Fot.materiały prasowe

Party Girl to podstarzała tancerka z prowicjonalnego klubu go-go, która uwielbia swoje życie. Ma czwórkę dzieci, których nie wychowywała (co nie zmienia faktu, że one ją kochają), liczne grono przyjaciółek i absztyfikanta, który bardzo chce się z nią ożenić. A ona chce za niego wyjść, tak jej się przynajmniej wydaje na początku. Potem okazuje się, że trochę tak, a trochę nie. A na koniec, że zdecydowanie nie. Gdyż Angelique nie chce zwalniać tempa, chce się bawić, tańczyć i pić szampana. Nawet wtedy, gdy jest najstarszą tancerką w swoim barze.

Ten film bardzo wciąga, aktorka (pani naprawdę pracująca w klubie, matka jednego z reżyserów) hipnotyzuje, a historia zaraża bardzo przyjemną melancholią. I odświeża, bo nie ma w niej wygładzonych, pieknych i lśniących postaci.

"Party Girl", reż. Marie Amachoukeli-Barsacq, Claire Burger, Samuel Theis, prod. Francja, 96 minut.