Przystanek w drodze na szczyt. Ewa zakłada raki, Kasia za chwilę zrobi herbatę. fot. archiwum prywatne

Agnieszka przygotowywała się do wyprawy przez rok, Kasia miała na przygotowania pół roku, Ewa nadrabiała wszystko w przyspieszonym tempie. Dziewczyny zbierały informacje, oglądały filmy o Arktyce, czytały książki. Nieocenione były spotkania z polarnikami, rady Wojtka Moskala i Wojtka Jazdona, pierwszych zdobywców Newtontoppen z Polski, i Krzysztofa Michalskiego organizującego ekspedycje polarne. Ważne było przygotowanie fizyczne. Marszobiegi, siłownia, szkolenia medyczne. Szkoła przetrwania w trudnych warunkach na Winter Campie i w Karkonoszach, podczas warsztatów polarnych, oraz nauka strzelania z broni myśliwskiej.

Najtrudniej było znaleźć sponsorów. „Wszyscy mówili, że nie mogą nas wesprzeć, bo nie mamy znanych nazwisk”, opowiada Agnieszka, energiczna i nieprzywykła do odmowy. Ale udało się, wspólnymi siłami przekonały kilka firm.

Na koniec zostały zakupy. Wielka lista trochę przerażała, na fan page’u napisały o niej z humorem: „Przed nami zakupy, wybieramy sprzęt, dziś na tapecie raki”, i zamieściły zdjęcie czerwonych, niebotycznie wysokich szpilek z przyczepionymi od spodu kolcami. Do tego odpowiedni namiot, ciepły śpiwór, bielizna termiczna, puchowe ciuchy, buty, narty.