Słuch

Uwielbiam ciszę. Ponieważ pracuję bez przerwy z dźwiękiem, jestem wyczulony na dość dużo decybeli. Najbardziej rozczulają mnie skale molowe i smutne melodie, a ludzi, którzy mają piękną intonację i dykcję, kupuję od razu. Ukochanym instrumentem są skrzypce – działają na mój organizm kojąco. W związku z bardzo dobrym słuchem zdarza mi się usłyszeć coś, czego nie powinienem i co w efekcie potęguje liczbę życiowych anegdot.

Węch

Kolejny zmysł, który potrafi zmienić diametralnie mój nastrój. Wystrzegam się intensywnych, słodkich zapachów, bliżej mi do tych cięższych. Niektóre dania, podobnie jak woń pewnych pomieszczeń (szaleję na punkcie starych studyjnych kin czy teatrów), wywołują wspomnienia. Od kiedy pamiętam, lubię też zapach benzyny – jako dziecko uwielbiałem wizyty na stacjach. Mieszkanie za to musi być pod tym względem neutralne. Od niektórych zapachów dostaję bólu głowy – to kadzidła kościelne i... gotujący się rosół.

Dotyk

W pierwszym kontakcie bardzo cenię solidny uścisk dłoni. Ale tak naprawdę jestem niedotykalski, źle się czuję, kiedy nowo poznane osoby przekraczają moją osobistą granicę. Nie przepadam za nakładaniem make-upu przed koncertami, bo wiąże się to z dotykaniem twarzy. Za to jeśli kogoś już dobrze znam, możemy tulić się godzinami. Odnoszę wrażenie, że Polacy są dla siebie coraz czulsi, młode pokolenie nie boi się przytulania, co obserwuję podczas spotkań towarzyskich. Poruszam ten temat w piosence „Beverly Hills”, w której śpiewam: „Czułość na raz – kontaktu brak”.

Smak

Mam niespożyty apetyt na życie i rozkoszuję się wieloma smakami. Najpiękniej smakuje wolność. Do moich ulubionych należą bardzo dziwne połączenia kulinarne – w mojej kuchni panuje totalny eklektyzm. Kocham pierogi ze śmietaną, sałatkę jarzynową i paprykarz szczeciński. W tygodniu staram się jeść zdrowo i odpowiedzialnie, ale w weekendy często oddaję się rozpuście. Nie przepadam jednak za słodyczami, nie czuję potrzeby przegryzania czegoś słodkiego. 

Intuicja

Rozwinęła się u mnie wraz z wiekiem i bagażem doświadczeń. Kilka razy w życiu robiłem coś wbrew niej i zawsze źle na tym wychodziłem. Rzadko kiedy mnie myli w stosunku do ludzi. Oczy wiele mówią o człowieku i to się często sprawdza. Przenikliwość jest nie tylko darem, lecz także dużym obciążeniem. Staram się robić wszystko na tzw. czuja. W relacji z nowymi osobami zwracam uwagę na to, jak wypowiadają się o innych – nie chciałbym, żeby później spotkał mnie podobny los. Najważniejsze w życiu to niczego się nie bać i starać się próbować jak najwięcej.

Wzrok

Lubię zaglądać do ludzkiego wnętrza. Pracuję na emocjach, na swoich płytach wchodzę w rolę narratora. Moje albumy, „Lumpeks” czy „Zaległości w miłości”, to dosadne spojrzenie na otaczające nas problemy. Uważam, że naszą największą wadą narodową jest krótkowzroczność. A jeżeli dużo spraw jest dla nas solą w oku, to mam jedną radę: załóżmy różowe okulary.