Arkadius w tym roku zdążył wrócić, umrzeć, niektórych zdenerwować, trochę namieszać, powołać do życia markę P-iFashion, która wprawdzie niewiele ma wspólnego z modą w praktyce, ale za jej pomocą projektant spełnia się artystycznie. Plotki o powrocie Arkadiusza Weremczuka zbudowały w styczniu wielkie nadzieje na to, że odrodzi się jego legenda i zobaczymy coś spektakularnego. Ale Arkadius dał nam jedynie streetwearową kolekcję z nadrukowanymi nekrologami i deklarację, że nie będzie już robił haute couture a jego moda będzie elitarna, bo zadedykuje ją odbiorcy, który potraktuje ją jak kolekcjonerską sztukę... Niestety limitowana linia przeciętnej jakości t-shirtów zwiastujących śmierć miała szokować, ale nie wzbudziła masowego pożądania. Nie była też wybitnym artystycznym manifestem. W tym sezonie Arkadius jednak się nie poddaje i próbuje tym razem zaskoczyć i sprowokować wszystkich kolekcją, której... nie ma. W szczegółowy sposób z zamierzenia metaforyczne przesłanie "Invisible Collection / Invisible Conception" wyjaśnia  jak poprzednio rozbudowany, społecznie zaangażowany materiał prasowy:

Materiał prasowy, P-iFashion "Invisible Collection / Invisibile Conception

Nowy projekt ma więc znów rozłożone na czynniki pierwsze przesłanie, tak na wypadek, gdybyśmy nie zrozumieli tego, dlaczego modele na zdjęciach są po prostu nadzy. Metafora z każdym wersem się pogłębia - niewidzialna kolekcja być protestem wobec twardych i nieuczciwych praktyk na rynku mody. Dlaczego kolekcji nie widać? Bo rynek jest okrutny, młodzi i ambitni na nim giną, nie znajdują wsparcia. Mody nie ma. Zamiast więc zabrać się do pracy u podstaw, Arkadius mówi - "w takim razie modę sobie wymyślmy"... I na, w gruncie rzeczy mocnych i dobrych, zdjęciach autorstwa Pawła Tkaczyka pokazuje po prostu nagich modeli. A całość ubarwia wielowątkową, choć nadal jak na autorski manifest, banalną historią. I to rozpoczętą cytatem z klasycznej i praktycznej przecież do bólu Coco Chanel, która nie jest chyba trafioną patronką tego z założenia buntowniczego manifestu. Dalej jest coraz bardziej "artystycznie". 

Materiał prasowy, P-iFashion "Invisible Collection / Invisible Conception"

Naprawdę długo zastanawialiśmy się nad tym, czy publikować tego newsa. Bo pisząc o nowych artystycznych pomysłach Arkadiusa przykłada się rękę do popularyzowania tych rewelacji w sieci. A nie wiadomo, czy lepiej nie byłoby pomilczeć. Nie ze złośliwości a w refleksji i nadziei, że kiedyś projektant naprawdę powróci i zajmie się tym, do czego ma ponadprzeciętny talent. Dziś zamiast genialnych kiedyś zmaterializowanych pomysłów Arkadiusa oglądamy albo koszulki z nekrologami, (którymi w zeszłym roku "powrócił" choć "umarł") albo, tak jak w przypadku nowej "kolekcji", nie oglądamy... niczego. Nowa kolekcja jest niewidzialna - jak "Nowe szaty cesarza". Cesarza Arkadiusa, który pokochał po prostu manifesty i performance. Dlaczego nie próbuje swojej sztuki wystawiać w CSW tylko komunikację kieruje do mediów o modzie? Naprawdę mamy wierzyć, że chodzi o misję powszechnego szerzenia ważkiej dyskusji? Mamy niestety wrażenie, że ta dyskusja toczy się od dawna i że tu ważniejsza jest próba wywołania kolejnego skandalu. Projektanci mają oczywiście prawo do artystycznego wyrazu, ale oczekuje się od nich przede wszystkim praktycznego wpływu na modę - rzemiosłem, pracą u podstaw. Tu należy oddać cesarzowi, co cesarskie - Arkadius, gdyby chciał, mógłby byc forpocztą polskiej mody na świecie. Nie zrobi tego lokalnymi, sezonowymi "manifestami'. Bardzo żal nam jego genialnej energii wytracanej na tego typu historie. Król niestety nadal jest nagi. 

 Marta Kowalska