Jak już pada, to na całego. Nie tylko na ul. Brackiej, choć przez lata wierzyłam w to dzięki Grzegorzowi Turnauowi. Jego wielki przebój, w którym śpiewał: „A w Krakowie na Brackiej pada deszcz”, ukazał się na płycie „To tu, to tam” w 1995 roku. Miałam 10 lat i obok fascynacji muzyką zespołów, o których wolałabym dziś zapomnieć, słuchałam z zaciekawieniem tego, co opowiadali o Krakowie i jego artystach rodzice. Więc moje pierwsze skojarzenia z tym miastem to niekoniecznie Krak, Wanda, co Niemca nie chciała i smok wawelski. Ale: młody Marek Grechuta z zespołem Anawa, Piwnica pod Baranami z białowłosym Piotrem Skrzyneckim, rozbrajającym Jackiem Wójcickim i Anną Szałapak, która śpiewając pieśń „Chwalmy Pana”, była dla mnie uosobieniem prawdziwej anielicy… Ta piosenka do dziś wzrusza. Muzykę do tekstu poetyckiego Agnieszki Osieckiej napisał Zygmunt Konieczny, słychać w niej Kraków z mocnymi akcentami klezmerskimi, a to już podróż w stronę Kazimierza – tam jeszcze dojdziemy. Wyobrażałam sobie więc to miasto spowite dymem unoszącym się z papierosów cyganerii poukrywanej gdzieś w kawiarnianych piwnicach i wychodzącej z ukrycia, gdy już świta.

Ten obraz utkwił mi w głowie i choć lata później poznałam twórczość Zofii Stryjeńskiej czy Zuzanny Ginczanki, a do tego przeczytałam u Gabrieli Zapolskiej – z niemałym rozbawieniem – opisy starego, kołtuńskiego, mieszczańskiego Krakowa jako gniazda pijanych pluskiew, mój stosunek do tego miejsca się nie zmienił. Życie w Krakowie nadal szumi po kawiarniach, jak mawiał Tadeusz Boy-Żeleński. Krytyk nazywał je pieszczotliwie kuźniami intelektu. I miał rację. Ich popularność to wynik pięknej, choć trochę już przykurzonej, tradycji bywania. Przez lata wypadało wstąpić do Jamy Michalika na Floriańskiej 45, by bawić się, słuchając kabaretu Zielony Balonik, a potem wieść długie dysputy nad mocniejszym trunkiem. W Redolfim przy Rynku Głównym 38 od ponad wieku serwuje się wyśmienite ciastka i lody oparte na włoskich recepturach. Ale nie tylko. U Noworola w Sukiennicach zasiadali Malczewski, Kossak, Tetmajer, Piłsudski, Miłosz, Szymborska i krakowscy profesorowie. Camelot Cafe na św. Tomasza 18 to z kolei spełnienie wszystkich krakowsko-kawiarnianych marzeń, wypełnionych półmrokiem i sztuką naiwną. Tymczasem powstał nawet termin, który przypadł mi do gustu: krakowski realizm knajpiany. To zresztą tytuł arcyciekawego tekstu Agnieszki Pudełko, która pochyliła się nad obecnością krakowskich kawiarni w literaturze, ale tylko po 1989 roku. Analizuje Lokatora przy Mostowej 1, gdzie niegdyś bawili się młodzi poeci. Ale pisze też o Mleczarni – lokalu przy Meiselsa 20, gdzie część swoich książek pisał Marcin Świetlicki. To serce Kazimierza. I tu się zatrzymam.

Dawna żydowska dzielnica żyje własnym życiem. Ulice są pełne turystów, w powietrzu unosi się jakaś chwytająca za gardło tęsknota. Chodziłam jego zakamarkami w pierwszy weekend października, mając w słuchawkach wybitną płytę skrzypka Nigela Kennedy’ego nagraną z zespołem Kroke Band „East Meets East”. Po długim spacerze śladami życia, które unicestwiono kilkadziesiąt lat temu, co na Kazimierzu jest bardzo odczuwalne, postanowiłam oddać się realizmowi knajpianemu i chodzić z kawiarni do kawiarni. Jak zawsze zaczęłam od Hevre przy Meiselsa 18, dwa kroki od Mleczarni. To miejsce usytuowane w nieczynnym żydowskim domu modlitewnym, o czym przypominają stare freski na ścianach. Różne kultury przenikają się nie tylko na poziomie metafizycznym, lecz także ludzkim – zagląda tu wielu gości z zagranicy. Podobnie jak do nieodległej Alchemii przy Estery 5, gdzie spotkacie artystów, również tych grających wieczorami w klubokawiarni, sączących kawę i spoglądających na pl. Nowy. Jest jeszcze Eszeweria przy Józefa 9. Duszna, mroczna. Krakowska. W tutejszych kawiarniach nadal się dyskutuje, choć równie często, kierując się do stolika, obserwuje freelancerów z komputerami. Ja zasiadłam z książką. Między ciszą a ciszą – jak u Turnaua. Bo to wbrew pozorom najlepsza zachęta do nawiązania rozmowy, która nigdy nie odbędzie się w Warszawie. Ani w żadnym innym polskim mieście.
W Krakowie