Nie wiem, jak mu na imię. Jest piękny, nieco wyniosły, czasem pozwala na czułości. Niby kot, a całkiem jak Gdynia. Spotykam go prawie codziennie na Wzgórzu św. Maksymiliana. Z tym wzgórzem to żadna przesada. Tu naprawdę wszędzie jest pod górkę (albo z górki), nawet prosta jak strzała główna ul. Świętojańska nieco się wznosi (lub opada).

W centrum miasta wzniesienia sięgają 50 metrów, najwyższa w Trójmieście góra Donas położona w okolicy dzielnicy Dąbrowa ma 205 metrów. Podobno – w sensie gęstości, a nie wysokości wzniesień – Gdynia jest najbardziej górzystym miastem w Polsce. Nie wiem, czy to prawda – gdynianki i gdynianie zwykle mówią, że w Gdyni wszystko jest naj. Bez wątpienia poziom patriotyzmu lokalnego znacznie przekracza w tym mieście polską średnią. Choćby po to, żeby sprawdzić, co ich tak zachwyca, warto zajrzeć tu na parę dni.

1. OPEN’ER I GDYNIA DESIGN DAYS
Przełom czerwca i lipca obfituje w okazje do wizyty, bo to dni, gdy zaraz po muzycznym festiwalu Open’er (29 czerwca – 2 lipca) zaczyna się festiwal designu Gdynia Design Days (2–10 lipca), w tym roku pod hasłem „Współmorze”. Organizatorzy zapowiadają wystawy i dyskusje o naturze morza – w kontekście odczuwalnych tu zmian klimatycznych i łączących mieszkańców wartości. W poprzednich 11 edycjach festiwalu dowiedli, że opowiadają ciekawie, zatem nie ma co zwlekać, trzeba przyjeżdżać.

2. MORZE
Gdyńskie wzgórza oprócz waloru kondycyjnego mają jeszcze inną zaletę – niemal zewsząd widać morze. Jednak z nim jak w życiu – lepiej doświadczać, niż patrzeć z góry. W Gdyni jest kilka plaż, gdzie można bezwstydnie poleżeć – na Babich Dołach z widokiem na słynną Torpedownię, w centrum, w Redłowie i – najokazalsza – w Orłowie. Z tej można brzegiem morza dojść aż do Gdańska-Brzeźna. Warto, choć milej po sezonie. Kto zgłodnieje, niech zajrzy do F.Minga w jednym z pawilonów przy Bulwarze Nadmorskim. Zupa rybna nie zawiedzie.

3. OBIAD
Skoro już jesteśmy przy posiłkach, to tych jest w Gdyni bogaty wybór. Jeśli pizza, to w Ogniem i Piecem (ul. Świętojańska 87). Jeśli makaron, to w Pasta Miasta (ul. Świętojańska 46). Ramen w Umi Ramen (ul. Starowiejska 36/38), tajskie i okoliczne w Haosie (ul. Starowiejska 46) i Neonie (ul. Abrahama 39). Burgery – w Carmnik Kantynie (ul. Abrahama 21/23). Wege – u stóp Kamiennej Góry: roślinny street food w Syto i po sąsiedzku roślinne sushi w Enoki (ul. Żołnierzy 1 Armii Wojska Polskiego 12 i 13).

4. SPACER
Najedzeni ruszamy na spacer. Do śródmieścia jeszcze wrócimy, teraz kierujemy się w stronę Działek Leśnych. To wybitna dzielnica wytyczona w latach 30. między torami a lasem. Widoki z ul. Wolności albo zbiegu Słupeckiej z Tatrzańską są warte wspinaczki. Dużo tam ciekawej architektury. Kamienicę przy ul. Słupeckiej 9 zaprojektował Stanisław Ziołowski, autor jednego z najsłynniejszych gdyńskich budynków – modernistycznego Bankowca. Niemal naprzeciwko, przy ul. Urszulanek, wznosi się zdewastowana willa Dumicz. W latach 30. Stanisław Dumicz zbudował ją dla córki w prezencie ślubnym. Dziś niszczeje, a że pojawiły się plany przebudowy, może to ostatni moment, by ją zobaczyć. Z Działek Leśnych niemal wszystkie drogi prowadzą do lasu. Warto wybrać tę trasę, by dojść do mniej turystycznych dzielnic Gdyni. Grabówek i Chylonia ucieszą tropicielki pamiątek peerelowsko-duchologicznych. Szyldy wypożyczalni filmów U Grześka (ul. Komandorska 27) czy domu towarowego Chylonia (róg ulic Morskiej i Kartuskiej) wciąż trendują na Instagramie.

Ciąg dalszy tekstu w ELLE 07/2022 obecnym w sprzedaży.
Tekst: Aleksandra Boćkowska