„Pięćdziesiąt twarzy Greya” – światowy fenomen 

„Pięćdziesiąt twarzy Greya” zadebiutowało na wielkim ekranie w 2015 roku – a jakże – tuż przed walentynkami. Filmowi z Dakotą Johnson i Jamiem Dornanem od razu wróżono sukces. I to nie tylko ze względu na  tłumy randkowiczów celebrujących w kinach dzień zakochanych. Na melodramat z erotycznym zabarwieniem wybrały się też całe grupy przyjaciółek, które kilka lat wcześniej sięgnęły po debiutancką powieść E.L. James. Ogromna popularność książki, opublikowanej początkowo nakładem własnym, szybko przyniosła autorce tytuł jednej z najbardziej wpływowych osób magazynu Time. Historię Anastasii Steele przetłumaczono na 52 języki, dzięki czemu trafiła na listy bestsellerów na całym świecie. Hollywoodzka wersja okazała się równie celnym strzałem w dziesiątkę. Pierwsza część zarobiła ponad 569 milionów dolarów przy budżecie wynoszącym 40 milionów. Kolejne odsłony zanotowały nieco mniejsze zyski, ale dalej były przebojami w swojej kategorii. Finansiści i biznesmen z pewnością bili twórcom brawo. Pod mniejszym wrażeniem byli jednak krytycy. W recenzjach nie szczędzili wszystkim zaangażowanym w projekt osobom boleśnie szczerych słów. Nic dziwnego, że odtwórcy głównych ról mają z tego okresu słodko-gorzkie wspomnienia.

Jamie Dornan zapadł się pod ziemię po premierze swojego największego hitu

Filmowy Christian Grey po raz kolejny wrócił pamięcią do szalonego okresu na antenie BBC Radio 4. Dornan przyznał, że nie najlepiej przyjął niepochlebne opinie i usunął się w cień. Nie było to proste, bo dzięki „50 twarzom Greya” zyskał ogromną sławę. Jednocześnie stracił uznanie w oczach dziennikarzy kulturalnych, które dopiero co przyniosły mu aktorskie popisy w trzymającym w napięciu serialu „Upadek”. Świeżo upieczony pierwszoligowy gwiazdor znalazł schronienie w domu reżyserki Sam Taylor-Johnson. „Chyba się ukryłem” – odpowiedział na pytanie o fatalny odbiór filmu przez prasę. „Byłem niesiony na fali pozytywnych recenzji »Upadku«, które zmieniły moją karierę, nominacji do BAFTY i całego tego szaleństwa, jakie wywołał »Upadek«, aby nagle wystawić się na... śmieszność. Pojechaliśmy do Sam i Aarona Taylor-Johnsona. Nie przebywali wtedy u siebie i pozwolili nam zaszyć się w ich wiejskiej posiadłości. W pewnym sensie ukryliśmy się tam na jakiś czas i nieco odcięliśmy się od świata”.

Mimo krytyki Dornan powrócił na plan zdjęciowy ze względów finansowych. „[Pierwsza część] zarobiła tak dużo pieniędzy, że… druga i trzecia z marszu otrzymały zielone światło” – powiedział. „To była dziwna sytuacja, ponieważ staliśmy się obiektem kpin, ale dostaliśmy kontrakt na dwa następne filmy, wiedząc, że znów nas potępią”.

Czy Jamie Dornan żałuje występu w popularnych erotykach?

Jamie Dornan już wcześniej wypowiadał się na temat kulis pracy nad znaną serią. Wydało się, że najpierw przegrał casting z Charliem Hunnamem. Dopiero rezygnacja aktora pozwoliła mu na udział w produkcji. „Kiedy nie dostałam tej pracy, poczułem ulgę” – mówił w podcaście Happy Sad Confused. „Wiedziałem, że ten facet zostanie zniszczony. Być może [Charlie] też to przeczuwał... Wtem musiałem bardzo szybko podjąć decyzję. Zaoferowano mi angaż na pięć tygodni przed startem zdjęć. Wiedziałem, z czym to się wiąże. Byłem świadomy, że film zarobi mnóstwo pieniędzy, fani go pokochają, a krytycy nim pogardzą. Tak stało się z książkami, a my szliśmy wydeptaną ścieżką. Pozostaliśmy wierni książkom i wiedzieliśmy, co się wydarzy”.

Choć doświadczenie nie należało do najłatwiejszych, Dorian dziś postąpiłby tak samo. „Pojawienie się we franczyzie, która zarobiła ponad miliard dolarów, nie zaszkodziło mojej karierze […] Nie wstydzę się mówić, że te filmy zmieniły sytuację finansową mojej rodziny. I jestem za to bardzo, bardzo wdzięczny” – powiedział w rozmowie z CNN.