Justyna Metelska, adwokat, specjalność: prawa człowieka (fot. Marcin Kempski)

Justyna: – Kiedy byłam jeszcze studentką prawa, moja mama postanowiła, że... zda na aplikację adwokacką. Kończyła prawo, ale nigdy wcześniej nie pracowała w zawodzie. Usiadła więc na rok przy biurku i wykuła wszystko na blachę. Pamiętam, jak ją odpytywałam. I dostała się! Dziś jest wziętym adwokatem i ma własną kancelarię. Kiedy więc Justyna zdecydowała się wrócić do Polski, matka nie nękała jej pytaniami, czy aby na pewno wie, co robi. Telefon z Trybunału odbierze jeszcze raz, kiedy spakuje meble i busa z dobytkiem będzie wyprowadzać na autostradę: „Jest pani pewna, że nie przedłuży kontraktu? To miejsce wciąż czeka” – usłyszy w słuchawce.

– Niczego nie żałuję – mówi Justyna. Wiem, że w Polsce wciąż panuje mit zagranicy, którego ja już nie czuję. Każdemu się wydaje, że tam, gdzie go nie ma, jest lepiej. My, Polacy, jesteśmy mistrzami w marudzeniu i narzekaniu. A przecież nasi prawnicy są na świecie bardzo cenieni. W Polsce mamy mnóstwo doskonałych specjalistów.

Mecenas Andrzej Michałowski mówi, że sam chętniej pracuje z kobietami niż z mężczyznami w tym zawodzie. – W zawodzie adwokata najważniejsza jest chęć zwycięstwa. Po prostu trzeba wygrać i nie odpuszczać. Kiedyś mężczyźni chcieli być mistrzami świata, udowodnić sobie i innym, że potrafią. Teraz dokładnie takie same są kobiety. Chętne do rozwoju, sprawdzenia się, wykorzystania swoich możliwości. Wyjeżdżają na międzynarodowe staże, pracują w światowych organizacjach. To świadczy nie tylko o ich wiedzy i kompetencji, lecz także o umiejętności planowania i wyobraźni. W końcu to, co ma być osiągnięte w przyszłości, trzeba zbudować dzisiaj. I one o tym doskonale wiedzą – mówi mecenas Michałowski