Tłoczno było w miniony weekend na Małym Rynku w Kazimierzu Dolnym. Tutaj, właśnie pod gołym niebem, odbyły się projekcje czterech filmów w reżyserii Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Kieślowskiego i Mariusza Wilczyńskiego w ramach cyklu „Polska klasyka filmowa pod niebem”. Prawdziwym świętem dla widzów okazało się spotkanie z Mariuszem Wilczyńskim, twórcą głośnego i nagradzanego na całym świecie filmu „Zabij to i wyjedź z tego miasta”.

- Uwielbiam spotkania z publicznością. Tworząc filmy animowane jestem skazany na samotność, a kontakt z widzami jest jakby weryfikatorem mojej pracy. Wspaniale jest widzieć, że to, co zrobiłem budzi w ludziach emocje, ma dla nich jakąś wartość.  Spotkanie w Kazimierzu było wyjątkowe, ponieważ będąc myślami w nowym projekcie, właściwie od roku nie rozmawiałem już o „Zabij to…” Teraz siłą rzeczy wróciłem do tego filmu. Miałem jednak wrażenie, że po raz pierwszy mówię o nim, przyglądając mu się z dystansu, bardziej chłodno.

Aplauz publiczności wzbudziło wyznanie reżysera dotyczące snu, w którym odwiedził go jego wielki przyjaciel, nieżyjący już legendarny muzyk Tadeusz Nalepa. Zdarzyło się to w bardzo trudnym momencie. Film „Zabij to i wyjedź z tego miasta” powstawał 14 lat, znacznie dłużej niż zakładano. W ostatnim etapie twórczym trudno było nie ulegać presji czasu. Tymczasem Nalepa śniąc się reżyserowi nie tylko namawiał, aby się nie spieszyć, ale jeszcze poradził, jak zmontować poszczególne sceny.

-Trochę się bałem powiedzieć o tym Jarosławowi Barzanowi, wybitnemu montażyście. Byłem pewien, że weźmie mnie za wariata, ale odważyłem się i okazało się, że Tadeusz Nalepa miał rację – opowiada reżyser.

Wilczyński niewiele za to chciał zdradzić, jeśli chodzi o jego najnowszy projekt.  

– Mogę powiedzieć tylko tyle, że jednym z głównych bohaterów będzie Zbigniew Boniek, postaci będą mówić w sześciu językach: polskim, angielskim, francuskim, włoskim, niemieckim i rosyjskim, a muzyka to kompozycje Tomasza Stańko. 

Wiadomo już też, że w animacji usłyszymy najwybitniejszych aktorów, między innymi Janusza Gajosa (w głównej roli), Andrzeja Seweryna, Piotra Fronczewskiego, Marka Kondrata, Daniela Olbrychskiego, Jerzego i Macieja Stuhrów, a także Annę Dymną, Krystynę Jandę, Joannę Kulig i Kasię Smutniak, która przyznała reżyserowi, że ostatnio odmawia nowych ról, ale na jego propozycję natychmiast odpowiedziała „tak”.  Artysta nie zdecydował jeszcze, jaki tytuł ma nosić jego najnowszy obraz. Prowadzący poprosił go jednak, aby zdradził, jakie tytuły chodzą mu po głowie. Wilczyński wymienił trzy: „Starczy”, „Tylko mnie pogłaszcz” i „Na mój pogrzeb w czerwonej sukni przyjdź”. I wtedy prowadzący spotkanie natychmiast zaprosił publiczność do głosowania i decydowania o tym, który z pomysłów powinien wygrać. Najwięcej głosów zebrał ostatni tytuł. Reżyser przyznał, że obraz będzie tworzył przez „jakieś kolejne sześć lat”. Z całą pewnością jednak publiczność w Kazimierzu rozliczy twórcę z tego, czy ich wybór wziął pod uwagę.

Cały cykl „Polska klasyka pod gołym niebem” powstał z inicjatywy Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

 - Wszystko zaczęło się w 2020 roku. Wtedy zorganizowaliśmy szereg bezpłatnych, plenerowych pokazów arcydzieł polskiego filmu pod nazwą: „Kino Niepodległej. Najważniejsze filmy stulecia”. Projekt spotkał się z ogromnych zainteresowaniem widzów, ale pandemia uniemożliwiła jego kontynuację. Szkoda nam było tamtej inicjatywy i postanowiliśmy wrócić do niej pod zmienioną nazwą tego lata. Jedną z misji instytutu jest przecież promocja polskiej kinematografii, a także edukacja filmowa, a ten cykl świetnie tę misję realizuje– mówi Aleksandra Świerczewska, kierownik działu upowszechnienia kultury filmowej i promocji w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. ł Upowszechniania Kultury Filmowej i Promocji

Ci, którzy nie dotarli na pokazy do Kazimierza mają szansę na podobne spotkania w Mikołajkach, Krynicy Zdrój i Międzyzdrojach. Na każdym spotkaniu prezentowane będą inne filmy i nowi goście, którymi będą kolejno Jerzy Skolimowski, Krzysztof Zanussi i Filip Bajon.