędruszczak kończy psychologię. Gdy stoi obok mamy, wyglądają prawie jak siostry. – Czasem czuję się przy mamie staro, bo ona młodnieje w oczach – śmieje się Ola. – A ja czasem zapominam o różnicy wieku, jaka nas dzieli – mówi Małgorzata. – Jadąc kiedyś do swoich rodziców, minęłam dawną nauczycielkę. Powiedziałam do Oli: „Zobacz, pani X nic się nie zmieniła przez te lata!”. Ola na to: „Mamo, nie chodziłam z tobą do podstawówki!” – śmieje się Małgorzata. A jak wyglądały ich relacje, gdy to córka była w podstawówce? – Uważałam się za „matkę cool”, byłam otwarta na potrzeby córek. Choć czasem o różnych „inicjacjach” dowiadywałam się po latach! – opowiada Małgorzata. – Zbuntowałam się na czerwone paznokcie w gimnazjum i na podróż stopem po Europie w liceum. Ola wspomina, że mama tak bała się o jej bezpieczeństwo, że terroryzowała ją opowieściami o porwaniach i podrzucała filmy do oglądania. Jak się dorasta przy pięknej mamie? – Normalnie. Ale jak każda nastolatka miałam czas przewrażliwienia na punkcie własnej figury. Potwornie się odchudzałam. Przeszło mi – mówi Ola. – Córka ma teraz duży dystans do siebie, imponuje mi tym, wtedy trochę się bałam – wspomina Małgorzata. Nigdy nie kryła niczego przed dziećmi. – Wiedziały dużo o moim życiu – mówi. Córki uczy, by nie bały się słabości, ale w relacji z mężczyzną znały swoją wartość. Dziewczyny są wobec siebie szczere, otwierają dusze. – No i szafy! – śmieje się Ola. Dziś ma z mamą podobny rozmiar. Wymieniają się ciuchami. – Ola zawsze lubiła fajnie się ubierać i mieć swój pomysł na siebie – mówi Małgorzata. Wspomina, że już od przedszkola miała artystyczne zacięcie, robiła sukienki dla lalek. A potem było już bardziej profesjonalnie. Założyła z koleżanką firmę. – To nie lada wyzwanie i ciężka praca – przyznaje Małgorzata. – Byłam z niej dumna, choć nieraz widziałam ją zmęczoną, z podkrążonymi oczami z niewyspania. Teraz skupia się na końcówce studiów. Czasem odpuszczenie przynosi więcej zmian niż tkwienie w czymś za wszelką cenę – kwituje Małgorzata. Choć sama lubi ryzyko. – Olę urodziła wcześnie i nie rezygnowała z pracy. – Buntowałam się, gdy mama wychodziła wieczorami do teatru. Czasem zabierała mnie z sobą. Grałam w warcaby z garderobianym. Siedzenie i czekanie – z tym kojarzyła mi się mamy praca – wspomina Ola.

Szuka swojej drogi, swojego miejsca w życiu. Z Kamilem, swoim chłopakiem, mają ciche marzenie wyjechać na rok w podróż. Małgorzata Foremniak to rozumie, sama uwielbia podróżować. Zaraz jednak dodaje, że powoli czeka już na... wnuczka. Ma już w głowie pomysły na bycie „babcią cool”. Na razie musiała oswoić się z tym, że Ola wyprowadziła się z domu. – Pamiętam, gdy przed laty Ola pojechała na pierwszą w życiu kolonię. Zadzwoniłam do niej, przejęta, jak sobie radzi, a ona tylko chwilkę porozmawiała i pobiegła do koleżanek. Zatkało mnie – wspomina Małgorzata. Dziś, jak kilka dni nie mają kontaktu, dzwoni. – I dużo mówi. Jak jestem ze znajomymi na spotkaniu, wiedzą, kiedy odbieram telefon od mamy. Milczę przez 15 minut ze słuchawką przy uchu – śmieje się Ola. – Jest kochana! Wie, że czasem potrzebuję się wygadać. Cierpliwie słucha mojego przynudzania – żartuje Małgorzata. Ola wspomina, że często słyszała od mamy: „ Jesteś taka wrażliwa. Jak ty sobie dasz radę w życiu?”. – Dostała kiedyś w prezencie piękne futerko, tylko raz poszła w nim do szkoły. Powiedziała, że go nie chce, bo inne dzieci takiego nigdy nie będą miały. Pomyślałam wtedy: „Rośnie mi cudowny człowiek!” – wspomina Małgorzata. Dziś już tak się nie zamartwia, że córka sobie nie poradzi. Na wyprawie do Islandii zobaczyła, jak Ola na raftingu skacze ze skały do lodowatej wody. – Fighterka! – pomyślałam wtedy o córce. – To po mamie. Skubana nigdy się nie poddaje – mówi Ola.

Tekst Anna Konieczyńska