Sukces "Barbie" jest niepodważalny i niezaprzeczalny. To film, który ma wszystko – humor, chwytające za serce monologi, niesamowitą charakteryzację oraz scenografię, a przede wszystkim prawdziwy przekaz. Filozoficzno-humanistyczna warstwa filmu, dla tych którzy chcą (wciąż pamiętamy niesławny występ Jo Koy'a ze Złotych Globów), jest widoczna i często stanowi najważniejszy aspekt całego dzieła. Jednak w kontekście czynników, które wpłynęły na jego sukces, nie można również pomijać obsady. Teraz okazuje się, że niewiele brakowało, abyśmy zobaczyli w niej również Bena Afflecka

Ben Affleck jako ekranowy Ken? Michael Cera zdradza, jak niewiele zabrakło 

Rayan Gosling, America Ferrera, Kate McKinnon i Michael Cera udzielili niedawno obszernego wywiadu w ramach nominowania filmu do Oscarów. Podczas panelu została zdradzona tajemnica, o której nikt wcześniej nie wiedział – Michael Cera, a właściwie filmowy Allan nigdy nie miał stanąć do walki. 

Pamiętacie scenę, która rozgrywa się po około godzinie od rozpoczęciu filmu? Gloria (America Ferrera) ucieka z Barbielandu, po czym okazuje się, że na tylnym siedzeniu samochodu, tak jak uprzednio Ken, ukrywa się Allan. Aby móc kontynuować podróż, staje do walki z robotnikami, którzy próbują zagrodzić wyjazd. W rozmowie z podcasterami z The Happy Sad Confused Cera wyznał, że w oryginalnym scenariuszu to nie on miał być gwiazdą sceny "walki". Gościnny udział miał mieć...Ben Affleck

"I wasn’t even supposed to fight in the movie. Am I allowed to say what was supposed to be? It was supposed to be Ben Affleck." (pol.) "W filmie nie miałem nawet walczyć. Czy mogę w ogóle powiedzieć, co miało się wydarzyć? Ta scena miała należeć do Bena Afflecka". Dalej Cera wyjaśnia, że, pomimo chęci ze strony aktora, gościnny występ Afflecka musiał zostać anulowany w związku z reżyserowaniem przez niego filmu "Air". 

Oprócz tej rewelacji, Cera zdradził również, jak wyglądało zastąpienie męża JLo w tej roli. Wyjaśnił, że w związku z koronawirusem, który przechodził wcześniej, sceny walki okazały się prawdziwym wyzwaniem, a rozgrzewka "niemal go zabiła" dodał żartem. 

Czy film "Barbie" mógł być jeszcze lepszy? 

Nie mamy wątpliwości, że obecność Bena Afflecka w "Barbie" byłaby prawdziwym hitem. Oglądanie aktora, który skłania się raczej ku "poważnym" występom w dramatyczno-sensacyjnych filmach, w roli jednego z Kenów, byłoby prawdziwą gratką. Nie zamierzamy narzekać, bo finalny efekt nas zachwycił – Cera poradził sobie z zadaniem doskonale. Nie skłamiemy jednak mówiąc, że długo będziemy się zastanawiać, jak ta scena mogłaby wyglądać z Affleckiem. A wy, co o tym sądzicie?