Naturoterapeutka Marta Otawa specjalizuje się w zabiegach opartych na tradycyjnej terapii wschodnioazjatyckiej (TEAM) – akupunkturę łączy z masażami kamieniem gua sha, bańkami chińskimi i moksą (spalanie suszonej bylicy pospolitej).

Cel zabiegu jest zawsze ten sam: przywrócenie prawidłowych funkcji narządów i układów wewnętrznych przez nakłuwanie punktów biologicznie aktywnych. Równolegle można miejscowo pracować nad urodą, np. zmarszczkami czy bruzdami – mówi Marta Otawa. – Twarz jest wizytówką stanu zdrowia. Znając jej mapę refleksologiczną, możemy odczytać z niej, jak miewa się całe ciało, w jakiej formie są poszczególne organy wewnętrzne. Pracując z twarzą, możemy pośrednio wpływać na narządy i odwrotnie – pracując z ciałem, poprawiamy też wygląd twarzy i kondycję skóry – wyjaśnia specjalistka i zaprasza mnie na zabieg.

Akupunktura twarzy - czy to boli?

Moje wewnętrzne dziecko na myśl o igłach natychmiast krzyczy w głowie „uciekaj!”. Ale wizja lepszego snu i zlikwidowania obrzęków z twarzy wygrywa ze strachem. Najpierw terapeutka robi mi masaż gua sha karku i szyi, rozluźnia struktury powięziowe za pomocą specjalnej płytki wykonanej z naturalnego kamienia. Odczuwam ulgę, szyja i kark robią się czerwone jak cegła. Kolejny krok to akupunktura ciała. Terapeutka tłumaczy każdy swój ruch. Mam igły wbite w stopy, łydki i dłonie. Czasem odczuwam dziwne przepływy prądu, nie są bolesne, raczej zaskakujące. Potem masaż twarzy, szyi i dekoltu – w ruchu są płytka gua sha, mała bańka chińska i ciepły kamień wulkaniczny. Wszystko jest bardzo odprężające. Kluczowy moment to akupunktura twarzy. Pracujemy na punktach akupunkturowych, miejscowo nakłuwając zmarszczki i bruzdy, by wywołać określony efekt energetyczny. Czuję delikatne ukłucia (najgorzej znoszę te w okolice oczu).

Akupunktura twarzy sposobem na migreny

Akupunktura twarzy i głowy pozwala też pozbyć się migren.Według tradycyjnej medycyny chińskiej kluczowe w terapii migreny jest usytuowanie bólu, które wskazuje przyczynę problemu – tłumaczy specjalistka. Dodaje do zabiegu aurikuloterapię, czyli nakłuwanie ucha. Tu zamiast klasycznych igieł używa małych plasterków z mikroigiełkami, które mogę nosić przez kilka dni. Leżę w półmroku, na ciepłym łóżku i praktycznie zapominam o igłach wbitych w moje ciało. Dryfuję błogo między jawą i snem, czuję połączenie ciała i duszy. Każde z tych przeżyć jest intymne i nieocenione. Warte wbicia niejednej igły. A kiedy spoglądam w lustro – natychmiast zapisuję się na kolejny zabieg.