7:00

Poranki w mieszkaniu projektantki biżuterii Jagody Marudy na warszawskim Żoliborzu mają szybkie tempo, ale kilka razy w tygodniu stara się zacząć dzień spokojniej.

– Łączę się wtedy online z moją nauczycielką jogi i ćwiczymy. Regularna praktyka pozwala mi osiągnąć równowagę w życiu. Dzięki niej zbudowałam w sobie siłę, o której nie wiedziałam, że ją mam – mówi.

Z filiżanką kawy Jagoda wędruje do łazienki i zaczyna pielęgnację. Najpierw kilka psiknięć wodą różaną Santa Maria Novella, następnie krem do twarzy z CBD marki Lekko, a do uzyskania naturalnego makijażu podkład YSL Touche Éclat Le Teint oraz odrobina brązera w sztyfcie Rare Beauty, nakładanego na kości policzkowe i powieki. W modelingu nauczyła się szybkich trików urodowych oraz tego, jak ważna jest jakość kosmetyków, dlatego ulubione najczęściej kupuje w butiku Galilu w Warszawie.

Mateusz Grzelak

Poza tym jak każda mama jest na bakier z czasem. Gdy jej córeczka Mimi je śniadanie, ona biegnie do garderoby.

10:00

Styl Jagody nie zmienia się od lat. Mówi, że ubiera ją biżuteria, ponieważ poza nią stawia na minimalizm. Jej standardowy zestaw do pracy? Zazwyczaj to czarne lub niebieskie, dopasowane dżinsy, kaszmirowy sweter, jedwabna koszula, gdy trzeba – wełniana marynarka.

– Czasem wyglądam, jakbym codziennie chodziła w tym samym – śmieje się. – Uwielbiam naturalne, szlachetne tkaniny. Klasyka sprawia, że nie muszę długo myśleć nad tym, w  co się ubrać – dodaje.

W dniu, kiedy rozmawiamy, ma na sobie beżową, jedwabną koszulę By Malene Birger, marynarkę Le Brand i dżinsy, które „odziedziczyła” po przyjaciółce. Wybór stylizacji jest szybki i bezbolesny, pięć minut wystarczy. Teraz zaczyna się proces, który lubi najbardziej, czyli dopasowanie biżuterii.

Jagoda od 10 lat prowadzi autorską markę Jagg, ale jej zainteresowanie jubilerstwem sięga dzieciństwa.

– Zawsze ciągnęło mnie do starych rzeczy. Nie wiem, skąd się to wzięło, bo w rodzinie nikt nie był kolekcjonerem. Na biżuterię wydawałam pierwsze kieszonkowe, czułam też potrzebę przerabiania i tworzenia nowych rzeczy, kiedyś nawet dorwałam się do  korali mamy, żeby na nich poeksperymentować. W wieku 20 lat miałam już sporą wiedzę z historii sztuki i  jubilerstwa, więc zaczęłam kolekcjonować dawną biżuterię – opowiada, przymierzając w trakcie rozmowy kolczyki Jagg i grube, geometryczne bransolety z lat 50. i 60.  Sięga też po sygnet w stylu art deco oraz naszyjnik z lat 70.

Mateusz Grzelak

– Nie mam problemu z tym, że jestem obwieszona biżuterią, za to gdy ubranie ma jaskrawszy kolor czy jest za bardzo trendy, nie czuję się sobą – tłumaczy. Jest już prawie gotowa do wyjścia, wkłada jeszcze ulubione czarne botki Hermès, wrzuca laptop do pojemnej shopperki Arco Bottega Veneta i wychodzi do pracy.

12:00

Butik JAGG na ul. Koszykowej 5 w Warszawie mieści też biuro i pracownię Jagody.

– To jest moje pierwsze dziecko – mówi i oprowadza mnie po swoim jubilerskim raju.

Minimalistyczne wnętrze, w którym fornir spotyka się z onyksem, ma w sobie i coś nowoczesnego, i staroświeckiego. Dokładnie tak jak prezentowana w środku biżuteria. Jagoda sprzedaje nie tylko autorskie kolekcje, lecz także okazy vintage, które sama wyszukuje.

– Pierwszy butik dekadę temu otworzyłam na Żoliborzu. To było miejsce bliskie mojemu sercu, ale teraz zastanawiam się, jak sklep funkcjonował tak daleko od centrum! Przychodziły do mnie wierne klientki i  często zachwalały biżuterię vintage, którą mam na sobie. Pomyślałam wtedy, że może warto wprowadzić ją do obiegu. Początkowo podobały mi się wzory w stylu secesyjnym, później geometryczne art déco, a od roku jestem zakochana w mocnych formach lat 50. – opowiada o swoich fascynacjach.

14:00

Ulica Koszykowa to najmodniejszy adres stolicy. Z Jagg sąsiadują butiki lubianych polskich marek, Jagoda śmieje się, że zakupy robi za rogiem.

– Odwiedzam butik Le Brand, Lui Store, Le Petit Trou, Chylak, perfumerię Galilu czy sklep Bogna Skin. Pracuję w strategicznym miejscu w Warszawie i często widzę, jak klientki spacerkiem krążą od drzwi do drzwi – mówi.

Nie przykłada wagi do metek, chyba że chodzi o skład. W biżuterii zwraca uwagę na kruszec, a w modzie szuka szlachetnych tkanin. Nie wzbrania się przed kupowaniem w sieciówkach, ale większe kwoty przeznacza na akcesoria.

– Bardzo lubię kolekcje vintage Hermès, mam w szafie kilka jedwabnych chust w piękne wzory, ulubioną czarną kopertówkę tego domu mody. Jest unikatowa, ciężko dziś zgadnąć, że to Hermès. Uwielbiam baletki i botki. Mam ich pokaźną liczbę. Moje ulubione to te od Celine, Chloé i Hermès. Często, gdy już znoszę jakąś parę, kupuję kolejną. Nie robię tego kompulsywnie, inwestuję w rzeczy, których potrzebuję. W tym sezonie chcę wymienić na nowe mokasyny Gucci – jedne z najwygodniejszych, jakie miałam!

Mateusz Grzelak

17:00

Po pracy odbiera córeczkę i wracają do domu. To czas na wygodne dzianinowe sukienki i bliskość z rodziną.

– Rozczula mnie, gdy słyszę, że w przedszkolu Mimi mówi o mamie, że jest jubilerką. Widzę, że też zaczyna interesować się biżuterią. Tak jak ja kiedyś, teraz ona podkrada naszyjniki czy bransoletki mamie – śmieje się Jagoda.

Mateusz Grzelak

Gdy rozmawiamy, Mimi przychodzi z torebką Falabella od marki Stella McCartney i pyta, czy mogłaby ją mieć na zawsze. Jest twardą negocjatorką – wygrywa.

– Kiedyś i tak odziedziczy po mnie garderobę i biżuterię, którą kolekcjonuję – śmieje się projektantka.

Gdy pytam o najcenniejsze rzeczy w jej zbiorach, wymienia pierścionek zaręczynowy po prababci narzeczonego, kolczyki ze skarabeuszami z XIX wieku i zegarek Rolex z lat 70.

Mateusz Grzelak

– Jest biżuteryjny i praktyczny. Co ciekawe, spóźnia się 10 minut – śmieje się. Na wieczory z przyjaciółkami Jagoda nie wkłada wymyślnych kreacji. – Czasem do ubrań, w których idę do pracy, dobieram po prostu buty na obcasie i zmieniam biżuterię na efektowniejszą. Lubię czółenka z odkrytą piętą Chanel lub Celine. Gdy w planach mam kolację w mieście, wkładam skórzane spodnie, koszulę ze stójką i jestem gotowa do wyjścia.