Jak Pumpkin i Honey Bunny lubią zaczynać dzień

W jednej chwili ktoś zamawia kawę. W następnej może przyłożyć pistolet do głowy. Ot, zwykłe życie przydrożnej kawiarni w uniwersum Tarantino. Jedno jest pewne: każde miejsce, w którym siedzą Ringo i Yolanda aka Pumpkin i Honey Bunny jest potencjalnie zagrożone napadem. Film otwiera długi (a jakże!) dialog między postaciami Tima Rotha i Amandy Plummer, kochankami i kryminalistami. Zaczynają niewinnie, od rozważań, czy nie czas skończyć już z zawodem. Bycie złodziejem, to ciężki kawałek chleba. Następnie dyskutują, które miejsca najbardziej nadają się na rabunek, by doznać nagłego olśnienia. Od namiętnego pocałunku i miłosnych deklaracji, słodziutkich jak lukier, płynnie przechodzą do wyciągnięcia broni palnej. Nikt nigdy nie rabuje restauracji. Więc czemu, by nie? Całkiem mądrze Tarantino!

7 najbardziej kultowych scen z filmów Quentina Tarantino>>

Problem Ćwierćfunciaka

Gdybyście kiedykolwiek zastanawiali się, o czym dyskutują amerykańscy gangsterzy zaraz przed „robotą”, to w tej scenie macie odpowiedź. Vincent (John Travolta) niedawno był w Europie i nie szczędzi Julesowi (Samuel L. Jackson) zabawnych anegdotek o jej egzotyce. W Holandii polewają frytki majonezem. A w Paryżu nie dość, że sprzedają piwo w McDonaldzie, to jeszcze zamiast „Ćwierćfunciak z serem” mówią „Royal z serem”. Zawinił system metryczny. Wątek burgera na tym się nie kończy. Gdy w kolejnej scenie panowie przychodzą z wizytą do dłużników swojego szefa Marsellusa Wallace’a, okazuje się, że ci, całkiem nieświadomi zagrożenia, właśnie zamówili na śniadanie burgery. Z Big Kahuna Burger. Jules kradnie kanapkę swojej przyszłej ofiary i podgryza ją opóźniając to, co nieuniknione. Następnie dzieli się z obecnymi anegdotką o Royalu, żeby dosłownie moment później wszystkich rozstrzelać.

Proroctwo Julesa

Big Kahuna Burgers to nie jedyny epicki moment powyższej sceny. Ćwierćfunciak odłóżmy na bok, bo na końcu do gry wchodzi cięższy kaliber w postaci „motywu biblijnego”. Słynny  Ezechiel 25:17 z Księgi Julesa Winnfielda. Zmyślony werset jest popisowym tekstem gangstera, z którym ten wyskakuje zaraz przed krwawym finałem każdego zlecenia. No nie do końca zmyślony, ale bohater zdecydowanie przekręca Biblię, na użytek własny. „Ścieżkę człowieka prawego ze wszech stron otacza niesprawiedliwość samolubnych i tyrania złych ludzi (...) I uderzę z wielką pomstą i zapalczywością na tych, którzy braci mych otruć i zniszczyć próbują. I poznacie, że imię me Pan, gdy uczynię pomstę moją nad wami”. Cytat bardzo odpowiedni do okazji. I jaskrawy przykład dialogowego geniuszu Tarantino.

Quentin Tarantino kończy reżyserską karierę po następnym filmie>>

Jack Rabbit Slim's Twist

Do twista trzeba dwojga. A raczej Umy Thurman i Johna Travolty. Bo to właśnie ich improwizacja do „You Never Can Tell” Chucka Berry'ego stała się jedną z najbardziej kultowych scen tanecznych w historii kina. Jeśli ktoś uważa, że w kinie gangsterskim jest miejsce tylko na strzelanki i pościgi, Tarantino ma na ten temat coś do powiedzenia. W samym środku akcji „Pulp Fiction” natrafiamy na dłuższy przerywnik w postaci przyjacielskiej randki Mii Wallace, żony mafijnego bossa, z pracownikiem jej męża Vincentem Vegą, który ma zabrać znudzoną kobietę na miasto. Przyjacielskiej w teorii, bo seksualne napięcie niebezpiecznie wisi w powietrzu. Para je kolacje w Jack Rabbit Slim's. Barze przepełnionym reliktami hollywoodzkiej przeszłości, który oferuje loże w postaci wydrążonych aut, obsługę kelnerską w wykonaniu autentycznej naśladowczyni Marilyn Monroe i najdroższe shaki w okolicy. A przy okazji trofeum dla najlepiej twistującej pary.  Królową na tym dancingu postanawia zostać Mia i patrząc wymownie spod czarnej grzywki stawia Vincentowi ultimatum. Musi wleźć na parkiet, zdjąć buty i dać pokaz życia. Inaczej pan Wallace wywali go przez okno z czwartego piętra.

Najlepsza kryjówka świata

Christopher Walken może i pojawia się na ekranie dosłownie na cztery minuty, ale na pewno zostaje zapamiętany. Kuriozalna scena, w której Kapitan Koons odwiedza małego Butcha Coolidge’a, by przekazać mu pamiątkę po zmarłym ojcu, choć ma później w akcji swoje rozwinięcie, powstała chyba głównie dla żartu. A że mówimy tutaj o poczuciu humoru Tarantino, musiał być to żart fekalny. Koons opowiada o horrorze wietnamskiego obozu i złotym zegarku – jedynej cennej rzeczy jaką major Coolidge posiadał w niewoli. Od dobrotliwej twarzy kapitana raz po raz przeskakujemy na bezmyślną twarz znudzonego chłopca, kiedy wlokąca się opowieść wreszcie znajduje puentę: przez siedem lat panowie ukrywali zegarek w swoich czterech literach. I mały easter egg dla kumatych: prawie dwadzieścia lat przed premierą „Pulp Fiction” Christopher Walken za rolę innego żołnierza walczącego w Wietnamie otrzymał jedynego Oscara w karierze.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia

Nic nie godzi śmiertelnych wrogów równie skutecznie jak porwanie przez policjanta-psychopatę. I kiedy bokser Butch Coolidge (Bruce Willis) sprowadza na siebie gniew mafijnego bossa Marsellusa Wallace’a (Ving Rhames) uratować może go tylko zjawisko właśnie takiego formatu. Tutaj do akcji wkracza słynny złoty zegarek. Przed ucieczką z miasta Butch postanawia opuścić bezpieczny motel i na chwilę wrócić do swojego mieszkania, by odnaleźć rodzinną pamiątkę. Decyzja bohatera zapoczątkowuje serię zdarzeń, w wyniku których on i Wallace lądują w ciemnym pokoju, przywiązani do krzeseł, z uprzężami BDSM w ustach i w towarzystwie mężczyzny zachowującego się jak pies. Panowie może i bez twarzy, ale z sytuacji jakoś wychodzą, a wspólny, upiorny sekret staje się przepustką do wolności dla Coolidge’a. Najwyraźniej Tarantino uwielbia znęcać się nad swoimi bohaterami, bo bardzo chętnie funduje im ironię losu.

Jak dobrze znasz filmy Quentina Tarantino? [QUIZ]>>

Zanim Bonnie wróci z pracy

To, że Quentin Tarantino jest fanem kina numer jeden, nie jest żadną tajemnicą. Dlatego też nie przepuści okazji, by sam w filmie wystąpić. Choćby jako statysta. I nawet jeśli to tylko sekundy, reżyser dba o to, by były epickie. W „Pulp Fiction” zalicza wyjątkowo udane (i całkiem spore) cameo jako Jimmie – kumpel Julesa, który chodzi w czerwonym szlafroczku, kocha dobrą kawę, a także swoją żonę Bonnie. I razem z Wolfem, człowiekiem od rozwiązywania problemów, pomaga gangsterom uprzątnąć bezgłowe ciało z tyłu samochodu. Na ten cel oddaje nawet swoją najlepszą pościel – prezent ślubny od wujka Conrada i cioci Ginny, a także oblewa gangsterów zimną wodą i daje im na przebranie niedorzeczne T-shirty. Najważniejsze, żeby zdążyć, zanim żona wróci z pracy. „Lepiej byśmy tego nie wymyślili” –  mówi do Jimmiego grający Wolfa Harvey Keitel. Faktycznie, lepiej się nie dało.