Do grona twórców Warszawskiej Opery Kameralnej dołączył wybitny dyrygent Adam Banaszak, który została kierownikiem muzycznym Orkiestry Musicae Antiquae Collegium Varsoviense.

„Jestem przekonany, że moje doświadczenie w prowadzeniu tak wymagających dramatur-gicznie dzieł jak np. Don Carlos, Tosca czy Faust&quot w połączeniu z szacunkiem do wy-konawstwa na instrumentach historycznych może dać ekscytujący efekt. W minionym tylko roku dyrygowałem szereg spektakli W.A. Mozarta takich jak: Wesele Figara, Czarodziejski flet czy Cosi fan tutte. Wykonania Don Giovanniego, które poprowadziłem w Warszawskiej Operze Kameralnej,  pokazały mi zespół na bardzo wysokim poziomie, ambitny, z którym mówimy tym samym językiem muzycznym."

Pierwsza premierą, którą Maestro Banaszak poprowadził w Warszawskiej Operze Kameralnej, były Trzy ostatnie symfonie Mozarta w Studio Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie.

Symfonie Mozart pisał przez całe życie: pierwszą w wieku zaledwie 8 lat, ostatnią natomiast w wieku 41, trzy lata przed śmiercią. Ciekawe, że swoje trzy ostatnie, wielkie symfonie Mozart napisał w niespełna trzy miesiące: pomiędzy czerwcem a sierpniem 1788 roku.


Symfonia Es-dur (KV 543) nr 39 jest czystym szczęściem. Jak pisze polski biograf Mozarta, Stefan Jarociński: „Wszystko tu toczy się z niesłychaną siłą inwencji: po romantycznie uroczystym Adagio rozwija się od razu płynące śpiewnie Allegro; po nim przychodzi poetyckie Andante, zakończone dwoma ostrymi akordami całej orkiestry; z kolei słynny, pełen gracji Menuet stwarza swym wyrazistym rytmem kontrast z pojawiającym się tuż po nim trio, gdzie klarnet prostą i czułą kantyleną wyczarowuje całą słodycz duszy Mozarta; wreszcie wartkie Allegro […] zamyka symfonię akcentami wiary, która nie zna przeszkód”.


Symfonia g-moll (KV 550) nr 40 oddaje cały dramatyzm i rozdarcie złożonej osobowości Mozarta. Ma cztery części (Molto allegro – Allegro, Andante, Menuetto – Trio, Allegro assai), a jej główny motyw pojawia się również w Koncercie fortepianowym C-dur (KV 467) nr 21. Alfred Einstein twierdził, że Mozart swymi ostatnimi symfoniami nigdy nie dyrygował, a nawet ich nie słyszał. Z zachowanych druków programowych wiemy jednak, że za życia Mozarta utwór był wykonywany w Dreźnie, w Lipsku i we Frankfurcie, a 17 kwietnia 1791 roku w Wiedniu Symfonią g-moll dyrygował sam Antonio Salieri. Stefan Jarociński każe nam jeszcze spojrzeć na tą symfonię jak na część środkową wielkiego symfonicznego fresku –

„tę, która tworząc zazwyczaj kontrast z dwiema skrajnymi, pozwala spodziewać się, że przyjdzie po niej trzecia, która rozwiąże wszystkie sprawy i wszystkie niedomówienia”.


Wreszcie: Symfonia C-dur (KV 551) nr 41 – jedno z najdoskonalszych dzieł Mozarta, nazwana Jowiszową przez niemieckiego impresaria Johanna Petera Salomona. Ma cztery części: Allegro  vivace, Andante cantabile (częściowo stylizowana na  sarabandę ), Allegretto i Allegro molto (finał o fakturze  polifonicznej , szczególny w historii symfoniki). Przydomek Jowiszowa został nadany od imienia rzymskiego boga nieba, burzy i deszczu, ze względu na jej zdecydowany i triumfalny wręcz charakter słyszalny już od pierwszych taktów. Mówi się, że to apoteoza witalności, a jednocześnie summa elementów z przeszłości, powiązanie ich z teraźniejszością i spojrzenie w przyszłość. To arcydzieło, którego zwieńczeniem jest pięciotematowa, genialna fuga w codzie.