Oglądałem ostatnio „Człowieka z magicznym pudełkiem” z twoim gościnnym udziałem. Love story, w którym stalinowskie realia mieszają się z Polską AD 2030 za sprawą podróży w czasie, które odbywają bohaterowie. Z jednej strony smutne, komunistyczne realia, a z drugiej - szara, orwelowska rzeczywistość. Jeszcze bardziej przerażająca niż przeszłość, bo odhumanizowana. Pełna smutku, brudu i niesprawiedliwości. Myślisz, że wizja pokazana na ekranie jest prawdziwa? To przepowiednia?

(śmiech)

To metafora, interpretacja artysty. Ale jest w niej głęboki sens. Można wyjść z kina wstrząśniętym, uświadamiając sobie, co my, ludzie robimy ze sobą, z naszą planetą.

Boję się, że kolega Bodo Kox, który wyrósł z nurtu kina niezależnego, ma nosa do prorokowania przyszłości. Ma czuja. Pamiętam, jak przeczytałem scenariusz. A dokładniej pierwszą scenę, która otwiera ten film. Na ekranie jest ona nieco bardziej ukryta. Natomiast w scenariuszu było napisane klarownie, wyraziście: bohaterowi między kciuk i palec wskazujący wszczepia się chipa, który będzie jego łącznikiem ze światem, który zastąpi mu klucze, kartę kredytową, telefon, dosłownie wszystko. Wydawało mi się to abstrakcyjnym pomysłem. Kiedy ludzie chcieliby coś takiego sobie robić? Po czym po tygodniu od lektury tej sceny dostałem link od Bodo, gdzie było zdjęcie ze szpitala w Australii i nagłówek: pierwszy człowiek na Ziemi dał sobie wszczepić profesjonalny chip. I dalej: to uniwersalny klucz i środek płatniczy, ale też lekarz pierwszego kontaktu. Okazało się, że ten niepojęty dla mnie scenariusz się wydarza. Dzieje się na naszych oczach! To jest przerażające. Nie chcę żyć w takim świecie! Z resztą, kto z nas chciałby!?

Myślisz, że się otrząśniemy? Czy ulegniemy i pójdziemy śladem bohaterów „Człowieka…”?

Wątpię. Patrząc na to wszystko, co się dzieje, nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, żebyśmy nagle zatrzymali się i zaczęli coś zmieniać. Zupełnie jak w biblijnej przypowieści: jesteśmy stadem pędzących świń, które wie, że przed nim jest przepaść, ale nic nie jest w stanie go zatrzymać. Wszyscy razem skoczymy do tej przepaści… Dlatego mając dość zdystansowane stanowisko wobec gatunku homo sapiens, ja zafundowałem sobie i swojej rodzinie ucieczkę do do naszej twierdzy, naszego zamku. Wynieśliśmy się z miasta, mamy na wsi domek z ogrodem i jesteśmy z dala od świata, z którym nam nie jest po drodze. I w tym naszym królestwie jesteśmy szczęśliwi. To jest nasz Eden.