Michał Szulc po ostatnim powrocie do lat 90. cofa się wspomnieniami jeszcze dawniej. Kolekcją "GALENE" projektant odwołuje się do swojego dzieciństwa przypadającego na okres PRL-u i składa hołd dla kreatywności epoki pełnej ograniczeń. I to właśnie tego ducha z przełomu lat 70. i 80. czułyśmy na wybiegu.

Szulc nie jest i nigdy nie był dosłowny - nie sprzedał nam więc wizji biednej modowej komuny. Puste sklepowe lady, zakupy na kartki i Pewex generujący tęsknotę za zachodnim stylem życia miksowały się przecież ze złotym okresem Mody Polskiej i totalnym boomem na kreatywność. Czasy bez sieciówek i kolorowych magazynów skłaniały do tworzenia własnych trendów i anty-trendów. To wtedy Szulc, obserwując swoją mamę, zrozumiał ideę "udawania" - konieczności zastępowania pożądanych przedmiotów sztucznymi, często samodzielnie wykonanymi imitacjami. Tym sposobem 34 sylwetki z jesiennej kolekcji zostały wykonane wyłącznie z materiałów wykorzystanych w poprzednich kolekcjach projektanta.

Polska lat 70. i 80. to dla mnie czas udawania: plastikowych owoców i sztucznej biżuterii. Dlatego podczas tworzenia kolekcji postanowiłem odnieść się do idei imitacji - mówi Michał Szulc. 

Nieprzypadkowo "GALENE" epatuje objętością. To nie konstrukcja, a materiał ułożony warstwami tworzy miesterne falbany rękawów i bufki, zdobiące niemalże każdą kreację. "Udawane" są również dekoracyjne kieszenie, które pozbawiono funkcji użytkowej. Stylizacje składają się z pozornie niepasujących do siebie elementów, różniących się od dotychczasowych total looków lansowanych przez projektanta. Całość zbudowana jest na zasadzie kontrastu pomiędzy barwami, grubością i fakturą materiałów. Na wybiegu nie zabrakło ciężkich, zimowych kożuchów, płaszczy, czy wełnianych żakietów, zestawionych ze zwiewnymi batystowymi koszulami oraz spodniami o klasycznym fasonie. Projektant jest oddany swojej kolorystyce - melanżowej szarości, bieli, czerni, różowi. W kolekcji pojawiły się również struktury charakterystyczne dla poprzednich kolekcji, jak The Woods czy Carbon. Nawiązują do designu przełomu lat 70. i 80.

W tamtym okresie używaliśmy tego, co mieliśmy, bo nowości były poza naszym zasięgiem - tłumaczy projektant.

Klimat jesiennej kolekcji w stylu retro uzupełniła eklektyczna, sztuczna biżuteria - autorski projekt stworzony wspólnie z Dawidem Przybyłą. Jak na "udawane" dodatki przystało, w roli kolczyków sprawdziły się ręcznie wykonane klipsy o geometrycznych kształtach oraz przerysowanych rozmiarach. Syntetyczne perły i korale pojawiły się również na jesienno-zimowych okryciach wierzchnich. Stylizacje zaś uzupełniły buty Michała Szulca wykonane dla marki Wojas