Od 6 lat tworzycie międzykulturowy związek. Widzicie polsko-francuskie różnice? Co tobie Kasia imponuje we Francji, a co z Polskiej tradycji doceniasz ty, Mattia?

Kasia: Na początku sporym zaskoczeniem był fakt, że Francuzi (kiedy się witają bądź dopiero co przedstawiają) nieważne czy to jest kobieta z mężczyzną, kobieta z kobietą, czy mężczyzna z mężczyzną, wszyscy bez względu na płeć, zawsze dają sobie dwa całusy w policzek. Urzekło mnie to, że u nich nie ma tego skrępowania wobec drugiego człowieka. Mają w sobie tę otwartość bez blokad fizycznych. 
Mattia: Śmieszne, bo we Francji naprawdę wszyscy tak robią. W pracy czy tacy goście bardziej gangsta. Podawanie ręki w Polsce było dla mnie na początku dziwne i stawiało granice.

mat. prasowe

A za co lubisz Polskę?

M: Na pewno lubię to, że w Polsce jest większe poczucie tradycji, jeżeli chodzi o spotkania rodzinne. Chciałbym to pielęgnować.

K: Faktycznie w Polsce bardzo kultywujemy Święta Bożego Narodzenia czy Wielkanoc. We Francji Wielkanoc nie zawsze jest obchodzona rodzinnie. Bardzo często wykorzystuje się tę przerwę na wyjazd ze znajomymi, niekoniecznie by odwiedzić najbliższych.

Oprócz miejsca urodzenia, jesteście bardziej do siebie podobni czy różni?

M: Wydaje mi się, że istnieje u nas balans. Jak byśmy byli dokładnie tacy sami to myślę, że nie wyszłoby nam. To że mamy różne cechy powoduje, że się uzupełniamy. Na przykład nasze energie się różnią. Kasia jest bardzo energiczna, a ja jestem bardzo spokojny i wycofany.

K: W aspektach światopoglądowych raczej się zgadzamy. Oczywiście zdarzają się różnice zdań. Wiesz, my pracujemy na emocjach i dajemy się pochłonąć różnym projektom, które do nas przychodzą. Intensywność naszych zawodów potrafi nieźle namieszać. Mamy otwartą komunikację, staramy się rozmawiać i pokazać drugą perspektywę partnerowi lub czasem go przekonać. To też jest ważne, jak się z czymś nie zgadzamy, wtedy pojawia się dreszczyk emocji i pole na rozwój.

mat. prasowe

Czy jest projekt, o którym razem marzycie?

K: Mam taki projekt. Marzy mi się oldschoolowe wyjechanie gdzieś na miesiąc zaszycie się w chatce wśród natury i stworzenie albumu opartego na przeżyciach, które są aktualne. Tu i teraz. Nie rozgrzebywanie tego na czynniki pierwsze czy wysyłanie do osób trzecich. Taka esencja pracy naszej dwójki. To mam zapisane na mojej checkliście rzeczy do zrealizowania.

M: Prywatnie- podróżniczo o wakacjach dłuższych niż dwa tygodnie, bo jest to ciężkie z naszym rytmem pracy.

Jak współpraca zawodowa wpływa na waszą relację?

M: Kiedy Kasia kończyła studia aktorskie, ja byłem zajęty pracą nad płytą mojego zespołu. Był taki moment kiedy się bardzo mało widywaliśmy. To trwało praktycznie cały rok. Wspólna praca była super sposobem na powrót do siebie. Dla mnie interesującym i imponującym było odkrycie warsztatu Kasi w trakcie pracy. Widziałem dużo jej umiejętności obserwując ją na ekranie, ale nie znałem sposobów przygotowywania się do roli, tej całej palety narzędzi aktorskich, które wykorzystuje na planie.

K:  Wspólna praca daje nam często okazję do poznawania się jeszcze bliżej i szerzej. Tak to już jest, że w dorosłym życiu spędza się najwięcej czasu w robocie. (haha) Wspólne projekty potrafią nas zbliżyć po takich ciężkich miesiącach, kiedy każdy z nas jest zajęty własną realizacją. W tym roku byliśmy rzeczywiście odseparowani w tych działaniach i słuchowisko Storytel było dla nas jak nagroda. To był rok wyzwań, ale też wyrzeczeń. Studia i praca kosztem życia prywatnego. Storytel podarowało nam piękną historię, której daliśmy się porwać. Słuchowisko „Powiedz mi to jeszcze raz” wyjazd na Hel, a później pisanie muzyki dało nam dozę intymności, której potrzebowaliśmy. Zresztą nasza relacja zaczęła się od pracy w studio. Od początku więc nam się funkcjonuje w ten sposób bardzo dobrze. Myślę jednak, że dobrze nie robić tego zbyt często.

Jeśli mielibyście wzajemnie wymienić trzy cechy jakie wyróżniają was w pracy?

K: Konsekwencja, ambicja, wrażliwość. Mi bardzo imponuje Mattia w etyce swojej pracy, to jak bardzo stawia na regularność. Nie szuka o poranku  przysłowiowej weny, tylko rzeczywiście traktuje to jak rzemiosło. Codziennie siada i tworzy muzykę. To on we mnie zaszczepił bardziej techniczne podejście do tego zawodu. Pokazał w jaki sposób przeciwności przekuć w realną pracę, oraz że metodą prób i błędów tak naprawdę człowiek się rozwija. Stawiałam pierwsze kroki w muzie jak poznałam Mattię i jego brata.  Myślę, że nie mogłam trafić na lepszych wariatów. Artystycznie kompletnie odklejeni od rzeczywistości, ale to rzemiosło było zawsze mocno zakorzenione w ich podejściu do muzyki. Jeśli chodzi o wrażliwość to cecha, której szukałam również w związku. Dla mnie męskość to komunikacja w kwestii emocji i wspólny przepływ odczuć, na które sobie pozwalamy.

M: Ambicja, myślenie poza przyjętymi ramami, oddanie swojej pracy. Imponuje mi, że Kasia jest w stanie w pełni oddać się pracy, żeby osiągnąć swój cel i to działa za każdym razem.  To zaczyna się od zmieniania swoich nawyków życiowych, po uczenie się zupełnie nowych umiejętności. Jeśli na przykład rola wymaga od niej znajomości konkretnego tańca, bez problemu zapisuje się na lekcje i trenuje. Zupełnie nie boi się takich wyzwań.

K: Uwielbiam badanie własnych granic. Kocham rzucanie się na głęboką wodę to jest szalenie ekscytujące i staram się z tego korzystać.

Funkcjonujecie w show-biznesie już od dłuższego czasu. Dzisiaj wiele młodych ludzi obserwując na Instagramie czy TikToku gwiazdy lub influencerów marzy o tej ścieżce kariery. Czy jest jakaś lekcja, która przyszła do Was z czasem i dalibyście ją sobie w wieku nastoletnim?

M: Powiedziałbym: “Nie bądź leniwy”. W tym wieku po prostu jesteś leniwy. I tu może nie chodzi nawet o lenistwo, ale o brak asertywności i zrozumienia, że czasami lepiej jest powiedzieć “nie”. Ja zacząłem się uczyć produkcji 3-4 lata temu. Gdybym rozpoczął w wieku nastoletnim to mógłbym być w zupełnie innym miejscu.

Myślę, że to bardzo aktualne. Wiele osób chce tej kariery, ale nie wie, jak ją rozpocząć. Nie inwestuje czasu, nie ma na siebie pomysłu, w tym objawia się właśnie lenistwo.

M: Warto inwestować czas to jest najważniejsze.

Kasia, a Ty masz jakąś radę?

K: Z perspektywy dorosłego człowieka jest mnóstwo drobnych rzeczy, które mogłam zrobić inaczej. Wiadomo. Chyba po prostu  podeszłabym, przytuliła samą siebie i powiedziała: “Dasz radę, idź za swoją intuicją!”. Mi tej intuicji zabrakło. W młodym wieku bardzo szybko zaczęłam pracować, bo miałam niespełna 15 lat. Wyprowadziłam się od rodziców, ale to były moje szalone decyzje. Byłam bardzo zbuntowanym dzieckiem. Kochałam tańczyć i śpiewać. Po prostu wiedziałam, że w Warszawie mogę się rozwijać i to okazało się prawdą. Przez to szybko weszłam w świat show-biznesu i w nim z kolei zgubiłam kontakt ze sobą. Dużo pracowałam, nie miałam czasu dla siebie, tego czasu nastoletniego. Po wielu latach zrozumiałam, że muszę zrobić krok w tył, żeby zrozumieć, co ja chcę robić, czyje są decyzje podejmowane w moim życiu. Czy one są moje, czy telewizji, producentów, z którymi współpracuję czy wynikiem różnych kontraktów, które przyszedł czas zerwać.

mat. prasowe

Wasze słuchowisko "Powiedz mi to jeszcze raz" opowiada o strachu przedmałżeńskim oraz o tym chaosie, który towarzyszy samej ceremonii ślubnej. Jakie jest wasze podejście do małżeństw konwencjonalnych i do całego “show,” które jest związane ze ślubem i oświadczynami, a później weselem organizowanym dla rodziny?

M: We Francji jest kompletne inne spojrzenie na tę kwestie niż w Polsce. Dużo mniej osób bierze ślub w tak młodym wieku. Bliższa mi jest kultura czekania, z decyzją o ślubie. Tam mamy możliwość zawierania związków partnerskich, które wiążą cię z daną osobą w oczach rządu, z tym, że jest dużo mniej zobowiązań, które występują w małżeństwie. Wydaje mi się, że ta luźniejsza forma mogłaby mieć powodzenie w Polsce kiedy ludzie czują presję od rodziców i kultury, że trzeba wziąć ślub, bo inaczej to nie jest prawdziwy związek i nie tworzysz „prawdziwej” rodziny.

K: Nie wspominając, Że PACS (Pacte civil de solidarité) legalizuje związki nieformalne BEZ WZGLĘDU na płeć i to od ponad 20 lat. Bardzo spodobało mi się słowo “show”, bo robi się z tego często wielkie wydarzenie. Z mojej obserwacji, (choć też nie chcę oceniać) dostrzegam, że istnieje reguła - im mniejsze, intymniejsze wesele, tym ta miłość bardziej wybrzmiewa. Zawsze wychodzę z takich wesel naładowana endorfinami. Urzeka mnie ta kameralność wydarzenia, lubię też formę wyjazdów (może dlatego, że kocham podróżować).

Pola i Milo, bohaterowie "Powiedz mi to jeszcze raz" mają dużo wspólnego z Wami?

M: Mnie z Milo łączy fakt, że nie możemy używać swojego ojczystego języka na co dzień. Tworzy to pewnego rodzaju barierę w komunikacji. Po prostu innych frustruje to, że nie możesz czasami znaleźć właściwego słowa. Mój bohater powie czasami coś pod nosem po francusku, ponieważ jak na co dzień używasz języka, który nie jest Twój (sam to rozumiem) to w pewnym momencie jest to męczące. Trzeba otworzyć korek, wypuścić to co w tobie buzuje, zakręcić i iść dalej.

K: Ja powiem o różnicy. Moja bohaterka jest poddenerwowana przeddzień ślubu. Ta ucieczka ze swoim partnerem na początku wywołuje u niej ogromną dezaprobatę. Ja jestem spontaniczna i nawet przed ważnym wydarzeniem nie zastanawiałabym się dwa razy nad wspólna podróżą. „Co się nie odwlecze to nie uciecze” hahah.  Z cech wspólnych to przede wszystkim, tak jak moja bohaterka dbam o rodzinę i liczę się bardzo z jej zdaniem.

M: Myślę, że Kasię i bohaterkę łączy też umiejętność słuchania ludzi. Obie nie przechodzą obojętnie, nawet obok nieznanych osób. To bardzo wyjątkowa cecha.

Słuchowisko "Powiedz mi to jeszcze raz" jest już dostępne na Storytel.