Martyna Kamińska, radca prawny, negocjuje kontrakty (fot. Marcin Kempski)

– Kiedyś myślałam jak większość, że to uczelnia nieosiągalna – wspomina. – Tymczasem na Harvardzie liczy się wiedza i doświadczenie. Dopiero po przyjęciu na studia rozpatrywana jest kwestia finansowa. Jest możliwość uzyskania grantów z Harvardu na pokrycie kosztów studiów. Liczy się też ocena dotychczasowej pracy przez profesorów i pracodawców. – Treść rekomendacji jest tajna – dopowiada mecenas Skóra. Na Harvardzie Agata spędziła rok. Dostała się na wszystkie zajęcia, na których jej zależało, i zasmakowała pracy z wybitnymi prawnikami na świecie.

– Na przykład z Gabriellą Blum, specjalistką od prawa konfliktów zbrojnych, która jest jednym z moich mentorów. Harvard umożliwił mi kolejne przedsięwzięcie. Pracuję w International Center of Transitional Justice, organizacji pozarządowej, w której zajmuję się prawami człowieka w Birmie. Azja Południowo-Wschodnia jest moim nowym domem. 

Ich prawo do miłości

Martyna Kamińska żyje między Warszawą a Londynem. Ojca swoich dzieci, Daniela, poznała dziesięć lat temu. Ale dopiero od dwóch lat mieszkają razem.

– Przez osiem lat byliśmy w podróży do siebie, bo on w Londynie miał pracę (Daniel jest Polakiem, cenionym informatykiem), ja pracowałam w Warszawie. Kiedy urodziła się nasza córka (dziś ma cztery i pół roku), moja mama zamieszkała ze mną, żebym mogła pracować. Bywało, że prowadziłam negocjacje z kontrahentem, który mieszkał na drugiej półkuli. U niego był dzień, a u mnie noc. Musiałam być dyspozycyjna. Kiedy jednak pojawił się na świecie nasz syn, Daniel powiedział: „Teraz już nie masz wyboru, pakuj się i przyjeżdżaj do Anglii”. Jesteśmy dziś jak młode małżeństwo. Ja, jak mam dość, wrzeszczę, on też, ale się kochamy.