Gwyneth Paltrow zasłynęła występami u Wesa Andersona, Alfonso Cuaróna i Davida Finchera. Była Marge z „Utalentowanego pana Ripley” (już wtedy pracowała nad statusem ikony „cichego luksusu”!), Violą, w której zakochał się Szekspir i niezapomnianą Estellą z „Wielkich nadziei”. Z czasem przerzedziła wachlarz ról, a gaże za udział w ekranizacjach komiksów Marvela przeznaczała na rozwój autorskiej marki. Goop zyskało rozpoznawalność za sprawą nietypowych produktów i wywołujących burzliwe dyskusje praktyk założycielki. Aktorka była krytykowana za restrykcyjną dietę i nieodpowiednie stosowanie kremu z filtem UV (zarówno na talerz, jak i na skórę miała nakładać za mało produktów). Jeśli miałybyśmy wskazać jeden aspekt, w którym warto naśladować gwiazdę, byłby to wyluzowany stosunek do zmian zachodzących w ciele wraz z wiekiem.

50-letnia Gwyneth Paltrow z czułością o starzeniu. Aktorka sprzeciwia się podwójnym standardom

Gwyneth Paltrow udało się zachować równowagę między dbaniem o siebie a usilnymi próbami zahamowania wskazówek zegara. Aktorka nie neguje korzystania z zabiegów w salonach urody ani sięgania po kosmetyki anti-aging. Ba, sama dopiero co wprowadziła na rynek peptydowe serum dla cery dojrzałej i chętnie opowiada o swojej minimalistycznej rutynie pielęgnacyjnej. Zamiast uporczywego bronienia absolutnej naturalności apeluje o życie w zgodzie ze sobą i nieuleganie presji otoczenia. Przypomina, że pewne procesy są wpisane w koleje życia i tylko od nas zależy, w jakim stopniu je zaakceptujemy. Jeśli potrzeba ingerencji w wygląd ma wewnętrzne źródło, warto ją zaspokoić. A kiedy wynika z nierealnych standardów piękna narzucanych przez społeczeństwo, najlepiej byłoby ją zignorować. Każda droga jest właściwa, jeśli wytyczamy ją sami.

Gwyneth Paltrow od 30 lat stosuje dwa „żelazne” kosmetyki w swojej pielęgnacji. Gwarantują piękną cerę do pięćdziesiątki >>

„Chodzi o starzenie się naturalne i piękne, bez strachu, ale zachowując siebie samych najlepiej, jak to możliwe. Nie chcę wymazywać minionego czasu, nie muszę pozbywać się zmarszczek, ale sądzę, że utrzymanie tekstury i blasku skóry jest świetną opcją” – deklaruje w nowej rozmowie z brytyjskim Vogue.

„Myślę, że surowsze ocenianie kobiet niż mężczyzn w tym względzie jest problemem kulturowym. To nie nasz problem! Jako kobiety chcemy być zdrowe, chcemy się starzeć. Pomysł, że czas powinien się dla nas zatrzymać, jest dziwaczny. Uwielbiam, kiedy ktoś taki jak Andie MacDowell ze swoimi pięknymi siwymi lokami mówi o radzeniu sobie ze starzeniem się i różnicy między tym, jak postrzegamy George'a Clooneya [w porównaniu z tym, jak patrzymy na jego rówieśniczki]” – mówi na łamach magazynu. 

Siwiejący mężczyzna może być przystojny, a do kobiet mówimy: »Co planujesz zrobić ze zmarszczkami i wiotczejącą skórą?«. Na pewno istnieją podwójne standardy. Jednak powtórzę: my chcemy się starzeć! Myślę, że pragniemy dawać przykład, jak można do tego podejść. Każda kobieta powinna przechodzić przez to tak, jak chce. Niektóre z nas wolą traktować wszystko przez pryzmat estetyki, a inne będą wspaniałymi francuskimi babciami, które nic sobie z tego nie robią. Wszyscy powinniśmy mieć prawo starzeć się na własnych zasadach”.

Pod tymi słowami podpisujemy się obiema rękami!