Na początku marca tego roku u Hanksa oraz jego żony wykryto koronawirusa, gdy przebywali w Australii w związku z produkcją filmu biograficznego o Elvisie Presleyu, w którym aktor odgrywa znaczącą rolę. Para wróciła do Los Angeles po odbyciu kwarantanny i jest całkowicie zdrowa.

Hanks wyjawił ostatnio w podcaście dla NPR, że wraz z partnerką ochotniczo oddali krew, by wspomóc badania nad szczepionką. „Pojawiają się teraz pytania: co mamy robić teraz? Czy możemy jakoś pomóc? Uświadomiono nam, że mamy w sobie przeciwciała. Spytaliśmy w takim razie: ‘chcecie naszej krwi? Czy możemy oddać osocze?” – powiedział aktor.

ZOBACZ TEŻ: Koronawirus 2020: jak zapobiec „efektowi mgły” na okularach, kiedy nosisz maseczkę?

Hanks w swoim stylu zażartował nawet, że ma już gotową nazwę, jeśli szczepionka na koronawirusa zostanie wykonana z oddanej przez niego krwi. Brzmi tak: „Hank-ccine”, co oczywiście łączy jego nazwisko ze słowem „vaccine”, które oznacza „szczepionka”.

Hanks zapewnił także gospodarzy podcastu, że on i Wilson czują się „dobrze” po walce z wirusem. W innym wywiadzie w zeszłym tygodniu przyznał, że jego żona przeszła chorobę o wiele gorzej od niego. „Miała znacznie wyższą gorączkę. Straciła zmysł smaku i węchu. Przez prawie trzy tygodnie nie czerpała absolutnie żadnej radości z jedzenia” – przyznał. Częścią jej terapii było przyjęcie chlorochiny.

Można jedynie pochwalić małżeństwo za to, że starają się robić, co mogą, by wesprzeć naukowców w walce z COVID-19. Zachęcają również ludzi do przestrzegania społecznego dystansowania i dbania o swoją higienę.