Cały świat obiegły zdjęcia z ogromnego protestu kobiet w Indiach. Mówi się nawet o 5 milionach uczestniczek, które stworzyły "żywy łańcuch" wzdłuż trasy między miejscowościami Kasaragod i Thiruvanthapuram. Łańcuch miał długość ponad 600 kilometrów. Po jego uformowaniu, kobiety wzniosły do góry zaciśnięte pięści. Akcja trwała ok. 15 minut. Wzięły w niej udział kobiety w różnym wieku, o różnym statusie społecznym. 

Uczestniczki protestu stanęły w obronie dwóch kobiet, które w nocy przekroczyły próg świątyni Sabarimala. Historyczny moment, którego dokonały Bindu Ammini i Kanaka Durga spotkał się z agresją ze strony środowisk prawicowych i konserwatywnych wyznawców hinduizmu. Doszło do zamieszek, w których jedna osoba zginęła, a piętnaście zostało rannych. W Indiach obowiązywało prawo zakazujące wejścia do świątyni kobietom w "wieku menstruacyjnym". Chodzi o grupę w przedziale wiekowym między 10 a 50 rokiem życia. Od września 2018 roku Sąd Najwyższy uznał zakaz za sprzeczny z konstytucją i dyskryminujący kobiety.

Prawo do praktykowania religii jest tak samo dostępne dla mężczyzn jak i dla kobiet - powiedział wówczas pierwszy sędzia Sądu Najwyższego Diprak Misra.

To jest szansa na pokazanie naszej siły i wzmocnienie pozycji. Jeśli kobiety chcą się modlić w świątyni, to powinny mieć do tego prawo - powiedziała BBC jedna z protestujących, Kavita Das

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Lucy InTheSky Conquest(@lucyintheskyconquest) Sty 3, 2019 o 4:28 PST

Źródło: TVN24.pl