Akcja depilacja. Wiemy to wszystkie: albo boli, albo daje efekty na kilka dni, albo jest superdroga. Do niedawna na rynku próżno było szukać alternatywy. Aż do momentu, gdy wstrzymuąca porost włosów technologia IPL (intensywne światło impulsowe) wreszcie opuściła salony kosmetyczne. Depilację światłem można teraz praktykować w domu - bez stresu, pośpiechu, obaw o stan portfela przy wielokrotnych powtórzeniach zabiegu. Marka Philips wyprodukowała urządzenie, które emituje wiązki światła likwidujące włoski a przy regularnym stosowaniu wstrzymujące ich wzrost na wiele tygodni. Efekt konkuruje z tym, który uzyskujemy przy depilacji świetlnej w profesjonalnych gabinetach, więc Lumea natychmiast stała się hitem. Internet zalały pozytywne recenzje, ale że raczej należymy do grona niedowiarków, postanowiłyśmy sprawdzić sprzęt na własnej skórze. 

Co obiecuje producent?

Zestaw do depilacji światłem Philips Lumea to najskuteczniejsze bezprzewodowe rozwiązanie IPL, które potrafi zdziałać cuda w zakresie zapobiegania odrastaniu włosów na ciele. Stosowane regularnie delikatne impulsy światła pozwalają zachować jedwabistą gładkość skóry każdego dnia. 

Podczas zabiegu z użyciem metody IPL włosy są naświetlane delikatnymi impulsami światła. Światło jest pochłaniane przez melaninę (pigment) wewnątrz włosa i zamieniane w energię świetlną. Ta energia świetlna dociera do cebulki włosa i stymuluje ją do przejścia w fazę spoczynku. W rezultacie włos w naturalny sposób wypada, a jego wzrost zostaje wstrzymany, dzięki czemu skóra pozostaje jedwabiście gładka.

Testy kliniczne dowiodły, że gdy urządzenie Lumea jest używane raz na dwa tygodnie, można uzyskać ponad 80-procentowy spadek ilości włosów po zaledwie czterech zabiegach. Aby uzyskać optymalne rezultaty, trzeba w razie konieczności powtórzyć zabieg w zależności od indywidualnego tempa wzrostu włosów.

 

Tak, tak, z tego pistoletu się strzela. Trudno o lepszy kształt narzędzia do depilacji oddający ciepłe uczucia, jakimi darzymy włosy w miejscach, gdzie nigdy nie powinny się pojawiać. Należę do osób wiernych ostrym rozwiązaniom - niestety woski, pasty cukrowe, pianki i inne "miękkie" wynalazki kosmetyczne nigdy nie dały mi efektów na tyle zadowalających, żebym mogłą wybaczyć im skutki uboczne. Po depilacji, innej niż golenie maszynką, włoski wrastały, nie wspominając o serii uczuleń, zaczerwienień i kilku przypadkach uszkodzenia naskórka. Z metodą IPL miałam zaś już do czynienia w profesjonalnym gabinecie, ale przyznaję szczerze, że odpuściłam sobie zabieg po dwóch powtórzeniach i stanie konta za każdym razem zmniejszającym się o kilkaset złotych. Ale skoro teraz to wszystko można mieć w domu a jedynym kosztem jest ten jednorazowy związany z zakupem urządzenia... Do testu podeszłam więc optymistycznie.

Uwaga - nie oczekujcie efektów po pierwszym/drugim razie. Tak, ja też należę do osób lubiących natychmiastowe efekty, ale siła metody IPL to regularność i cierpliwość. Prawdziwe cuda dzieją się po kilkukrotnym powtórzeniu zabiegu w odstępach ok. 2 tygodni. Całość jest banalnie prosta - najpierw golisz obszar, który chcesz pozbawić zarostu, aby nie utrudniać lampie dotarcia ze światłem do samych cebulek (golenie przestaje być obowiązkowe po około 5-6 zabiegach, gdy włosy przestają odrastać). Następnie wybierasz moc światła - Lumea daje możliwość dostosowania jej do karnacji i koloru włosów i nie zostawia Cię z tym wyborem samej (w pudełku znajdziesz instrukcję i poradnik). Teraz zaczyna się magia - pistolet ustawiasz pod kątem 90 stopni w stosunku do depilowanej powierzchni i... strzelasz. Fragment po fragmencie, omijając znamiona i pieprzyki. To nie boli, ale jeśli odczujesz delikatne pieczenie, zawsze możesz zmniejszyć moc światła. 

Prolog: Lumea dzięki różnym końcówkom pozwoliła mi uporać się prawie definitywnie z niechcianymi włoskami w 3 miesiące. Czasem zdarza się, że kilka z nich wybije spod skóry, ale nie waham się wtedy użyć pistoletu znienacka ;) Zabiegi powtarzałam na różnych partiach ciała co dwa tygodnie, a jednorazowa depilacja zajmowała mi około 45 minut (łydki) plus 15 minut (okolice bikini). Urządzenie ma też nakładki przeznaczone dla skóry pod pachami i na twarzy (tu czas szacowany przez producenta to odpowiednio 3 i 1 minuta, ale z doświadczenia przy depilacji nóg wiem, że ten czas należy pomnożyć razy trzy, jeśli chce się wykonać zabieg precyzyjnie). Ważna informacja - najlepiej na 48 godzin przed i po zabiegu unikać słońca - światło IPL tak samo jak słońce współpracuje z melaniną, więc lepiej zapobiec przebarwieniom i ewentualnym poparzeniom. I to w zasadzie cała wiedza, która jest Ci potrzebna do startu przygody z Lumeą. Proste, prawda?

 

Bezbolesna i długotrwała depilacja! Tak, to możliwe. I na dodatek nie trzeba umawiać się na wizytę do salonu tylko można to zrobić w domu. Zabieg jest bardzo prosty - wystarczy raz przeczytać skróconą instrukcję obsługi na opakowaniu i tyle. Co więcej, nie podrażnia naskórka a włoski nie wrastają. Jeśli stosuje się go regualrnie można zapomnieć o sięganiu po "pistolet" na długi czas (w moim przypadku na sześć tygodni). Nie trzeba też czekać aż włoski urosną do 3 milimetrów, bo w przypadku tego depilatora światło kierujemy na  gołą skórę. Dzięki czemu, nie muszę chodzić w długich spodniach lub unikać plaży bo akurat czekam na wizytę u kosmetyczki. Jego zaletą jest również to, że pasuje do prawie każdego typu skóry. Minusy? Szkoda tylko, że zajmuje to dość sporo czasu (w tym przypadku nic nie może się równać z tradycyjną maszynką), a bateria ledwo mi starczyła na zrobienie łydek oraz strefy bikini.