Pisaliśmy wcześniej, że o rolę Elvisa Presleya starało się kilka osób: Ansel Elgort („Baby Driver”), Aaron Taylor-Johnson („Zwierzęta nocy”), Harry Styles, Miles Teller („Too Old To Die Young”) oraz właśnie Austin Butler. Media największe szanse dawały Harry’emu Stylesowi, który z całej piątki jest najbardziej znany i na jego korzyść mógł działać fakt, że sam jest muzykiem. Jednak Luhrmann postanowił wybrać kogoś, kto jest obecnie wschodzącą gwiazdą.

CZYTAJ TEŻ: Harry Styles to męska ikona mody. Oto, jak jego styl zmieniał się przez lata [GALERIA]

Kim jest Austin Butler?

27-letni Amerykanin najwidoczniej trafił w swój czas. W tym roku zobaczymy go w dwóch produkcjach wielkich reżyserów. Najpierw będzie to zombie komedia Jima Jarmuscha („Truposze nie umierają”), a potem gorąco oczekiwany dziewiąty film Quentina Tarantino („Pewnego razu… w Hollywood”). Wcześniejsze dokonania Austina Butlera są rzecz jasna mniej imponujące. Ma udział m.in. w serialach „Pamiętniki Carrie”, „Kroniki Shannary” oraz thrillerze „Mroczna tajemnica”. Zagrał też w 3. odcinkach serialu „Arrow”.

Reżyser o aktorze

Co przekonało Baza Luhrmanna do wyboru Butlera na rolę króla rock’n’rolla?  „Wiedziałem, że nie zrobię filmu, jeżeli nie znajdziemy odpowiedniego aktora, który będzie miał zarówno wewnętrzną wrażliwość i zdolności wokalne tej niezrównanej gwiazdy. W całym procesie ważne było dla mnie to, że spotkałem tak szeroki wachlarz talentów. Słyszałem o Austinie Butlerze dzięki wyróżniającej go roli u boku Denzela Washingtona w The Iceman Cometh na Broadwayu. Za sprawą testów ekranowych, warsztatów muzycznych i performerskich wiedziałem, że znalazłem kogoś, kto może ucieleśniać ducha jednej z najbardziej znanych postaci w muzycznym świecie” – powiedział reżyser.

Przypomnijmy, że Butler zagra u boku samego Toma Hanksa, który wcieli się w postać „Pułkownika” Toma Parkera.

Luhrmann napisał scenariusz do filmu wraz z Craigiem Pearce’em. Niemająca jeszcze tytułu produkcja skupi się na relacji Presleya ze wspomnianym wyżej Parkerem. To właśnie on podpisał z kontrakt z muzykiem w 1955 roku. Parker był mu bezwzględnie oddany, ale też brał bardzo duży procent od jego zarobków (pod koniec życia czerpał nawet 50 proc.). Na razie nie znamy wstępnej daty premiery filmu.