„Doskonale rozumiem upór i ambicję Enza” – wyznał Adam Driver w jednym z wywiadów. „Nie pochodził z elitarnej rodziny, która otworzyłaby przed nim wszystkie drzwi, musiał to zrobić samodzielnie. Tak samo było ze mną. Nie mam nikogo w branży rozrywkowej, ale pociągało mnie to i czułem się pewny swego – nikt nie mógł mnie powstrzymać”. Podobnie jak Enzo Ferrari, gwiazdor nowej filmowej biografii legendy na początku kariery nieraz spotykał się z odmową. Producent legendarnych aut w wieku 19 lat próbował sił w fabryce Fiata, ale branża nie dostrzegła kiełkującego talentu. Nastoletni Driver też musiał obejść się smakiem, gdy prestiżowa nowojorska szkoła muzyczna Juilliard odprawiła go do domu z kwitkiem. „Ferrari” wejdzie na wielki ekran już 29 grudnia. Zanim w kinowej sali poznamy pełną wzlotów i upadków historię, w której plany zbudowania motoryzacyjnego imperium przeplatają się z rodzinną tragedią, możemy pochylić się nad sylwetką odtwórcy tytułowej roli. Jak to się stało, że wychowany w Indianie były żołnierz stał się pierwszym wyborem hollywoodzkich producentów do odgrywania znanych Włochów? I to bez ani jednej kropli włoskiej krwi.

Adam Driver – od kościelnego chóru do „Ferrariego”

Adam Driver przyszedł na świat 19 listopada 1983 roku w San Diego jako syn pary religijnych baptystów. Zachodnie Wybrzeże to doskonałe miejsce dla aspirujących gwiazd – to właśnie tam zjeżdżają wszyscy pragnący zasmakować sławy. Drugie co do wilekości miasto Kalifornii leży niecałe 200 km od Los Angeles. Kto wie, gdyby życie potoczyło się inaczej, być może zamiast na Broadwayu już lata wcześniej debiutowałby w jednym z blockbusterów. Los chciał jednak inaczej. Kiedy Adam miał siedem lat, jego rodzice rozstali się, matka ponownie wyszła za mąż i wyjechała z dziećmi do niewielkiej miejscowości Mishawaka w północnej Indianie. Ojczym przyszłego aktora był pastorem, dlatego nie powinno dziwić, że chłopiec doświadczenia w publicznych występach nabierał w świątyni. Na długo przed wejściem na plan musicalowej „Annette”, udzielał się w lokalnym chórze. Chociaż podobno doskonale sobie radził, a z czasem zaczął też grywać w szkolnych przedstawieniach. Mimo to długo nie wiązał swojej przyszłości ze sztuką. 

„Marzyłem o aktorstwie, ale dorastałem w tej części Stanów Zjednoczonych, gdzie nie ma takich tradycji”.

Pierwsza wyprawa do Hollywood

„Owszem, zdarzyło mi się grać niewielkie role filmowe czy teatralne, ale tak naprawdę nie miałem żadnej styczności z wielkim przemysłem filmowym. Nie miałem też nikogo w rodzinie, kto funkcjonowałby w tym środowisku. Dlatego nie mogłem dołączyć do świata, w którym chciałbym się znaleźć” – tłumaczył w rozmowie z dziennikarzem radiowym Pawłem Turskim. Zdanie zmienił dopiero jako osiemnastolatek. Po ukończeniu liceum w 2001 roku złożył podanie do renomowanej Juilliard School, ale nie został przyjęty. Był na tyle zdeterminowany, że następnego dnia zapakował cały swój dobytek na tył kanciastego Lincoln Town Car i wyruszył do Los Angeles. W rodzinnym miasteczku zostawił swoją ówczesną dziewczynę. „Zrobiłem z tego wielkie wydarzenie” – wspominał po latach. „Padły słowa typu: »Nie wiem, kiedy się znów zobaczymy, nasza miłość przetrwa«. A potem: »Żegnaj, mały świecie, Hollywood, nadciągam«”. Po drodze wydał niemal wszystkie oszczędności na naprawę wysłużonego samochodu (nie mógł jeszcze podejrzewać, że dwie dekady później siądzie za kierownicą kultowych maszyn Ferrari). Resztę pieniędzy przeznaczył na dwie noce w podrzędnym hostelu i usługi pośrednika nieruchomości, który okazał się być naciągaczem. W czasie spaceru po plaży Santa Monica dokonał szczegółowych rachunków i – nie zaznawszy sławy – udał się w podróż powrotną do domu. „To było żenujące. Czułem się przegrany” – mówi Driver.

Adam Driver – trzy lata w wojsku i powrót do aktorstwa

Próby zawojowania Hollywood zeszły na dalszy tor, kiedy 11 września 2001 roku doszło do ataków terrorystycznych na World Trade Center. Poruszony Driver postanowił poświęcić się służbie na rzecz kraju. „Wydawało mi się, że to dobre zajęcie dla twardziela. Wyjechać, żeby strzelać z karabinów maszynowych” – wspominał na łamach GQ. Podobno decyzję podjął tak spontanicznie, że komisja rekrutacyjna zaczęła podejrzewać, że usiłuje schronić się w koszarach przed wymiarem sprawiedliwości. Gdy okazało się, że nie ma problemów z prawem, pozwolono mu zasilić szeregi marines. Po trzech latach w armii, tuż przed zaplanowanym wylotem na misję do Iraku, doznał kontuzji podczas przejażdżki na rowerze górskim. Złamanie mostka i towarzyszące mu dolegliwości położyły kres karierze w piechocie morskiej. Chociaż podkreślał, że pobyt w wojsku wiele go nauczył, nie rozpaczał. Przyznał, że już wcześniej, w trakcie morderczych treningów, rozmyślał o dwóch rzeczach, które naprawdę chciał robić w życiu. „Jedną z nich było palenie papierosów. Drugą aktorstwo” – ujawnił w rozmowie z New Yorkerem.

Studia w Nowym Jorku

Po zwolnieniu ze służby nadarzyła się kolejna okazja, aby zawitać w murach szkoły Juilliard. Tym razem aplikacja została rozpatrzona pozytywnie. Tam nie tylko spełnił marzenie o scenie i wielkim ekranie, ale także poznał swoją przyszłą żonę, Joanne Tucker. Na uczelni nadal towarzyszyła mu wojskowa dyscyplina. Ponieważ wychował się z dala od dużych ośrodków kultury, nocami oglądał filmy z klasycznego repertuaru i starał się nadrobić braki. Studia porównywał ze służbą w korpusie. „Oczywiście stawka jest inna. W jednym przypadku istnieje ryzyko, że zostaniesz postrzelony lub zabity, a w drugim po prostu zawstydzony. Pomyślałem więc, że tym razem pójdzie jak z płatka”. Nie zapominał o kolegach z baraków. Już w 2006 roku ze wsparciem Joanne założył organizację charytatywną „Arts in the Armed Forces”.

Adam Driver – przełomowa rola i kariera w Hollywood

Nie wszyscy wierzyli, że Adam Driver ma szanse na sukces. Niektórzy złośliwie komentowali, że na drodze do wielkich wytwórni stanie mu odbiegająca do hollywoodzkich standardów aparycja. Na antenie CNN aktor tłumaczył, że próbuje patrzeć na oceny swojego wyglądu z przymrużeniem oka. „Pamiętam, jak przeczytałam recenzję, w której pisano, że mój agent prawdopodobnie ma zagwozdkę, czy obsadzić mnie w filmie, czy w Kentucky Derby” – mówił 40-latek. „Jeśli przyjmuję komplementy, muszę też wsłuchiwać się w złe rzeczy, dlatego wolę niczego nie brać niczego do siebie [...] Pracuję niemal bez przerwy, co bardzo mnie cieszy. Z ludźmi, z którymi zawsze chciałem pracować. Więc w tym sensie mój wygląd nie był przeszkodą. Wyglądam, jak wyglądam, nie mogę tego zmienić. Myślę, że to mi właściwie pomogło”.

„Dziewczyny” i „Gwiezdne wojny” 

Driver ma rację – niemal nie opuszcza planu zdjęciowego. Rozpoznawalność zdobył dzięki angażowi w serialu „Dziewczyny”. Doskonale musi zdawać sobie sprawę z przysługi, jaką wyświadczyła mu Lena Dunham – twórczyni przeboju HBO była jedną z niewielu osób zaproszonych na ślub Adama z Joanne. Później pojawił się m.in. w doskonałej „Frances Ha” duetu Gerwig i Baumbach i „Co jest grane Davis” braci Coen. Prawdziwą popularność przyniósł mu jednak występ w roli Kylo Rena w boxoffice'owym hicie „Gwiezdne wojny: Przebudzeniu mocy” z 2015 roku. Gwiazdor twierdzi, że do tej pory fani wypominają mu scenę zabójstwa Hana Solo. „Nie każdego dnia, kiedyś miało to miejsce zdecydowanie częściej, ale nadal spotyka mnie to średnio raz w miesiącu” – powiedział ostatnio Maxowi Wallace'owi. Udział w kasowej trylogii miał też swoje dobre strony. Doprowadziła do współpracy z Jimem Jarmuschem, Martinem Scorsese, Spikiem Lee, Terrym Gilliamem i Ridleyem Scottem, a teraz również Michaelem Mannem. 

„To najlepszy aktor swojego pokolenia” – ocenił reżyser „Milczenia”.

Prywatne życie Adama Drivera

A prywatnie? Adam Driver i Joanne Tucker przysięgę małżeńską złożyli w ścisłej tajemnicy w 2013 roku i długo ukrywali przed światem powiększenie rodziny. Aktor dopiero co ujawnił, że wspólnie wychowują już dwoje dzieci. Pierwszy syn urodził się siedem lat temu. Przed ośmioma miesiącami dołączyła do niego młodsza siostra. W programie Kelly Ripy przyznał, że doskwierają mu nieprzespane noce, ale przy drugim dziecku bardziej cieszy się z bycia rodzicem. „Poprzednio wszystko działa się za szybko, bardzo mi zależało, żeby dobrze się rozwijał, abym jak najprędzej mógł się z nim porozumieć, aby był w stanie przekazać mi, co jest nie tak. Teraz mam w sobie więcej cierpliwości. Staram się czerpać z tego radość” – tłumaczył.

W wywiadach nie szczędzi też komplementów życiowej partnerce. „Żona jest dla mnie największą bohaterką […] Sprawia, że mimo hollywoodzkiego szaleństwa pozostaję normalnym człowiekiem. Mieć kogoś takiego w życiu to o wiele bardziej istotna sprawa niż kariera i sukces” – mówi o Joanne. Jak spędzają wolny czas? Najchętniej na spacerach u boku adoptowanego ze schroniska psa Moose i jeżdżąc po Nowym Jorku na rowerze, co bywa skomplikowanym przedsięwzięciem. „Chciałem kiedyś pojeździć po mieście na rowerze. Nie minęły dwie sekundy, a zatrzymał mnie policyjny patrol z pytaniem, czy zrobię sobie z nimi zdjęcie. Ale przejechałem na czerwonym świetle, więc w sumie to było fair” – opowiadał dziennikarce Guardiana.

Adam Driver nigdy nie baczył na przeciwności losu i krytyczne komentarze. Mówi się, że po niedawnej wizycie w Polsce, zapragnął wcielić się w Mikołaja Kopernika. Patrząc na jego dotychczasowe osiągnięcia, wierzymy, że i tym razem może dopiąć swego. Na razie sprawdzimy, jak odnalazł się w butach Enza Ferrariego. Prezentowany na weneckim festiwalu film, w którym zobaczymy też Penélope Cruz, Patricka Dempseya czy Shailene Woodley, wejdzie do repertuaru już za tydzień!