Mecenas Andrzej Michałowski, członek Naczelnej Rady Adwokackiej, mówi, że 20 lat temu trudnymi sprawami karnymi w Warszawie zajmowały się tylko dwie kobiety adwokaci. Panie mecenas były specjalistkami głównie od spraw cywilnych czy rodzinnych. – 20 lat temu byłem aplikantem i współpracowałem wtedy z jednym z najlepszych warszawskich obrońców, który zajmował się najcięższymi sprawami – zabójstwami, gwałtami i rozbojami. Zadzwonił do mnie kiedyś i poprosił o zastępstwo na rozprawie w Łodzi. Niestety, miałem kolizję terminów. Adwokat zapytał, czy mogę polecić jakiegoś kolegę. „A może być koleżanka?” – zapytałem. Mocno się zdziwił i odparł: „Kolego, ale to jest taka męska sprawa”. Dzisiaj w ogóle nie wyobrażam sobie dzielenia spraw na męskie i kobiece – przyznaje mecenas Michałowski. Świat adwokatury przeszedł prawdziwą rewolucję

Wśród prawników z całego świata

Justyna Metelska na trzecim roku aplikacji adwokackiej wyjechała do pracy w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Był rok 2001. Trafiła do grona prawników z całego świata.

– To był prawdziwy tygiel kulturowy. Poznałam bliżej Gruzinów, Turków, Włochów. Nauczyłam się rosyjskiego (mówię jeszcze biegle po angielsku i francusku). Jeździłam na misje prawne do Gruzji, Armenii i na Syberię. Bardzo dużo pracowałam i uczyłam się od innych. Strasburg pokazał mi, jak wielka jest na świecie skala krzywd. I nauczył szacunku do każdego człowieka. To był piękny czas w moim życiu – wspomina. Justyna spędziła w Strasburgu pięć intensywnych lat, ale centrum jej wszechświata zawsze pozostawała Warszawa. Rodzinne miasto. Zatęskniła do rodziny, przyjaciół, do energii tego miasta, tak innego od spokoju i niezmienności Strasburga. Wracały do niej ciągle słowa pewnej Ukrainki, która powiedziała: „We własnym kraju nawet mury cieplej grzeją”. W pewnym momencie Justyna podejmie decyzję o powrocie do Polski. – Niektórzy myśleli, że zwariowałam – wspomina. – Tym bardziej że wygrałam konkurs i czekał na mnie kontrakt. Znajomi pytali: „Jak to, porzucasz intratną, stałą pracę w prestiżowym miejscu i wracasz na niepewny grunt?”. Ale ja byłam pewna swojej decyzji i się nie bałam. Tę odwagę mam chyba po mamie. Matka Justyny, Agnieszka Metelska, przez 20 lat pracowała jako dziennikarka. Wydała trzy książki, napisała mnóstwo tekstów, aż w pewnym momencie zdecydowała się całkowicie zmienić zawód.