Wielka chwila. Pierwsza kobieca wyprawa z Polski na szczycie Newtontoppen. Od lewej Ewa Grewling, Agnieszka Siejka, Kasia Siekierzyńska. fot. archiwum prywatne

RADOŚĆ I PŁACZ

Gdy Agnieszka ma temperaturę 39 stopni, Ewie nogi puchną tak, że nie może włożyć butów, jeden dzień spędzają w chacie trapera. Zastanawiają się, czy iść dalej. Jeśli nie pójdą, nie zdążą dojść do celu i cały wysiłek pójdzie na marne. Kryzys przychodzi do każdej po kolei. Kasia płacze, bo tęskni. Do dzieci i męża dzwoniła nawet z Kilimandżaro. Tu kontakt jest możliwy wyłącznie przez telefon satelitarny, który nie działa, bo zamarzają baterie. W domu znajdzie potem rysunki: biała góra, ona z saniami i napis: „Mama już wraca”. Córka pod jej nieobecność kończy osiem lat. Kasia przysięga sobie, że nigdy więcej nie opuści urodzin dzieci. Ewa ma chwilowy kryzys. Przemarznięcie i zmęczenie doprowadzają do szału. U Agnieszki wszystko jest na nie, nawet sanki są cięższe niż zwykle i do tego północny wiatr – przekleństwo. W końcu wyjmują wielką czekoladę. Humor wraca.

5 kwietnia 2012, godzina 19.34. Agnieszka, Kasia i Ewa wchodzą na Newtontoppen. Zmęczenie, radość, satysfakcja. W oczach łzy. Stoją obok siebie w kurtkach z biało-czerwoną flagą. Pierwsze kobiety z Polski, które bez pomocy mężczyzn zdobyły najwyższy szczyt Spitsbergenu. Nie chodziło zresztą o sam szczyt. Nie jest wysoki. Celem była droga. Pokonanie jej i samych siebie.

TEKST: Magdalena Adaszewska-Chacuk

ŹRÓDŁO: magazyn ELLE