Moda jest sztuką

Tamara Gonzalez Perea, fot. Iza Grzybowska


TAMARA GONZALEZ PEREA
autorka bloga „Macademian Girl”

Znajomi żartują, że mam większą szafę od Carrie Bradshaw. Nawet jak ktoś krzyknie za mną na ulicy: „Lady Gaga idzie”, to traktuję to jako komplement. Moda jest dla mnie sztuką, ale żeby żyć, musi być noszona. Uwielbiam Annę Dello Russo, Iris Apfel i Mirosławę Dumę. To kobiety, które udowadniają, że nawet haute couture można nosić na co dzień. Dbam o swoje ubrania, nie pożyczam ich i starannie przechowuję. Skręca mnie, gdy słyszę słowo „ciuchy”. Ciuchy to szmaty, a ja zbieram prawdziwe perełki. Mój styl to kolorowy glamour. Tęsknię trochę za elegancją retro, brakuje mi dam w rękawiczkach i eleganckich mężczyzn w garniturach – nie tylko od święta. Przez 90 proc. czasu noszę kolory, chociaż nie budzę się przecież w toczku na głowie ani nie zmywam naczyń w szpilkach. Mam kilkaset par butów i ani jednych zwykłych czarnych szpilek. Metka nie gra roli, ale muszą być wyjątkowe: ze srebrną platformą, z futrzanym puszkiem albo w abstrakcyjny wzór. Nie kupię czarnego płaszcza Valentino ani białego T-shirtu Prady tylko dlatego, że są znanej marki. Ubrań szukam głównie w internecie, jednak dopóki nie znajdę odpowiedniej oprawy, nie wkładam nawet najpiękniejszych rzeczy. Moje adresy to Asos, Portobello Vintage, Zalando, Sarenza. Marzy mi się więcej rzeczy w szafie od polskich projektantów: Zuo Corp., Jakuba Pieczarkowskiego, Ima Mad, Moniki Błotnickiej – można by długo wymieniać, są świetni! A może kiedyś moja kolekcja trafi do muzeum? Już teraz starczyłoby tego na małe archiwum!

H&M, H&M, H&M, MCQ, Matthew Williamson, Givenchy, Zuo Corp, fot. mat. prasowe, kolaż ELLE