Oscar Dąbkowski: Pandemia koronawirusa była wyjątkowo trudnym czasem dla artystów. Jak Ty ją zniosłeś?

Tomasz Kot: Od października do lutego kręciłem film pt. „A Perfect Enemy”. Zdjęcia miałem w Barcelonie, Paryżu i Frankfurcie, plan był bardzo satysfakcjonujący, ale i wyczerpujący, więc kiedy chwilę po moim przyjeździe ogłoszono lockdown, on trochę się nałożył na moje prywatne plany. A plan był taki, że nie ruszam się z domu, ponieważ pracowałem długo, ciężko i daleko. 

Masz jakieś przemyślenie na temat sensu takiej zmiany tempa życia i sposobu funkcjonowania społeczeństw?

Z jednej strony było to przerażające, z drugiej jednak fascynujące. Na przykład ta szybkość, z jaką świat stanął w miejscu. Pod każdym względem wyjątkowy czas. Bez dwóch zdań.

Ci, którzy mogli, zabierali pracę do domu i pracowali w trybie home office. W przypadku aktorów było to jednak niemożliwe. Plany filmowe stanęły. Jak sobie z tym radziłeś?

Bardzo mi szkoda, że nie zdążyliśmy z filmem biograficznym o Nicola Tesli. W zeszłym roku intensywnie przygotowywałem się do tej roli, a zdjęcia miały rozpocząć się we wrześniu. W ostatniej prawie chwili przesunięto realizację na marzec, a w marcu musieliśmy zostać w domu. W tej chwili cały filmowy świat próbuje jakoś odnaleźć się w tej nowej sytuacji, ale jest to trudniejsze niż przedtem. To jednak w zasadzie tylko taka rzecz, włożyłem w nią pracę, ale generalnie wychodzę z założenia, że nie mam prawa narzekać. Znam ludzi, którzy stracili pracę z dnia na dzień, ludzi, którzy zachorowali, którzy zamknięcie musieli przeżyć w ciasnym mieszkaniu itd. Generalnie nie było najgorzej.

Cieszę się. Co więcej, wszystko powoli wraca do normy. Na premierę z Twoim udziałem czeka kilka produkcji, w tym m.in. film pod tajemniczym tytułem „Warning”. Ciężko znaleźć o nim jakieś konkretne informacje. Możesz nam już zdradzić coś na temat jego fabuły?

Ten film to była niezwykła przygoda. Reżyserka Agata Alexander stworzyła niesamowity świat przyszłości, wykorzystując nasze szare blokowiska jako scenografię. Stwierdziła, że socrealizm to gotowe sci-fi. To była bardzo ciekawa praca. Miałem przyjemność partnerować Ruppertowi Everetowi. Poznaliśmy się wcześniej w Sewilli na europejskich nagrodach filmowych, gdzie ja i on mieliśmy nominację za główną rolę męską. Nie znam szczegółów, ale premiera tego filmu też jest wstrzymana z powodu całego tego zamieszania. 

Nie bez przyczyny podniosłem hasło „warning”, bo idealnie komponuje się ono z sytuacją, jaka dotyka obecnie naszą planetę. Zmiany klimatycznie w wielu regionach świata widoczne są gołym okiem. Z jednej strony topnieją lodowce, z drugiej zaś – z racji na globalne ocieplenie - zaczyna brakować wody pitnej. Ostatnio wyjątkowo mocno zainteresowałeś się tym tematem… 

Zacznij od wody. Podoba mi się bardzo prostota tego hasła i tak też się u mnie zaczęło. Od butelki z filtrem. Od dwóch lat znacznie częściej podróżuję i butelka z filtrem okazała się turbo praktyczna na lotniskach. W jakimś maleńkim procencie człowiek czuje się bardziej niezależny. 

Z tego, co wiem, nie tylko więcej czytasz i mówisz na ten temat, lecz także przyłączyłeś się do działań marki Dafi. Na czym polega Twoje wsparcie?

Tak, to prawda. Zostałem ambasadorem tej marki. Bez najmniejszego cienia wątpliwości. Korzystałem z ich produktów wcześniej. Wspomniana butelka z filtrem jest stałym elementem w moim codziennym życiu. Fakt, że produkcja jest w całości polska także do mnie mocno przemawia!

Gdybyś mógł cofnąć czas i wrócić teraz do szkoły, na jakie lekcje chodziłbyś najchętniej?

Absolutnie nie chciałbym w tym kontekście cofać się w czasie. Bardzo źle wspominam obie szkoły: zarówno podstawową, jak i liceum i nie chciałbym tam wracać nawet na długą przerwę. Z prawdziwą satysfakcją wspominam za to swoje studia. Tam w szkole teatralnej nikomu nie przeszkadzało, że chcę być aktorem. (śmiech) 

A to ciekawe. Tej strony Twojej biografii nie znałem. Zapytałem jednak o szkołę nie bez powodu. Kiedy chodziłeś bowiem do tej znienawidzonej szkoły podstawowej, środowisko nie było jeszcze tak zniszczone. Albo przynajmniej nie mieliśmy tej wiedzy czy świadomości co dziś. Jak dzieciaki w wieku Twojej córki i syna powinny być dziś nauczane o tym, w jakim stanie jest nasza planeta i jak zapobiec jej dalszemu zniszczeniu? W tym także globalnemu zanieczyszczaniu wody?

Mam wrażenie, że to nie chodzi o to jak nauczać, ale jak odróżniać fakty od fejków. Dziś trzeba to wiedzieć. Myślę, że to pokolenie jest dobrze zorientowane, ma sporą świadomość i zaryzykowałbym stwierdzenie, że ten temat jest dla nich tematem wiodącym, jeśli chodzi o wchodzenie w dorosły świat. Wydaje mi się, że ten prosty rysunek, w którym dorośli uczą młodych, powoli się zaciera. Mamy dookoła nas sieć, w której wielu dorosłych nie do końca się odnajduje i w wielu miejscach to młodzi pomagają starszym. Starsi często nie mają przestrzeni zauważać wszystkiego, co się pojawia, a młodzi taką mają. Wysuwam te wnioski z własnego doświadczenia. Cenię sobie bardzo kontakt z pokoleniem moich dzieci i mam wrażenie, że Ci młodzi ludzie są o wiele bardziej „ogarnięci” niż niektórym się wydaje. Butelka z filtrem pojawiła się w moim domu za sprawą mojej córki, bardzo chciała ją mieć, a ja nie miałem pojęcia o jej istnieniu.

Mądrze prawisz. Widać, że wiesz, jaki potencjał drzemie w młodym pokoleniu. Tomasz Kot na Ministra Edukacji…?

Oj nie, nie, nie! To całkiem niedobry pomysł, w zasadzie bardzo zły. (śmiech) 

ZOBACZ: Tom Hardy zostanie kolejnym Jamesem Bondem? Tak wskazują nowe doniesienia

CZYTEJ TEŻ: Krzysztof Zalewski w nowym ELLE MANIE: Wychodzę i śpiewam swoje [WYWIAD]

NASZ WYWIAD Z PIOTREM TROJANEM: Piotr Trojan w ELLE MAN: Tworząc film o Tomku czuliśmy, że robimy coś ważnego [WYWIAD]