Meryl Streep i John Cazale – romans za kulisami

W drugiej połowie lat 70. świat Meryl Streep przewrócił się do góry nogami. Przed debiutem na wielkim ekranie początkująca aktorka próbowała sił na deskach teatru. W 1976 roku postanowiła ubiegać się o rolę w szekspirowskiej sztuce „Miarka za miarkę”. Na przesłuchaniu zjawił się także John Cazale, który wówczas miał już na koncie występy w „Ojcu Chrzestnym” i „Pieskim popołudniu”. Czternaście lat starszy mężczyzna wywarł ogromne wrażenie na młodszej koleżance po fachu. „Nie przypominał nikogo, kogo kiedykolwiek wcześniej spotkałam” – wspominała. „Wyróżniał się specyficznym stylem bycia, ciekawością ludzi, empatią”. Nie była odosobniona w zachwytach. Choć aktor nie cieszył się statusem topowego hollywoodzkiego gwiazdora, ze strony znajomych z branży spotykał się z szacunkiem i uznaniem. „Nikt nie nauczył mnie tyle o aktorstwie co John” – mówił Al Pacino. „Pragnąłem tylko móc pracować z nim przez resztę kariery. Był moim aktorskim parterem”.

Osoby z otoczenia aktora zawyrokowały, że równie dobraną parę co z filmowym Michaelem Corleone tworzył z Meryl Streep. Jako z trudem wiążący koniec z końcem artyści na pierwsze randki wybierali się do nowojorskiej Małej Italii. We włoskiej dzielnicy natychmiast rozpoznawano w niezamożnym amancie „Fredo” z dzieł Francisa Forda Coppoli i nalegano, aby zakochani nie przejmowali się w restauracjach rachunkami. Dramaturg Israel Horovitz z rozrzewnieniem wraca do beztroskiego okresu. „Wspaniale było na nich patrzeć, ponieważ oboje wyglądali zabawnie. Byli cudowni na swój sposób, ale jednocześnie byli naprawdę dziwacznym duetem. Zwracali na siebie uwagę” – mówił z tkliwością dawny znajomy.

Meryl Streep i John Cazale – choroba na drodze do szczęścia

John Cazale i Meryl Streep w 1976 roku; Abner Symons/WWD/Penske Media via Getty Images

Meryl Streep i John Cazale nie przejmowali się opiniami postronnych świadków. Szybko zamieszkali razem na poddaszu na Dolnym Manhattanie. Podobno Cazale przyrzekł, że oświadczy się dziewczynie, gdy tylko ich sytuacja finansowa stanie się stabilna. Pełna namiętności i wzajemnej fascynacji sielanka nie trwała jednak długo. W maju 1977 roku aktor podupadł na zdrowiu i był zmuszony odwołać występy w sztuce „Agamemnon”. Zaniepokojony przyjaciel pary, reżyser Joe Papp, pociągnął za sznurki i zorganizował wizytę u poważanego lekarza. Już po kilku dniach usłyszeli druzgocącą diagnozę. Cazale cierpiał na raka płuc, a choroba weszła w fazę terminalną. Przerzuty rozprzestrzeniły się po całym ciele. „John zamilkł. Przez chwilę Meryl również milczała. Jednak ona nigdy się nie poddawała, a już na pewno nie ulegała rozpaczy. Podniosła wzrok i zapytała: »Więc gdzie pójdziemy dziś na obiad?«” – czytamy w biografii aktorki.

Ciężko chory gwiazdor zrezygnował z praktykowania zawodu. Streep kontynuowała grę na scenie. Pozostali członkowie obsady nie dostrzegali w niej choćby cienia rezygnacji czy przejmującego smutku. Mimo iż na pierwszy rzut zachowała profesjonalizm i pozytywne nastawienie, w głębi ducha czuła narastającą niepewność. John poddał się radioterapii i zażywał leki, których koszt pokryła gaża za serial „Holokaust”. Meryl przyznała, że niechętnie przyjęła rolę w wojennym dramacie ze względu na zdjęcia realizowane w Europie i wiążącą się z nimi rozłąkę z partnerem. „Odchodziłam od zmysłów. John był chory, chciałam być u jego boku” – tłumaczyła po powrocie do Stanów Zjednoczonych. Przez rosnące koszty opieki zdrowotnej para zaangażowała się też w produkcję „Łowca jeleni” Michaela Cimino. Według relacji filmowca wytwórnia nie była skłonna zatrudnić umierającego aktora. Ten mógł jednak liczyć na wsparcie również obsadzonego w projekcie Roberta De Niro. Serdeczny kolega miał wstawić się za Cazalem i pokryć koszty ubezpieczenia. „Był w gorszym stanie, niż sądziliśmy” – powiedział po latach. „Ale chciałem, żeby wziął w tym udział”.

Słynne pary, których rozstanie sprawiło, że pękło nam serce >>

Z czasem para zaszyła się w domu. Pięć miesięcy spędzili razem z dala od ciekawskich spojrzeń. Meryl Streep miała do końca dodawać wybrankowi otuchy. Nie ominęła żadnej wizyty w szpitalu i wkładała całą energię w opiekę nad pacjentem. „Staram się nie stać bezczynnie i nie załamywać rąk, ale cały czas się martwię i udaję, że jestem wesoła, co jest bardzo wyczerpujące psychicznie, fizycznie i emocjonalnie” – pisała w szczerym liście do swojego wykładowcy Bobby'ego Lewisa. John Cazale odszedł 13 marca 1978 roku.

Ostatnie słowa skierował do szlochającej partnerki. „W porządku, Meryl. W porządku” – miał powiedzieć na łożu śmierci.

Meryl Streep i Don Gummer – nowy początek

Meryl Streep i Don Gummer w 2018 roku; Kevin Mazur/WireImage

Historia związku Meryl Streep i Johna Cazale'a trwała niespełna dwa lata. Rok 1978 nie tylko złamał 29-latce serce, ale także przyniósł przełom w karierze i... nową miłość. „Ten rok był dla niej pełen szalonych i dramatycznych wydarzeń. Odegrał kluczową rolę w ukształtowaniu jej jako osoby i aktorki” – zawyrokował pisarz Michael Schulman, autor książki biograficznej „Meryl Streep. Znowu ona!”. Na branżowych galach zaczęto coraz częściej ze sceny wyczytywać jej nazwisko. „Łowca jeleni” zapewnił jej pierwszą nominację do Oscara. „Holocaust” zaowocował statuetką Emmy.

W bolesnym okresie ukojenie odnalazła nie tylko w komplementach prawionych jej przez krytyków, ale przede wszystkim w ramionach Dona Gummera. Po śmierci ukochanego chciała jak najszybciej opuścić wspólne mieszkanie przy Franklin Street. Z pomocą przyszedł jej brat. Zapoznał przechodzącą żałobę siostrę z zaznajomionym rzeźbiarzem. Często przebywający w drodze artysta zaproponował Streep schronienie we własnych progach. Między domownikami szybko nawiązała się nić porozumienia. Już po pół roku stanęli razem na ślubnym kobiercu. Wielu sądziło, że relacja nie przetrwa próby czasu. Uważano, że zrozpaczona gwiazda próbuje jedynie zapomnieć o przeżytej traumie. Dziś, po ponad czterech wspólnych dekadach, nikt nie powinien mieć już wątpliwości, że nawet w najtrudniejszych momentach można odnaleźć prawdziwe szczęście.

„Nie pogodziłam się ze śmiercią Johna, ale muszę żyć dalej, a Don pokazał mi, jak to zrobić” – wyjaśniła krótko sama Meryl.