Budowanie akceptacji i pozytywnego wizerunku swojego ciała nie jest prostym zadaniem. Czasem przyczyny takiego myślenia biorą się z traumatycznych wydarzeń, wychowania i relacji z rodzicami. Warto wtedy skorzystać z odpowiednio dobranej dla siebie terapii, która pomaga w zrozumieniu swojego postępowania i myślenia. Można nauczyć się, że emocje i zachowania biorą się z wyuczonych schematów reagowania, których nie jest się świadomym.

Słowa, a relacja z ciałem

„Kluczową rolę odgrywa tutaj psychoedukacja, którą obecnie możemy znaleźć w podcastach, książkach i na profilach psychologicznych w mediach społecznościowych” – radzi psycholożka, edukatorka i specjalistka ds. wpływu social mediów na ludzką psychikę Patrycja Bujarska.

Psycholożka mówi, aby w momentach, w których porównujemy się do innych, zadać sobie pytanie – jaki mamy dowód na to, że jesteśmy gorsze, brzydsze, czy też mniej lubiane? Ekspertka zaleca by „przeformułować tę negatywną myśl o nas samych, na taką, która jest prawdziwa, poparta naszą dotychczasową wiedzą”.

„Można też wypisać na kartce cechy, które w sobie lubimy, dokonania, z których jesteśmy dumne i schować w portfelu lub w etui telefonu” – mówi. Psycholożka doradza, by w gorszych momentach wyciągnąć tę kartkę, przeczytać i zastanowić się, czy ta pierwotna emocja była adekwatna w danej sytuacji. „Zazwyczaj nie jest” – kontynuuje. „Łatwo przychodzi deprymowanie własnej osoby”.

Relacja z ciałem, a pielęgnacyjna rutyna

Patrycja Bujarska potwierdza, że regularność daje poczucie satysfakcji, sprawczości i przewidywalności. Może to dobrze wpływać szczególnie na uczucie lęku. „To taki prosty sposób na budowanie poczucia bezpieczeństwa” – mówi.

„Myślę, że czas, który poświęcamy na pielęgnację, może być powodem do poczucia dumy, argumentem do tego, że potrafimy o siebie zadbać i że chcemy to robić!”

Ekspertka twierdzi, że zazwyczaj ludzie oceniają swoją sprawczość i efektywność na podstawie własnych czynów. Pielęgnacyjna rutyna może pozytywnie wpłynąć na pewność siebie i doświadczanie gratyfikacji. Kiedy czujemy się gorzej i decydujemy się z tego rezygnować, odczuwamy chwilową ulgę. „W dłuższej perspektywie odczuwamy poczucie winy i beznadziejności, że nic nie zrobiliśmy, że nie dbamy o siebie i w efekcie tego czujemy, że źle wyglądamy. W ten sposób zatacza się koło, bo utrzymuje nas to dalej w negatywnych emocjach” – kontynuuje Patrycja Bujarska. Psycholożka tłumaczy, że takie małe rutyny mogą być niezwykle pomocne w relacji ze sobą i w radzeniu sobie z trudnymi emocjami, dlatego warto starać się je utrzymywać. Zaniechanie opiekuńczych czynności w dłużej perspektywie może powodować pogorszenie nastroju.

„Nie oznacza to, że zawsze powinnyśmy się do tego przymuszać! Najważniejsza jest świadomość siebie i własnych emocji. Jeżeli masz ochotę nic nie robić i czujesz, że potrzebujesz takiego resetu dla siebie, to śmiało!”

Balans – jak nie wpaść w pułapkę nadmiernej pielęgnacji

Ekspertka mówi, że trzeba zwracać uwagę na emocje, które towarzyszą podczas domowych beauty rytuałów. Jeżeli pojawia się poczucie przymusu, presja bycia idealną lub złość i smutek, warto się zatrzymać i zastanowić, jaką funkcję pełni taka rutyna?

„Czy zaczynamy uzależniać swój wizerunek i poczucie własnej wartości od ilości spędzonego czasu na pielęgnacji? Jeżeli tak, to możemy stwierdzić, że nie jest to korzystne dla naszego ciała i umysłu”.

W przypadku, gdy pielęgnacja jest nadmierna, mówi psycholożka, może być to sposób na kompensację czegoś. „Gdy przykładowo odczuwamy brak kontroli w codziennym życiu lub w jakiej kondycji jest nasza cera, to zachowania w postaci przesadnego stosowania określonej pielęgnacji, będą nam pozornie dawać chwilowe poczucie ulgi i kontroli nad wizerunkiem” – kontynuuje psycholożka. Twierdzi, że jest to błędne zachowanie, które dotyczy nie tylko stosowania kosmetyków, ale i obsesyjnych ćwiczeń, czy restrykcyjnych diet.

Media społecznościowe – jak świadomie z nich korzystać, żeby nie wpływały negatywnie na relację z ciałem?

Choć mówi się o tym od dawna, zapytałam również o negatywny wpływ mediów społecznościowych na wizerunek siebie. Wydawać by się mogło, że wszystko zostało już wyjaśnione, ale czy jesteśmy, być może, czegoś nieświadomi? „To sucha teoria, która bez refleksji i uważności, nie zmieni tego, jak odbieramy treści” – mówi psycholożka i edukatorka ds. wpływu mediów społecznościowych. „W każdej psychoedukacji najważniejsze jest przełożenie przekazu na własne życie, czyli jak ja doświadczam wpływu mediów społecznościowych? Bo, że wpływają, to wiemy” – mówi Patrycja Bujarska.

Ekspertka radzi, by zadawać sobie pomocne pytania. Te przykładowe mogą pomóc w rozpoczęciu autorefleksji:

  • Jakie myśli mi towarzyszą, kiedy używam platform społecznościowych?
  • Jeżeli zaczynam porównywać się do innych, jakie myśli o mnie pojawiają się w głowie?
  • Jakie są zachowania następujące, kiedy korzystam z sociali? Czy spędzam wtedy jeszcze więcej czasu na przeglądaniu telefonu? Czy może sięgam po kieliszek wina lub batonik? Może zaczynam płakać?

Akceptacja własnego ciała to proces, który trwa całe życie. Czasem jest gorzej, czasem lepiej. Ważne jest, aby być cierpliwą i wyrozumiałą – każda osoba przechodzi przez gorsze momenty i wątpliwości względem siebie. Często negatywne myśli „są zniekształceniem poznawczym, czyli niepopartymi żadnymi dowodami, nieprawdziwymi tezami, które tworzymy na swój temat” – tłumaczy ekspertka, Patrycja Bujarska.