Pewna rodzina żyje na uboczu we francuskich Alpach. Ona jest znaną pisarką, on zajmuje się domem i synem. Poznali się w Londynie, gdzie uczył, a Sandra szukała tam swojej przyszłości poza rodzinnymi Niemcami. Małżeństwo doczekało się w końcu syna, Daniela, który w wyniku wypadku stracił wzrok, gdy miał zaledwie cztery lata. Cała trójka przenosi się w rodzinne strony Samuela. A dom, w którym mieszkają chcą powiększyć o pokoje na wynajem, żeby podreperować budżet. Sandrę poznajemy, gdy udziela wywiadu studentce, ale rozmowa zostaje przerwana, przez głośną muzykę (słychać zapętlony utwór "P.I.M.P." 50 Centa,) i remont. Czuć napięcie panujące czterech ścianach i to uczucie pozostanie z nami do końca filmu. 

Niestety tego samego dnia dochodzi do tragedii. Samuel umiera w wyniku upadku z balkonu, a jako pierwszy znajduje go syn wracający ze spaceru z psem. Nieszczęśliwy wypadek? A może zbrodnia w afekcie, dokonana przez żonę? Sprawę bada policja, a Sandra zostaje główną podejrzaną. Podczas rozprawy brane są pod uwagę najdrobniejsze szczegóły z życia pary, a prokurator cytuje nawet dzieła Sandry. Na jaw wychodzą sekrety, kłótnie, obelgi i niespełnione marzenia, czy przytyki w stosunku do drugiego partnera. A temu wszystkiemu przysłuchuje się syn...

Ten dramat sądowy wciąga od pierwszych scen, ale ogromną zaletą "Anatomii upadku" jest jej genialna obsada. Sandra Hüller jako ekranowa pisarka fantastycznie operuje słowem. Przez to patrzy na wiele spraw czy sytuacji z zupełnie innej strony, co czasem jest jej bronią, ale też wadą - zwłaszcza podczas procesu, gdzie przecież liczą się jedynie suche fakty. A te fakty świetnie interpretuje złośliwy prokurator, a także obrońca, który okazuje się być znajomym Sandry z dawnych lat. Stajemy się świadkami nie tylko procesu, ale sztuki teatralnej, w której aktorzy chcą przyciągnąć widzów na swoją stronę.

Z początku życie tej rodziny wydaje się proste, ale na wierzch wychodzą zatajenia, zazdrość, zdrady, wszelkiego rodzaju kłamstwa. Zraniony partner wie, gdzie "uderzyć" słownie, żeby najbardziej bolało drugą stronę. Wszystko jest wypominane podczas kłótni czy już przed samym sądem. Znamienne jest, gdy Sandra mówi podczas procesu, że "omawiany jest tylko wycinek ich życia". Bo przecież chyba nie ma pary z długim stażem, która nie miałaby za sobą gorącej wymiany zdań. A każda relacja ma swoje niuanse i jest wielopoziomowa. W pewnym momencie już sami nie wiemy, co jest obiektywne, a co przedstawione w taki sposób, aby pasowało do hipotezy prokuratury czy obrońcy. Sandra nie jest bez skaz, ale jej mąż również nie był idealny. W grę nie tylko wchodzą ich role w tej rodzinie czy obowiązki, ale też niespełniona kariera artystyczna. Kto ma rację? Kto zawinił? Zaczynamy nie tylko myśleć o samym morderstwie, ale też czy Sandra jest rzeczywiście tak narcystyczna, a Samuel był jej pionkiem? Niestety temu wszystkiemu przysłuchuje się Daniel, który z nastolatka w ekspresowym tempie staje się młodym dorosłym, co więcej, to od jego decyzji i zeznań może się wiele zdarzyć. 

W "Anatomii upadku" nie tylko usłyszymy wiele pytań, ale jeszcze więcej zadamy ich sami w trakcie seansu.