Doktor Jane Goodall nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Wybitna naukowczyni, prekursorka ekologii, działaczka na rzecz praw człowieka. Spędziła 30 lat w dżungli, badając szympansy. Udowodniła naukowemu światu, że u zwierząt żyjących w niewoli pojawiają się zachowania, których nie mają one, gdy funkcjonują na wolności. Miało to ogromny wpływ na upowszechnienie przekonania o konieczności ochrony naturalnych warunków życia zwierząt – a więc przyrody. Założycielka Jane Goodall Institute, autorka książek i filmów dokumentalnych. Spotkałam ją kilka razy podczas ceremonii rozdania nagród fundacji Roots & Shoots w Londynie. Zawsze towarzyszyła jej grupka dzieci i słynna zabawka-szympansica. To prezent od jej ojca, który sprawił, że mała Jane pokochała nie tylko szympansy. Założony przez nią w 1991 roku Roots & Shoots to globalny program działań społeczności. Zachęca młodych ludzi na całym świecie do wprowadzania zmian na rzecz ochrony środowiska. Słynne pytanie Jane Goodall: „Skoro jesteśmy najinteligentniejszymi istotami na kuli ziemskiej, to dlaczego ją niszczymy?”, dziś wydaje się tak samo aktualne jak przed laty. Kiedy łączymy się na Zoomie, od razu mnie
podpytuje, czy cieszę się, że świat się zatrzymał, a nasza planeta ma chwilę, żeby odetchnąć. Czuję, że patrzy na mnie, jakbym właśnie wróciła z Marsa, i komentuje: „Nie mogę się doczekać, kiedy wrócę do świata, kiedy znów będę mogła podróżować, spotykać ludzi, rozmawiać z nimi twarzą w twarz. Czeka nas jeszcze tyle pracy, musimy działać!”.

Na początek chciałam Cię zapytać, czy wszystkie Twoje ukochane szympansy są bezpieczne w związku z COVID -19?

Tak, te w Chimp Eden w Afryce Południowej i w Tchimpounga w Republice Kongo są pod kontrolą. Są odizolowane od ludzi. Każdy, kto ma mieć z nimi kontakt, przechodzi testy na obecność koronawirusa. Zarządzamy sytuacją na bieżąco. Martwię się bardziej o te w rezerwacie Gombe w Tanzanii. Tam sytuacja wygląda inaczej. Szympansy nigdy nie żyły odseparowane od ludzi. Dookoła mieszka tysiące osób, dlatego musieliśmy rozpocząć kampanię edukacyjną wśród mieszkańców okolicznych wiosek. Dostarczamy im maseczki, staramy się robić testy, bo boimy się, że szympansy też złapią wirusa. To naprawdę trudne chwile. Musimy mocno trzymać kciuki za wszystkich.

Niedawno odbyła się premiera dokumentu: „Jane Goodall: nadzieja na przyszłość”. Pomyślałam – niesamowity tytuł jak na tę chwilę. Widziałam też Twoje wielkanocne przesłanie na Instagramie o zmartwychwstaniu, nadziei i odporności. Byłaś już świadkiem II wojny światowej, wydarzeń z 11 września i przeobrażeń, które za sobą niosły. Masz w sobie wciąż nadzieję na pozytywne zmiany?

Lockdown sprawił, że zobaczyliśmy siebie w nowym świetle, jako wspólnotę, jako społeczność. To jest ogromna moc, która może sprawić, że znajdziemy w sobie siłę do potrzebnych zmian. - Jane Goodall

Wierzę w odporność natury, w młodość i w ludzi, którzy niezmiennie mają w sobie siłę, by walczyć o ważne wartości. Mam nadzieję, że ich przekonania nigdy nie pozwalają im się tak łatwo poddawać. Nie mam za to żadnej nadziei, kiedy myślę o politykach i światowych przywódcach. Nie sądzę, że zmienią sposób myślenia, że ta sytuacja sprawi, że wyciągną jakieś wnioski, odważą się na potrzebne działania. Sądzę, że zrobią to oddolnie społeczeństwa, ludzie, którzy widzą, że pewne systemy wymagają radykalnych
zmian. Myślę, że ta blokada świata przewartościowała pewne fundamenty naszego istnienia. Odkryliśmy na nowo sprawczą siłę wspólnoty. Większość z nas przypomniała sobie, że jesteśmy obywatelami, którzy mają jednak na wiele rzeczy wpływ.

Naomi Klein w swojej książce „On Fire” pisze o planie Marshalla na rzecz ożywienia gospodarczego, nowej umowie na rzecz zielonej gospodarki. Być może to jedyne wyjście. Rządy i firmy muszą radykalnie zmienić działania, jeśli chcą przetrwać kolejne wirusy, które według wielu naukowców mają pojawiać się coraz częściej. Jaki byłby Twój plan Marshalla dla przyrody?

Jestem właśnie w trakcie pisania eseju do swojej kolejnej książki o sadzeniu drzew, przeobrażaniu miejskich obszarów w zielone, pozostawianiu wolnej przestrzeni, tworzeniu ogrodów miejskich na dachach i ścianach budynków. Uważam, że moglibyśmy uprawiać organiczne warzywa we wszystkich szkolnych ogródkach, uczyć tego następne pokolenia. Wiesz, to jest naprawdę realne. Myślę, że oprócz sadzenia drzew i ochrony lasów powinniśmy pracować z młodzieżą, współpracować z politykami i korporacjami,
rozmawiać z nauczycielami i rodzicami. Musimy działać wielokierunkowo,żeby coś zmienić. Ktoś sławny kiedyś powiedział: „Myśl globalnie, działaj lokalnie”, ale nie pamiętam, kto to był. Mam inne zdanie – trzeba działać lokalnie, zanim odważymy się myśleć globalnie. Bo kiedy zaczynasz myśleć o tych wszystkich problemach dotyczących całego świata i uświadamiasz sobie, że nie rozwiążesz żadnego z nich jako jednostka, to łatwo popaść w przygnębienie, niemoc i stracić motywację do jakiegokolwiek działania.
Właśnie z takiego założenia narodziła się fundacja Roots & Shoots, która dziś działa w ponad 50 krajach. Angażuje młodych ludzi do wprowadzania zmian, które – jak sami zauważają – są już niezbędne na naszej planecie. W tym roku, właśnie w związku z działalnością fundacji, miałam wybrać się do Indii, by spotkać się z wolontariuszami. Dodać im otuchy, pogratulować tego, co robią, ale niestety przez pandemię będę mogła porozmawiać z nimi tylko wirtualnie. Zanim zaczęła się kwarantanna, udało mi się pojechać do Roots & Shoots w Chinach. Prowadzimy tam obecnie program ze studentami, którzy odwiedzają duże firmy i dokonują oceny ich wpływu na środowisko ze względu na to, jak korzystają ze światła, z laptopów i zużywają papier. Wnioski są zaskakujące, a firmy stają się bardziej otwarte na zmiany.

Wierzę w odporność natury, młodość i ludzi, którzy mają w sobie siłę, żeby walczyć o wartości. Nie mam już nadziei, jeśli chodzi o polityków - Jane Goodall

Fantastycznie. Firmy na całym świecie powinny zapraszać młodych ludzi do swoich biur i pokazywać im, jak odpowiedzialnie prowadzić biznes. Uważam, że wszystkie zmiany należałoby zaczynać od edukacji najmłodszych. Za to właśnie kocham ruch Grety Thunberg, która zmobilizowała miliony młodzieży na całym świecie do protestów. Teraz powinny przejść one w działania, choć wiem, jakie to trudne. Sama czuję się sfrustrowana, kiedy widzę, że firmy są niby otwarte na zmiany, ale nie robią zbyt wiele.

Upór i cierpliwość są niezbędne. Kiedy prowadziłam badania naukowe nad szympansami, udało mi się w końcu dotrzeć do laboratoriów, gdzie były wykorzystywane, żeby porozmawiać z pracownikami. Potem wiele osób zajmujących się prawami zwierząt nie chciało mieć ze mną nic wspólnego. Mówiły: „Jak możesz z tymi ludźmi, którzy męczą zwierzęta, usiąść przy filiżance kawy i tak po prostu rozmawiać!”. Zawsze im odpowiadałam, że jeśli z nimi nie porozmawiam, to nie mogę oczekiwać zmiany. Ja im tylko opowiadałam o pewnym szympansie z Gombe, pokazywałam filmy o nim, mówiłam, jak odpoczywa wieczorami w swoich liściastych legowiskach i jak niesamowicie jest to obserwować. Powoli, bardzo świadomie zmieniałam ich punkt widzenia. Zobacz, dziś wszystkie amerykańskie szympansy są praktycznie wyłączone z badań medycznych,
choć osiągnięcie takiego stanu rzeczy zajęło lata.

Myślisz, że teraz, wraz z tą pandemią, mamy okazję zresetować wszystko?

Mamy okazję. Mam nadzieję, że przede wszystkim resetują się ludzie. Będą mieli w sobie więcej odwagi, żeby sprzeciwiać się dziwnym decyzjom mężczyzn na szczytach władzy. Może przyspieszy to proces ratowania naszej planety. Mam nadzieję. Jeśli wszyscy się połączymy i będziemy trzymać się za ręce, stanie się to rzeczywistością.
Nie możemy teraz trzymać się za ręce!

Wirtualnie trzymać się za ręce! Tak miło było Cię widzieć, Jane. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mogły przytulić się osobiście.