Bezpowrotnie minęły czasy, gdy ulice pustoszały tuż przed emisją lubianych seriali. W dobie streamingowej obfitości dostawcy rozrywki kultywują zasadę „każdemu według potrzeb”. I tak niemal codziennie katalogi popularnych serwisów uzupełniane są o premierowe tytuły, których nie sposób obejrzeć, choćbyśmy nie odchodzili od telewizora. Wciąż zdarzają się jednak popkulturowe fenomeny przyciągające przed ekrany miliony widzów. Do tej grupy z pewnością zaliczają się „Wednesday” i „Stranger Things”. W 2016 roku wszyscy zatęsknili za latami 80., nawet jeśli nie było ich wówczas jeszcze na świecie. W zeszłym roku subskrybenci Netfliksa zapragnęli nosić się na czarno. Z kolei za moment mogą wymienić nerdowski styl dzieciaków z Hawkins i gotyckie sukienki uczennicy Nevermore na... słomkowe kapelusze. Ranking najchętniej oglądanych seriali na platformie zyskał bowiem nowego lidera. 

Nowy serial Netfliksa lepszy od „Wednesday” i „Stranger Things”. „One Piece” jest prawdziwym hitem

Na pierwsze miejsce wspiął się „One Piece”. Serial oparty na bestsellerowym komiksie i animacji Eiichirō Ody zadebiutował 31 sierpnia i uzyskała lepsze wyniki niż „Wednesday” i „Stranger Things”. W pierwszym tygodniu stał się najchętniej wybieraną odcinkową produkcją w aż 84 państwach. Wcześniejsze przeboje Netliksa zatrzymały się na „jedynie” 83 krajach. Aktorskie adaptacje anime i mangi są drażliwym tematem dla fanów japońskiej kultury. Poza kilkoma chlubnymi wyjątkami zwykle nie zbierają pozytywnych recenzji. Z krytyką spotkały się chociażby niedawne „Death Note” i „Cowboy Bebop”. Tym razem filmowcy stanęli na wysokości zadania, co przełożyło się na duże zainteresowanie. 

O czym jest „One Piece”? Serial śledzi przygody młodego pirata. Monkey D. Luffy i jego załoga wyruszają na poszukiwania najwspanialszego skarbu pod słońcem. Na swojej drodze napotykaj kolejne przeszkody i ciekawych bohaterów. Za kamerą stanęli Matt Owens („The Defenders”) i Steven Maeda („Zagubieni”). Według publiczności twórcom udało się przełamać klątwę, jaka ciążyła na adaptacjach, oraz sprawnie przełożyć anime na język amerykańskiej rozrywki.

Przed premierą do miłośników oryginału zaapelował sam Oda: „Włożyliśmy w to wiele pracy. Konieczny był wysiłek aktorów, odtworzenie budynków i kostiumów, przepisanie dialogów na potrzeby live-action. Zaangażowanie tak wielu osób, które działały razem, było samo w sobie piękne. Jestem przekonany, że niektórzy wytkną nam brakującą postać, pominiętą scenę lub różnice w stosunku do mangi, ale jestem też pewien, że te uwagi będą napływać od tych, którzy kochają »One Piece«”.