Wartość dodana

Dorota Williams, fot. Iza Grzybowska

DOROTA WILLIAMS
stylistka TVN

Odkąd pamiętam, ubranie było dla mnie ważne. Siostra mojego taty, mieszkająca od lat 70. w Szwecji, stroiła mnie w przecudnej urody ubrania z H&M. Były kolorowe, szałowe i światowe. Kochana ciocia Ala. Z tamtych czasów pochodzi również suknia w hipisowskim stylu, którą odziedziczyłam po swojej mamie. Rok temu na przedślubny obiad wybrała ją moja córka Klaudia. Wyglądała oszałamiająco! Zakupy często robię za granicą, dlatego niektóre ubrania kojarzą mi się ze szczególną atmosferą podróży – mój ulubiony trencz Burberry z miłym majowym wypadem do Berlina, torba Louis Vuitton z Londynem, a buty Michaela Korsa z obłędnymi przecenami w Nowym Jorku. Na nowojorskim lotnisku, spóźniona, musiałam się tłumaczyć z nadbagażu. Mój argument, że przecież jesteśmy w stolicy mody i musiałam kupić buty, na szczęście spotkał się ze zrozumieniem. Kolekcjonuję również ubrania polskich projektantów. Mam kilka projektów Joanny Klimas sprzed parunastu lat. W moim gabinecie stoi manekin w sukni projektu Joanny Klimas, w której Sandra Walter otwierała TVN. Jestem sentymentalna i jestem pewna, że za kilka lat kreacje Tomasza Ossolińskiego, Roberta Kupisza, Łukasza Jemioła czy Macieja Zienia, których jestem szczęśliwą właścicielką, zyskają miano sztuk kolekcjonerskich. Coraz więcej przyjemności sprawia mi szukanie perełek w zwyczajnych sklepach. Cieszy mnie zaskoczenie w oczach koleżanek, które pytają, skąd mam taką świetną sukienkę, a ja mówię, że z sieciówki. Gust i styl nie zależą od pieniędzy.

Chanel, Miu, Miu, Marni, Jemioł, Isabel Marant, fot. mat. prasowe, kolaż ELLE

Tekst Anna Konieczyńska