Chociaż nikt z nas tego otwarcie nie przyzna, to sporej części z nas zdarza się wpaść w sidła mody – a to spodoba nam się coś, co akurat jest dostępne w sklepach, a to zainspirujemy się jakimś elementem garderoby u kogoś, kogo uważamy za dobrze ubranego. Problem w tym, że co jakiś czas do łask wracają rzeczy, które zdecydowanie wracać nie powinny. Poniżej kilka z nich, których powinno się unikać jak ognia – choćby praktycznie wszystkie marki modowe nagle włączyły je do swojej oferty.

Za duże garnitury

Kupując garnitur w latach dziewięćdziesiątych klient był praktycznie skazany na workowaty fason – tych dopasowanych praktycznie nie było. Potem sytuacja się zmieniła i zarówno marki, jak i konsumenci zrozumieli, że marynarka i spodnie (a także koszula) dopasowane do sylwetki mogą być nie tylko wygodne, ale także wyglądać zdecydowanie lepiej, niż te w wersji oversize. Historia lubi jednak zatoczyć koło i obecnie niejeden projektant pracuje nad wprowadzeniem do swojej oferty „luźnego” garnituru (lub już to zrobił). W tym przypadku jednak zdecydowanie nie warto podążać za trendami i trzymać się fasonu dopasowanego do sylwetki. To nie bez powodu ponadczasowa klasyka.

Buty z kwadratowymi czubami

Patrząc na reklamy męskiego obuwia, które pojawiały się w prasie w latach dziewięćdziesiątych i na początku XXI wieku trudno się nie uśmiechnąć. O uwagę klienta walczyły wówczas takie marki, jak włoska (tjaa…) Romano Mazzante, która miała w swojej ofercie wiele modeli butów z kwadratowymi czubami. Dziś można je zobaczyć stosunkowo rzadko (choć zawsze na weselu znajdzie się przynajmniej jeden wujek, który założy takie właśnie cuda), to zapewne za jakiś czas któraś marka będzie chciała przywrócić ten fason do łask.

Bucket hat

To jedna z tych rzeczy, która dobrze pasuje do niektórych celebrytów (zwłaszcza muzyków, którzy generalnie preferują ekstrawagancki styl), ale niekoniecznie do zwykłych ludzi. Bucket haty ma w ofercie wiele marek modowych, zwłaszcza tych bardziej młodzieżowych. Można zrozumieć intencje, którymi kierują się kupujący (to nakrycie głowy z jednej strony casualowe, a z drugiej dość niebanalne), ale w ogromnej większości przypadków efekt będzie ten sam, czyli wygląd dość infantylny. To zresztą dotyczy praktycznie wszystkich kapeluszy – lepiej zostawić je włoskim emerytom i detektywom z kryminałów noir.

„Zabawne” t-shirty

T-shirty są w porządku. Nawet noszone w miejscu pracy i przy wielu innych okazjach, może poza tymi, które wymagają dość formalnego stroju. Ale pod warunkiem, że nie mają na sobie wielkich nadruków – czy to z logotypem producenta (super, że stać cię na Gucci albo Versace, ale cały świat nie musi o tym wiedzieć), czy – o zgrozo – z „zabawną” grafiką lub sloganem. Nawet najlepszy żart szybko się starzeje, jeśli jest powtarzany zbyt często, a noszenie go na koszulce postarza go w tempie ekspresowym. To jeden powód, dla którego lepiej darować sobie koszulki inspirowane memami – drugi to taki, że wygląda się w nich po prostu niepoważnie.

Męska biżuteria

Męskie kolczyki, płócienne bransoletki, naszyjniki z zębem rekina, sygnety, złote i srebrne łańcuchy… Mogą być wykonane z różnych materiałów i kosztować od kilkunastu do kilkunastu (i więcej) tysięcy złotych, ale łączy je jedno – nie powinno się ich nosić. Męska biżuteria powinna ograniczać się do zegarka i ewentualnie obrączki. Wszystko inne jest zbędne.

Kozia bródka (lub inny fantazyjny zarost)

Ostatnie lata przyniosły modę na tak zwaną drwaloseksualność, która poskutkowała tym, że sporo facetów postanowiło zapuścić gęste (oczywiście w miarę możliwości) brody. Potem ten trend mocno stracił na sile, choć część mężczyzn zostało przy zaroście. I takie podejście, czyli albo pełna broda, albo golenie na gładko, wydaje się być dobre. Wszystko, co pomiędzy, czyli wszelakie kozie bródki, bokobrody przycinane wzdłuż linii szczęki czy zarost przypominający ten Edwarda Nortona z „Fanatyka” lepiej sobie odpuścić.

Poliestrowe krawaty

Punkt mówi o poliestrowych krawatach, choć w zasadzie można by go rozszerzyć na inne części garderoby i inne materiały. Tani nie zawsze oznacza zły, ale w niektórych przypadkach oszczędność zwyczajnie jest nawet nie tyle obciachowa, co po prostu pozorna. Krawat z poliestru będzie tańszy od jedwabnego, ale będzie wyglądał tandetnie i trudniej się wiązał. Czapka z akrylu w jakimś stopniu spełni swoją rolę, ale nie będzie tak komfortowa, jak wełniana. Za ubrania nie warto przepłacać, ale nie da się ukryć, że jakoś po prostu kosztuje.