Badanie „Puls miast”, czyli jak brzmią największe polskie miasta

Gdzie i jak bije puls polskich miast? Jakie są ich najbardziej charakterystyczne melodie? Jakie działanie ich fonosfera ma na mieszkańców? Odpowiedzi na te i inne pytania próbowali znaleźć twórcy projektu „Puls miast” wspólnie z agencją badawczą SW Research. Przepytali mieszkańców Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Poznania i Gdańska o to, jak słyszą oni swoje miasta.

W projekcie wziął udział również IGO, czyli Igor Walaszek, znany z zespołów Clock Machine i Bass Astral x Igo, obecnie występuje solowo. W 2023 roku ponownie jest częścią orkiestry Męskiego Grania (hymn tegorocznej edycji to singiel „Supermoce”, który Igo nagrał razem z Vito Bambino i Mrozem). Jest twórcą takich hitów jak „Helena”, „Brudas” i „To też o Tobie”. Na potrzeby projektu „Puls miast” stworzył singiel o tym samym tytule inspirowany nocnym pulsem Krakowa, a także postacią Piotra Skrzyneckiego. I właśnie m.in. o twórcy legendarnej Piwnicy pod Baranami porozmawiałyśmy z piosenkarzem. Zapytałyśmy go też o ścieżkę dźwiękową Krakowa, fascynujące go odgłosy i o piosenkę „Puls miast”.

IGO o muzycznym Krakowie i brzmieniowych inspiracjach

Hanna Zakrzewska: Miasto i otoczenie, w którym dorastamy, kształtuje nas równie mocno co ludzie, którymi się otaczamy. Co zawdzięczasz swojemu?

IGO: Jestem nierozerwalnie związany z Krakowem, do tej pory tu mieszkam i tworzę. Dorastałem w centrum miasta, zresztą cała moja rodzina mieszkała w tych okolicach, m.in. na Podgórzu, przy Rynku czy na Kazimierzu. Tu rozpoczęło się moje życie, także to muzyczne. Do tego mój tata zawsze pasjonował się historią, więc nasze wspólne spacery były pełne anegdot, opowieści i miejskich legend. Cały czas je pamiętam i gdy idę gdzieś ze znajomymi, to zawsze mogę trochę „przyszpanować”. Mam duży sentyment do historycznej części miasta, nadal lubię chodzić tymi ścieżkami. Ale miasto to dla mnie jednak głównie ludzie i to ich energia buduje jego klimat i napędza mnie do działania i tworzenia.

Rozumiem, że Kraków miał duży wpływ na twoje zainteresowanie muzyką i na twoją karierę?

- Oczywiście. Kraków zawsze był bardzo muzycznym miastem i wywodziło się stąd wielu wspaniałych artystów. Teraz jest ich trochę mniej, większość przeniosła się do Warszawy, bo tam się kręci biznes. Mój Kraków to między innymi Piwnica pod Baranami, Klub Żaczek oraz inne legendarne i już trochę zapomniane miejsca. Zanim odkryłem muzykę elektroniczną, byłem zdecydowanie bliżej tej „starej” muzyki niż tej nowoczesnej i zawsze wolałem brzmienia vintage. Moją wielką inspiracją był na przykład Andrzej Zaucha, krakus z krwi i kości.

IGO, fot. Krzysztof Cichuta

Jaki puls ma Kraków? Jak brzmi i z jakimi dźwiękami najbardziej ci się kojarzy? Jakie gatunki muzyczne tworzą jego ścieżkę dźwiękową?

- Jeśli chodzi o charakterystyczne dźwięki, oczywistą odpowiedzią byłby hejnał mariacki lub Dzwon Zygmunta na Wawelu. Nie będę jednak oszukiwał, że są one dla mnie jakąś wielką inspiracją. Tak jak wspomniałem, moim zdaniem odgłosy miasta tworzą ludzie i nawet ten głośny tramwaj czy gwar na targu to są właśnie ludzie. Nie da się tego od siebie oddzielić. A jakie gatunki muzyczne kojarzą mi się z Krakowem? Myślę, że to na pewno nie jest popowe miasto. Króluje tu bardziej nostalgiczna i sentymentalna muzyka, np. jazz i blues.

Ta krakowska fonosfera bardziej napędza cię do działania i dodaje ci energii czy raczej uspokaja i pozwala na chwilę wytchnienia?

- Moja praca to intensywne dźwięki. Zarówno na scenie, jak i w studio nagraniowym zewsząd otacza mnie głośna muzyka. Ona oczywiście napędza mnie do działania, ale złapałem się na tym, że coraz bardziej potrzebuję ciszy. To ona daje mi dużo energii i pozwala naładować baterie. Tę ciszę można znaleźć też w Krakowie, chociaż pewnie troszeczkę dalej od centrum. Ja mieszkam bardzo blisko ZOO i z zaskoczeniem odkryłem, że te odgłosy zwierząt bardzo pomagają mi w komponowaniu (śmiech).

Czy szukasz jakichś konkretnych dźwięków w codziennym pędzie? Czy zdarza ci się wplatać do swojej twórczości dźwięki miasta i otoczenia?

- Jasne, w mojej muzyce wykorzystałem parę razy dźwięki przyrody, fragmenty rozmów, moich lub podsłuchanych na ulicy, a także elementy gwaru panującego na Rynku Głównym, na przykład odgłosy z knajp z ogródkami czy dźwięk dorożek.

Jako muzyk często podróżujesz po kraju. W których miastach czujesz się najlepiej? Jaki wyczuwasz w nich puls?

- Chcąc nie chcąc, najczęściej jestem w Warszawie, bo tam dużo pracuję. Na początku nie przepadałem za tym miastem i jego kakofonią dźwięków, ale z każdą kolejną wizytą coraz bardziej je lubię. Mam też mnóstwo przyjaciół w Poznaniu, który jest moim drugim ukochanym miastem, zaraz po Krakowie. Jest bardzo bliski mojemu sercu i dużo się w nim dzieje, również w warstwie muzycznej i dźwiękowej.

IGO, fot. Krzysztof Cichuta

IGO o piosence „Puls miast” i Piwnicy pod Baranami

Przy tworzeniu najnowszego singla „Puls miast” inspirowałeś się klimatem miasta po zmroku. Jakie jeszcze obrazy i dźwięki pojawiały się w twojej głowie?

- Ten nocny klimat był dla mnie najbardziej istotny, bo w czasach mojej młodości, nie to, żebym teraz był bardzo stary (śmiech), Kraków był w zasadzie jedynym miastem w Polsce, w którym codziennie była jakaś impreza. Mam wrażenie, że inne miasta w tygodniu wymierały, a Kraków bez przerwy żył. To była moja ogromna inspiracja i wróciłem też trochę do tego buntu, który miałem w sobie w tych czasach i do emocji, które wtedy we mnie buzowały. Mam na myśli oczywiście te lokalne imprezy dla krakusów, między innymi na Kazimierzu, a nie puby przy Rynku, w których zazwyczaj bawią się turyści zza granicy. Teraz cały Kraków jest bardzo turystyczny i trudno obecnie znaleźć takie miejsce, które byłoby jedynie dla lokalsów. Do niedawna były to Dolne Młyny, ale – jak to często bywa – sprzedano je pod apartamenty. Nocny klimat Krakowa to też muzyka żydowska i Festiwal Kultury Żydowskiej na Kazimierzu. Bardzo cenię tę inicjatywę i cieszę się, że ktoś cały czas trzyma nad tym pieczę i pilnuje, żeby to żyło. Dzięki niemu można uciec z tego turboturystycznego miasta, jakim jest Kraków, i wejść w kompletnie inny świat.

Wspomniałeś wcześniej o Piwnicy pod Baranami. W utworze „Puls miast” możemy usłyszeć wypowiedź Piotra Skrzyneckiego. Czy legenda Piwnicy pod Baranami była ważnym elementem twojego dorastania muzycznego?

- Piwnica pod Baranami to nadal bardzo legendarne miejsce. Dla mnie osobiście też ma ogromne znaczenie, bo na początku kariery zagrałem tam kilka koncertów i nadal odbywają się tam imprezy muzyczne. Zresztą parę lat temu sam byłem jurorem na fajnym przeglądzie, który tam zorganizowano. Oczywiście nie jest to już ta sama Piwnica co kilkadziesiąt lat temu, kiedy rzeczywiście toczyło się tam życie kulturalne Krakowa i każdy musiał tam być. Pamiętajmy, że Piwnica to nie tylko muzyka, ale też inteligentne kabarety, których dzisiaj niestety jest coraz mniej. Ale jak byłem młodszy, to miejsce miało dla mnie niesamowitą aurę i było czymś wyjątkowym.

IGO o badaniu „Puls miast”

IGO, fot. materiały prasowe

Singiel powstał w ramach szerszego projektu, eksplorującego dźwięki polskich miast. Co cię zachęciło do wzięcia w nim udziału?

- Przede wszystkim duża wolność artystyczna, którą mi ten projekt dawał. Dostałem temat i tyle, nikt mi niczego nie narzucał. Mogłem poeksperymentować i zrobić coś całkowicie swojego. Super, że uszanowano to, że jestem niezależnym artystą. Poza tym sam temat miast i ich pulsu jest bardzo inspirujący, niespotykany i trudny do uchwycenia, a ja lubię wyzwania.

Podczas badania „Puls miast” mieszkańcy Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Poznania i Gdańska mieli okazję podzielić się swoimi wrażeniami i refleksjami na temat fonosfery ich miast. Czy coś cię zaskoczyło w odpowiedziach badanych?

- Niektóre z nich były bardzo ciekawe, np. gruchające gołębie w Krakowie, komunikat „Zdejmij plecak” w poznańskich autobusach czy zapowiedzi przystanków w metrze w Warszawie. Jednak dużej części z nich się spodziewałem, np. hejnału mariackiego czy odgłosów morza w Gdańsku. Nie zaskoczyło mnie też to, że ludzie głównie mówili o hałasie, który im trochę przeszkadza w codziennym życiu, czyli o dźwiękach ulicy. To naturalne, że najlepiej słyszymy te nieprzyjemne dźwięki, a mniejszą uwagę zwracamy na te milsze dla ucha. Podobno Polacy lubią narzekać, a czasem warto się zatrzymać, złapać chwilę i wsłuchać się w puls, który nas otacza.

Więcej informacji na temat projektu „Puls miast” znajdziecie na YouTube