„Grosza daj wiedźminowi” – zachęcał Netflix postrzegający prozę Andrzeja Sapkowskiego jako żyłę złota i godną odpowiedź na rozszerzające się uniwersum „Gry o tron”. Niestety materiał źródłowy trafił w niepowołane ręce, a nad Kontynentem zebrały się ciemne chmury. Najpierw dowiedzieliśmy się o rezygnacji Henry'ego Cavilla, który według wielu był najmocniejszym elementem „Wiedźmina”. Miecze Geralta z Rivii ma przejąć po nim Liam Hemsworth. Pierwsze reakcje pokazują, że australijski aktor będzie musiał ciężko zapracować na zaufanie fanów.

Po premierze spin-offu „Wiedźmin: Rodowód krwi” atmosfera wokół franczyzy zrobiła się jeszcze bardziej napięta. Publiczność i krytycy nie zostawili na dziele Declan de Barra suchej nitki. Showrunner przyznał w rozmowie z Justyną Bryczkowską z portalu Gazeta.pl, że pomysł na fabułę „zjawił się w jego głowie znienacka”. „To trwało z 20-30 minut. Miałem długopis i serwetkę. Notowałem na niej imiona postaci i to, kim są, co robią, wszystkie potrzebne szczegóły” – opisywał proces twórczy. Internauci uszczypliwie zauważają, że błyskawiczne tempo pracy znalazło odzwierciedlenie w niskich oceanach serialu. Jakie noty zebrała nowa propozycja Netfliksa?

„Wiedźmin: Rodowód krwi” najgorzej ocenianym serialem Netfliksa. Krytycy i fani punktują wady produkcji

Liczby nie kłamią. Opowieść o wyrzutkach ze świata elfów, którzy na 1200 lat przed wydarzeniami z „Wiedźmina” stawiają czoła tyrańskiemu imperium, nie porwała widzów. Na nic się zdały szumnie zapowiadane epickie walki, mrożące krew w żyłach stworzenia i ukazanie na ekranie losów pierwszego łowcy potworów. Niecały tydzień po premierze zaledwie 11% odbiorców ocenia serial pozytywnie. Niewiele lepiej jest wśród profesjonalnym krytyków. Przychylnie o dziele Netfliksa napisało 33% recenzentów.

To najgorszy wynik dla oryginalnego serialu amerykańskiej platformy w historii. „Wiedźmin: Rodowód krwi” może konkurować jedynie z filmami opartymi na powieściach Blanki Lipińskiej. Tylko 29% użytkowników Rotten Tomatoes przyznało polskiemu erotykowi „365 dni” zadowalające oceny. Z kolei noty krytyków oscylowały w granicach 0-1 w pięciostopniowej skali.

Catherine Zeta-Jones o swojej córce: „Mam Wednesday Addams w swoim życiu od 19 lat i 9 miesięcy” >>

Pozostaje pytanie, co poszło nie tak. Serialowi wytyka się między innymi epatowanie nieuzasadnioną przemocą, powierzchowne ukazanie rozterek i osobowości głównych bohaterów oraz brak oryginalności. Zarzuty dotyczą także niezadowalających efektów specjalnych i scenografii, choć zdarzają się również pochwały pod adresem twórców kostiumów. Niektórzy wprost nazywają produkcję „stratą czasu”, która niczym nie różni się od innych przeciętnych produkcji fantasy i nie korzysta z potencjału wiedźmińskiej sagi. 

„Absolutna katastrofa. Brak spójnej fabuły, słaba gra aktorska, nie da się polubić żadnej z postaci. Wszystkie w założeniu epickie czy emocjonalne sceny wprawiały mnie w zażenowanie. W ostatnim odcinku kibicowałem potworowi” – piszą rozczarowani widzowie. Zgadzacie się z ich opinią?