Na pewno nieraz zdarzyło wam się natknąć na tekst, w którym dwudziestoletni pracownik korporacji gra rolę najmroczniejszego czarnego charakteru? Z rozmysłem rzuca kierownictwu kłody pod nogi, odmawiając bezpłatnych nadgodzin i odbierania telefonu w weekendy. O zgrozo, w mediach społecznościowych lansuje trendy takie jak quiet quitting czy lazy girl job, przez które wskaźniki efektywności lecą na łeb, na szyję. Czy w walce o przyjazne środowisko pracy i zdrowy balans między życiem zawodowym a prywatnym posuwa się czasem do przesady? Na biurowych korytarzach zapewne można spotkać skrajne przypadki. Jednak koniec końców każde pokolenie ma swoje zalety i przywary, a do tego uczy się na błędach starszych koleżanek i kolegów. Osoby urodzone między 1996 a 2012 rokiem nie są tutaj wyjątkiem. Z jednej strony wkraczający na rynek milenialsi też zbierali cięgi. Powielane na masową skalę stereotypy na temat generacji Z można więc zrzucić na odwieczne różnice pokoleniowe. Jednak tym razem nie do końca przychylne opinie napływają już nie tylko z oszklonych drapaczy chmur, ale także z Hollywood...

Jodie Foster nie lubi pracować z dwudziestolatkami? Według aktorki generacja Z jest „naprawdę irytująca”

W kwestii Gen Z postanowiła wypowiedzieć się Jodie Foster. „Są naprawdę irytujący, szczególnie w miejscu pracy. Mówią: »Nie, nie mam dziś na to ochoty. Przyjdę na 10:30«. Albo kiedy zwrócę im uwagę, że zrobili błędy gramatyczne w mailach. Pytam: »Nie sprawdziłeś pisowni?« A oni na to: »Dlaczego miałbym się tym zajmować, czy to nie jest ograniczające?«” – powiedziała z lekkim przekąsem w rozmowie z Guardianem

Ostra ocena? Tylko pozornie. Gwiazda szybko spuściła z tonu i podkreśliła, że wcale nie czuje się lepsza od przedstawicieli pokolenia Z. Zamiast tego ma dla nich kilka cennych rad, które mogą znacznie ułatwić współpracę między różnymi grupami wiekowymi. Ze względu na wykonywaną od dziecięcych lat profesję swoje porady skierowała oczywiście do początkujących aktorów: „Muszą się nauczyć relaksu, jak nie rozmyślać za dużo, jak dorobić się czegoś własnego. Mogę pomóc im to odnaleźć. To o wiele zabawniejsza pozycja niż bycie – przy całej tej presji – głównym bohaterem historii”.

Robin L Marshall/WireImage

Nie są to tylko czcze słowa. Niedawno aktorka sama wyciągnęła rękę do Belli Ramsey z „The Last od Us”. „Często kontaktuję się z młodymi aktorami. Czuję, że to moja powinność, ponieważ mnie samej było trudno, kiedy dorastałam” – mówi. Przyznaje też, że podobają jej się modowe wybory Ramsey, na które ona nie mogła sobie pozwolić w przeszłości. „Nie mieliśmy wolności. Mam nadzieję, że zwrot w stronę autentyczności oferuje tę prawdziwą wolność” – tłumaczy. Jodie Foster podochodzi więc do dzisiejszych dwudziestolatków z dużym zrozumieniem i otwartą głową. 61-latka jawi się jako zwolenniczka budującego dialogu i wymiany doświadczeń, co wydaje się najlepszą możliwą drogą. Tylko brać przykład.