Marki kosmetyczne już dawno osiągnęły wszystko, co mogły w filozofii „bez”: bez parabenów, bez ftalanów itd. Wyzwania przyszłości leżą gdzie indziej. W centrum zielonej rewolucji znalazła się produkcja kompostowalnych lub odnawialnych opakowań, troska o naturalne źródła, zmniejszenie ilości odpadów, udział w uświadamiających akcjach społecznych. Wszystkie te kwestie rodzą wiele innowacji, które warto wspierać.

1. ROLNICTWO REGENERATYWNE

Nie ma znaczenia, które określenie wolisz: agroekologia, rolnictwo regeneratywne czy permakultura, wszystkie oznaczają to samo. Chodzi o podejście, dzięki któremu uprawiana ziemia wróci do zdrowego, żyznego stanu. Odżywiając ją, dbamy o wszystkie rośliny, a więc także o zwierzęta i ludzi. Pomysł polega na tym, by odnowić poszycie leśne, bogate w dżdżownice, grzybnię i bakterie.

Niestety, inwazyjne metody rolnictwa rozwijane podczas ostatniego stulecia wyjałowiły glebę, tworząc połacie nieużytków. Dziś rolnictwo regeneratywne zaczyna inspirować marki kosmetyczne.

Clarins zobowiązał się do ochrony około 100 zagrożonych gatunków we współpracy ze stowarzyszeniem ASTERS Conservatoire d’Espaces Naturels de Haute-Savoie (Konserwatorium Terenów Zielonych w Górnej Sabaudii). Chanel (pionier na tym polu) uprawia 50 gatunków dzikich roślin i 37 odmian kasztanowców w Alpach Południowych.

„Dbamy o żywopłoty, przesadzamy drzewa, badamy insekty, wspieramy wszystkie działania wzbogacające populację małych zwierząt, a przede wszystkim zwracamy uwagę na jakość gleby. To niezwykle ważna praca, bo tworzy dosłownie podstawę, na  której wszystko rośnie” – podsumowuje Philippe Grandry, szef rolniczych działań marki Chanel w Gaujacq.

A jeśli chodzi o pionierską markę Lush (kochamy ją w ELLE!) – już w 2017 roku odznaczono ją laurem Spring Prize za wspieranie i nagradzanie inicjatyw związanych z rolnictwem regeneratywnym.

2. POŻĄDANY CERTYFIKAT

B Corp oznacza, że marka wspiera pozytywne społeczne i ekologiczne inicjatywy. Certyfikat ocenia pięć różnych obszarów wpływu, które są związane m.in. z włączaniem do działania pracowników i społeczności, a także odpowiedzialność ekologiczną wpisaną w cały model biznesowy firmy.

B Corp przeprowadza audyt co trzy lata i sprawdza wyniki certyfikowanych marek. Ale to nie wszystko – organizacja oferuje też darmowy kwestionariusz z wskazówkami dla tych, którzy chcą polepszyć swoje wyniki. Certyfikat posiadają już cztery tysiące firm z całego świata (wśród których z kosmetycznych znalazły się The Body Shop, Aveda, Elemis, Rituals czy Aromatherapy Associates), a 150 tysięcy używa narzędzi udostępnionych przez B Corp.

3. SCHRONIENIE DLA PSZCZÓŁ

Korzyści, jakie przynosi miód, jedno z pierwszych naturalnych lekarstw, są nieocenione: ma działanie antybakteryjne, oczyszcza rany, przyspiesza procesy gojenia, zmniejsza blizny, wzmacnia włosy, ma właściwości przeciwstarzeniowe. Jego maślana, gładka konsystencja zapewniła mu istotne miejsce w przemyśle kosmetycznym, który korzysta z jego dobrodziejstw od dekad.

Guerlain we współpracy z UNESCO i Francuskim Obserwatorium Apidologii szkoli pszczelarki na całym świecie. Nuxe i wiele innych firm współpracuje z NGO-sem Un toit pour les abeilles (Dach dla Pszczół), który umożliwia sponsorowanie uli i uprawę roślin miododajnych. Esthederm i Sanoflore stworzyły taki łańcuch dostaw swoich surowców, by nie szkodzić pszczołom.

Polska marka Yope wraz z Fundacją Łąka wspierają pszczoły np. w ramach akcji #beeYope. Śmiało można powiedzieć, że w branży beauty pszczoły bzyczą już całkiem głośno.

4. NOWA DEFINICJA „CLEAN BEAUTY”

Czystość formuł kosmetycznych jest dziś bezsprzeczna. Czy określenie „clean beauty” ma jeszcze rację bytu? Nie bardzo.

Z pewnością zjawisko to jest warte nowej definicji.

»Clean beauty« to frustrujące sformułowanie, bo nie może ono być w żaden sposób zmierzone czy zweryfikowane” – przypomina Alexia Inge, założycielka strony e-commerce Cult Beauty, proponującej jedynie sprawdzone i wartościowe towary.

„Wolimy skontrolować, jak powstały produkty danej marki i z jakiego łańcucha dostaw korzystały” – dodaje.

„Prosimy firmy o dowody takie jak wyniki badań klinicznych albo potwierdzenie neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla. Domagamy się dostępu do budżetu i faktur, gdy marki twierdzą, że przekazują pieniądze organizacjom charytatywnym”. Greenwashing nie ma tu szans!

5. ODNAWIALNE SKŁADNIKI

Grupa L’Oréal zobowiązała się do pozyskiwania 95 proc. składników wyłącznie z odnawialnych surowców, obszarów bogatych w minerały lub produkcji cyrkularnej do 2030 roku. W skrócie: firma nie będzie używać roślin, tylko biomateriałów, np. pochodzących od żywych organizmów takich jak szczepy drobnoustrojów, i produktów ubocznych z innych branż przemysłowych.

To już się dzieje, ale wszyscy muszą podkręcić tempo: niektóre marki używają łodyg, nasion, otrębów komosy ryżowej czy rybnych resztek do pozyskiwania aktywnych składników albo kolagenu.

Grupa L’Oréal zobowiązała się także do nierozszerzania areału pól uprawnych, z których korzysta, oraz zaprzestania używania produktów petrochemicznych, bo ich zasoby nie są odnawialne. Przykład? Global Bioenergies z powodzeniem wytwarza izododekan bez stosowania benzyny. To nowość! Ta molekuła, używana jako rozpuszczalnik i istotna część produktów wodoodpornych, jest generowana z wykorzystaniem bakterii, która jest karmiona cukrem roślinnym. Dzięki tej technologii firma mogła zaprojektować pierwszą linię wodoodpornych kosmetyków Last z wyłącznie naturalnych składników. Kto wie, może twój następny luksusowy krem będzie skomponowany w 90 proc. z produktów ubocznych albo w 80 proc. z bakterii?

6. Z KOSZY NA SALONY

Poleganie na naturalnych składnikach, wykorzystywanie każdego elementu rośliny to strategia dobrze znana naszym prababkom i gigantom przemysłu kosmetycznego. A więc co w tym nowego?

Na przykład Shiseido, promując linię kosmetyków Waso, skoncentrowało się na narracji „anti-waste”, bo na liście składników te produkty mają choćby recyklingowaną wodę pochodzącą z wyciskania jabłek, której kiedyś z braku komercyjnych walorów nie można było ponownie użyć.

Polska marka Oio Lab wyprodukowała całkowicie kompostowalne opakowania z grzybów, a Soap for Globe w ogóle rezygnuje z jednorazówek na rzecz pudełek z aluminium do wielokrotnego wykorzystania.

Płynąc z zieloną falą, także start-upy uzasadniają swoją rację bytu upcyclingiem – jednym z takich przedsięwzięć jest skandynawska marka Kaffe Bueno, która przetwarza odpadki kawowe (zbierane choćby w hotelach) w składniki potrzebne do pielęgnacji skóry, takie jak bogaty w polifenole Kaffoil.

W Finlandii działa Innomost, który recyklinguje korę brzozy niewykorzystaną przez przemysł drzewny i produkuje z niej różne aktywne składniki zawierające kwas azelainowy o działaniu przeciwtrądzikowym. Czasy pogoni za rzadkimi, egzotycznymi, najbardziej kosztownymi składnikami się skończyły.

7. ORGANICZNE DLA WRAŻLIWCÓW

Jeśli masz delikatną skórę, doskonale wiesz, jakie podrażnienia mogą wywołać niektóre organiczne produkty z powodu zawartych w nich olejków eterycznych. Ale to się zmienia.

Tata Harper, niekwestionowana królowa organicznych luksusów, wypuściła na rynek nową linię kosmetyków, z których usunęła 75 alergenów i substancji drażniących. Na półkach już wylądowały trzy produkty – w tym booster wzmacniający blask – stworzone według tej filozofii.

„Złuszczanie skóry wrażliwej to prawdziwe wyzwanie” – mówi Tata Harper.

„Odkryliśmy AHA z dłuższą strukturą molekularną, która ma mniejszy wpływ na martwe komórki (zostaje na ich powierzchni). Nie ma więc ryzyka podrażnień i zbyt intensywnego działania produktu”. Linia została stworzona we współpracy z kultową amerykańską kliniką Mayo, a marka otrzymała dla niej certyfikat Skin Safe. Nareszcie organiczne może być uniwersalne