Jak wiele dowiedziałeś się o człowieku, pracując ze Smarzowskim? Współpraca z tym reżyserem to spektrum zagranych przez ciebie postaci. To ciężka, trudna droga.

Mam wrażenie, że to ciągła podróż, w której uczestniczę. Sekunduję Wojtkowi, ale też innym reżyserom, takim jak Maciej Pieprzyca, z którym zrobiłem film „Jestem mordercą” czy Piotr Domalewski, którego „Cicha noc” rozbiła w Gdyni bank z nagrodami. To jest podróż, która cały czas trwa i z każdym kolejnym obrazem filmowym odkrywa się kolejna klapka, kolejna informacja. Ta konstatacja nie wypada najlepiej. Z człowiekiem dzisiaj nie jest za dobrze. Nie jestem jego fanem…

Sztuka pozwala Ci dostrzec demony, które skrywają się w jego wnętrzu?

Filmem, który zapoczątkował wędrówkę w kierunku nazwania genezy ludzkiej natury był bez wątpienia „Dom zły”. Ma on w sobie Biblię, Dostojewskiego, Szekspira i stawia fundamentalne pytania na temat kondycji człowieka. To wtedy zacząłem zastanawiać się, po której stronie człowiek się rodzi i czy więcej w nas jest z Lorda Vadera czy ze św. Franciszka. Ale nie umiem na to pytanie odpowiedzieć.

A w Tobie więcej jest twardziela czy uczuciowego faceta?

Nie mnie to oceniać. Ciągle myślę o poprzednim pytaniu… Tajemnica i prawda tkwi w szarościach. W tym, co jest pomiędzy. Tyle samo w nas jest zła, ile dobra. Tyle samo jest we mnie twardziela, co kogoś uczuciowo niedoskonałego, słabego, popełniającego błędy. Wszystko w naszym życiu dzieje się pomiędzy tymi skrajnościami.

Obchodzimy setną rocznicę niepodległości. Rocznicę, która powinna być piękna, ale w obecnym kontekście jest po prostu smutna, trudna. Może to głupi pomysł, ale spróbuję: stajesz przed zadaniem aktorskim „Polska na jednym obrazku”. Co robisz?

Mam problem z podejmowaniem się takich zadań, które raczej kojarzą mi się z apelem ku czci, z jakąś laurką. Bardziej interesuje mnie zadawanie pytań na temat naszej kondycji po tych 100 latach.

Odpuszczamy?

Moja próba zdefiniowania Polski dzieje się w muzyce, w tekstach Dr Misio, a teraz w „Szatanie na Kabatach”. To bardziej próba określenia tego, kim dzisiaj jesteśmy my, Polacy po stu latach niepodległości. Co ona nam dała, a czego nam w niej zabrakło i jak próbujemy sobie z tym poradzić. Jak wygląda kręgosłup moralny „statystycznego” Polaka? Czy mamy te kręgosłupy jeszcze? Już nowe? Czy wciąż te dźwigające brzemię komunizmu, wszystkie wady, przywary przysłowiowych „Polaczków”, które w pewnym momencie przyrosły do naszego DNA. Do DNA naszych rodziców, a teraz może i dzieci?