Słuch

Klucz do poczucia harmonii. To, czym „karmię” uszy, ma znaczenie, podobnie jak proporcja hałasu do ciszy, dlatego czasami, gdy jestem przebodźcowana, uciekam przed dźwiękami. Uwielbiam słuchać przeróżnych odgłosów, np. ptaków, które potrafię naśladować. Robię to tak skutecznie, że aplikacja do rozpoznawania ich śpiewu w moim telefonie, która zazwyczaj bardzo szybko się domyśla, że po drugiej stronie stoi homo sapiens, tym razem uznała, że jestem mewą zwyczajną.

Smak

Najbardziej wyrafinowana jest dla mnie kuchnia japońska, w każdym razie wygrywa w kategorii „wypasiona randka”. Lubię papierowy smak mokrego ryżu, z którego słona ręka ulepiła kulkę. Ryż uważam za jadalną formę papieru. To przyjemność, która automatycznie przenosi mnie do fetyszu papierniczego.

Wzrok

Wiem jedno: jeśli z niewiadomych przyczyn przestanę być piosenkarką, otworzę sklep papierniczy i nazwę go Ekstaza. Mam frajdę z patrzenia na różne rodzaje papieru, chociaż wolę, żeby to była czysta kartka niż w linię czy kratkę, a już zupełnie nie rozumiem idei stron zakropkowanych. Moje kaligraficzne przyjemności wiążą się także ze strukturą papieru, patrzeniem, jak rozpuszcza się w nim tusz, kiedy piszę. Kocham wszystkie rodzaje markerów i flamastrów. Czasami mam fazę na oldskulowe, przezroczyste długopisy Bic. Są świetne. Mają nosy jak duże myszy.

Węch

To taki nosojęzyk, który pozwala przewidzieć, jak coś będzie smakowało, nasz najbardziej zwierzęcy zmysł. Zauważyłam, że gdy robiłam posty i nic nie jadłam, mój węch był niesamowicie wyczulony. Intensywnie odczuwałam każdy zapach – do tego stopnia, że dzieci mówiły mi, że najlepiej gotuję właśnie wtedy, kiedy nie jem. Wybitni kucharze też robią podobno takie resety, żeby odświeżyć kubki smakowe. Wolę naturalne zapachy od sztucznych. Najpiękniejsze? Cedr, kwaśne mango, skórka młodych orzechów włoskich, liście figi. Limonka – odlot!

Dotyk

Jestem kinestetyczką i muzyki też doświadczam przez dotyk – wyznacznikiem tego, czy jest dobra, są ciarki, które mnie przechodzą. Fale dźwięku docierają także przez powierzchnię skóry, dlatego tak bardzo lubię częstotliwość gongów, które towarzyszyły mi w trasie Serce Spokojne. Dotyk to mój najsilniejszy kanał percepcji. Mam obsesję na punkcie materiału, z jakiego zrobione jest ubranie – jeśli sweter, to tylko niegryzący. Na scenie muszę czuć luz, rzeczy obcisłe odpadają. Nie lubię, jak ubranie dzieli mnie na kawałki. Kocham śpiewać i tańczyć na bosaka. Inaczej wtedy pracuje dno przepony, inaczej jest ustawione ciało, a to także mój instrument.

Intuicja

Towarzyszenie sobie. Również umiejętność zaopiekowania się sobą w sytuacji, gdy np. trzeba podjąć decyzję. Podczas konferencji, na której ostatnio byłam w Pradze, Gabor Maté (lekarz i autor książek na temat zależności między ciałem a stresem – przyp. red.) podobnie zdefiniował mindfulness. Intuicja wydaje mi się nie impulsem, tylko właśnie taką przestrzenią na wsłuchanie się w swoje potrzeby, zanim zareagujemy. To dojrzalsza wersja siebie.

Natalia Przybysz. Wokalistka, autorka tekstów. Angażuje się w akcje społeczne dotyczące kobiet 
i ekologii, jest weganką. Premiera albumu „Tam” (Kayax) zbiegła się z jej 40. urodzinami.

Zdjęcie: Silvia Pogoda