Słuch Kocham muzykę, ale nie mam zdolności w tym kierunku. Interesujące, jak się zmieniał mój gust muzyczny. W dalszym ciągu lubię klasycznego rocka, ale z pewną fascynacją zauważyłam, że dałam się uwieść klasyce. Nie da się jej słuchać w pośpiechu, jest potrzebny odpowiedni nastrój. Wyjście do filharmonii na koncert muzyki poważnej nie zdarza mi się często, ale jeśli już, to jest to wyjątkowy wieczór. 

Węch Jest pomostem do przeszłości, potrafi przywołać obrazy miejsc i smaki. W dzieciństwie spędzałam wakacje na wsi u gospodarzy i do dzisiaj pamiętam zapach mokrej łąki po deszczu, snopków żyta, pieczonych kartofli w ognisku. Jabłek z sadu, śliwek, gruszek… Tych woni już nie ma, bo żywność została przetworzona przez chemię i przemielona przez transport. Doświadczyłam w swoim życiu całej gamy zapachów od najpiękniejszych po najbardziej okropne, bo pamiętam też z planów filmowych takie, o których wolałabym zapomnieć. 

Dotyk Jego siłę i znaczenie dostrzegliśmy w trakcie pandemii, ale czy nie jest tak, że zaczynamy doceniać coś dopiero wtedy, kiedy nam tego zabraknie? W szkole podstawowej miałam cudownego psa, irlandzkiego setera, nazywał się Taki. To była relacja bezwarunkowej miłości. Jego obecność, dotyk, pewność, że jest, były dla mnie czymś ważnym. Ale mieszkałam wtedy w budynku bez windy, w ciągu dnia chodziłam do szkoły, mama do pracy, więc zdecydowała, że lepiej, jak oddamy Takiego do leśniczówki, gdzie będzie miał lepsze warunki, co niewątpliwie było prawdą. Pamiętam dzień, kiedy wróciłam do domu i już nie można się było do niego przytulić. Uwielbiam psy i absolutnie wierzę, że jeszcze będę miała swojego. 

Smak Mam przyjazny stosunek do jedzenia, w tym również do słodyczy, i nie odmawiam sobie kawałka ciasta, chociaż ochota na nie zdarza się niezbyt często. Są smaki, za którymi tęskniłam, gdy mieszkałam wiele lat za granicą. Na przykład za chlebem razowym, kiszonymi ogórkami albo kapustą, którą uwielbiam. Typowe polskie jedzenie, którego nie ma ani w Stanach, ani w Londynie.

Intuicja Pierwszy raz pomyślałam, że będzie moją najlepszą przyjaciółką, kiedy podejmowałam kluczową decyzję: po trzech latach pracy dla telewizji amerykańskiej w Moskwie pojawiła się propozycja przeniesienia do BBC.  Z tym że wyglądała jak diament zawinięty w brudną gazetę. Roczny kontrakt z niskim uposażeniem, poniżej mojego poziomu, bo byłam wówczas producentką. Haczyk polegał na tym, że mogłabym samodzielnie kręcić filmy dokumentalne, a jedynym sposobem było zaakceptowanie tych warunków. Zostać w Moskwie na ciepłym stanowisku czy rzucić się w nieznane? I wtedy przemówiła intuicja, usłyszałam jej głos w samym centrum Londynu na Oxford Street: „Bierz tę propozycję”. Nauczyłam się ufać intuicji i za każdym razem wychodzę na tym fantastycznie.

Wzrok Stałam się minimalistką i zamiast na rzeczach wolę zawiesić wzrok na naturze. Jestem wrażliwa na jej piękno, a jednocześnie krzywdę, którą jej robimy. Moje ostatnie filmy były poświęcone tematom ekologii. Nakręciłam m.in. „Do ostatniej kropli” – widziałam zjawiskowe rzeki w Kanadzie, a także to, co człowiek potrafi z nimi zrobić, traktując je jako zlewnię, ściek. Postrzegam naturę jako wielkiego sprzymierzeńca. Bycie w jej otoczeniu oznacza dla mnie najwyższą formę relaksu.