Trzy lata temu pracowałaś w IKEI, a muzyka była jedynie pasją i marzeniem. Kiedy na Narodowym zaśpiewałaś podczas koncertu Taco Hemingwaya i Dawida Podsiadły mówiła o tym cała Polska. Zakręciło ci się w głowie? 

Wjazd na scenę podczas koncertu Taco i Dawida był zwieńczeniem czterech lat bardzo ciężkiej pracy. Dał mi pewność siebie i wiarę w to, co robię. Kiedy stajesz przed ponad pięćdziesięcioma tysiącami ludzi doznajesz poczucia, że możesz dojść do każdego, nawet najbardziej nierealnego celu. Ale spokojnie, powoli, ciężką pracą i wytrwałością. Po koncercie odezwało się do mnie wiele osób z pytaniem “co teraz?” a ja odpowiadałam, że to samo co wcześniej: wstaję rano, biorę prysznic, wychodzę z psem na spacer, piję kawę. Nie odleciałam. To był gościnny występ, a nie solowy. 

Nie jesteś spełniona?

Wiem, że mogę znacznie więcej. 

Ale masz teraz możliwości, fanów, są marki, które chcą współpracować. No i ciężar odpowiedzialności, kiedy już docierasz do miejsca o jakim kiedyś tylko marzyłaś. 

Patrząc z boku może się wydawać, że to sen, bo nie zdaje sobie sprawy z tego ile pracy wymaga moja profesja. To praca przez siedem dni w tygodniu. Myślenie nad tekstami, e-maile, spotkania, koncerty. Czasem tęsknię za pracą na etat przez osiem godzin dziennie. Na szczęście znajduję balans. Cieszę się, że mam bliskie osoby, które czasem mówią dosadne: Zwolnij! – Wiem, że nie wszyscy mogą pozwolić sobie na taki komfort. „Rosalie.” to projekt do którego należą ludzie, którzy mnie wspierają. Jestem im bardzo wdzięczna, bo razem jest łatwiej.

Masz silne męskie wsparcie. Dwaj menadżerowie, członkowie zespołu, producenci, partner. Lubisz otaczać się mężczyznami?

Od zawsze. Odkąd sięgam pamięcią byłam kumplem dla chłopaków w szkole, ziomkiem, przy którym toczyły się męskie rozmowy. W domu byłam córeczką tatusia. Zdecydowanie było mi bliżej do męskiego towarzystwa, relacje damsko-męskie są łatwiejsze niż damsko-damskie. Nie ma w nich rywalizacji. Oczywiście uwielbiam kobiety, ale często jakoś podświadomie włącza nam się współzawodnictwo. Z mężczyznami tak nie mam. 

Wśród fanów też dominują panowie? 

Wyrazy sympatii otrzymuje od każdej z płci. Na koncertach więcej jest kobiet. Zdarza mi się, że mężczyźni czasem coś napiszą w mediach społecznościowych, ale to zawsze miłe rzeczy. Zero hejtu. Tylko pozytywne emocje.

Zero stalkerów?

Kiedy dostałam wiadomość „Fajnie dziś wyglądałaś w Biedronce”, to poczułam się trochę dziwnie, ale mało jest takich sytuacji. Rozpoznawalność, to część bycia w projekcie „Rosalie.”. 

Jesteś wyrazista, lubisz bawić się modą, zaskakiwać.

Chyba każdy artysta lubi się wyróżniać. Na moim Instagramie nie są po prostu zdjęcia beauty. Stoi za nimi mój charakter. Czytałam  w internecie komentarze dotyczące zdjęcia na okładce nowej płyty i nie rozumiem dlaczego nie mogę założyć złotego plastra na nos? Nie interesują mnie hejterzy. Cieszy fakt, kiedy kobiety piszą, że dzięki mnie przestały się bać wyrażać przez modę, że zyskały pewność siebie. Chyba o to w tym wszystkim chodzi. Zmieniam się, przestaję być dziewczyną z sąsiedztwa. Idę w kierunku pewnej siebie, eleganckiej kobiety. Lubię się wyróżniać w roli „Rosalie.”, ale w domu już taka nie jestem. 

Jaka jest różnica między Rosalie, a Rozi? 

Kiedyś nie lubiłam gdy mówili do mnie Rosalie, ale kiedy stała się projektem, przywykłam i polubiłam. Ale znam różnicę. Rozi jest spokojna, kocha dom i swojego psiaka. Rosalie... ciągle walczy i realizuje kolejne cele. 

Jaki jest ten najbliższy?

Płyta, która pojawi się w drugiej połowie marca. Mam nadzieję, że da radość odbiorcom, bo to najmilsze w tej pracy. Nie mogę się doczekać, aż zagram nowe utwory na żywo. Jestem teraz szczęśliwsza niż kiedykolwiek. Muzyka, którą robię nie zawsze ma w sobie ten taneczny rytm. Widzę, że ludzie przeżywają ją wewnątrz, ale nie wiedzą jak się do niej bawić. Tym razem chcieliśmy dać im coś, co ich poruszy również w sensie fizycznym. 

Singiel „Nie Mów”, napisał Arek Sitarz, czyli raper Ras. Jaki masz wpływ na teksty? 

Zanim Arek to napisał, długo rozmawialiśmy o tym jaką tematykę chciałabym poruszyć, jak to się będzie niosło, dlatego jest taka kobieca perspektywa. Zauważyłam, że ludzie pisali “myślałem, że Rosalie. sama pisze swoje teksty”, ale ja skupiam się na tym w czym jestem najlepsza, czyli na śpiewaniu. W sferze tekstowej pomagają mi tak uznani artyści jak Arek Sitarz, czy Michał Wiraszko. Ale podobnie jak ze zdjęciami, klipami i innymi elementami, nad tekstami pracuje sporo osób, ale to do mnie należy decyzja w jakim kierunku, to wszystko ma pójść. 

A muzycznie czego się możemy spodziewać?

Przy płycie producencko współpracowali ze mną m.in. Ment XXL, Szafter, Jordah i oczywiście wyjątkowa Chloe Martini. Mamy między sobą takie damskie porozumienie, nie ma między nami rywalizacji, poza tym oczywiście niezastąpione chłopaki, m.in duet Michał Lange i Marcin Makowiec. Nie współpracowaliśmy nigdy wcześniej ale teraz, dzięki nim, doświadczyłam tworzenia muzyki w zupełnie nowy sposób. Byliśmy zamknięci w studio po kilkanaście godzin. Na bieżąco mogłam dodać jakiś instrument, zmienić tempo. Wcześniej często pracowałam zdalnie komunikując się z producentami wirtualnie. Jednak kontakt twarzą w twarz jest niezastąpiony. Możliwość wspólnej radości, albo wykrzyczenia komuś czegoś, bo masz gorszy dzień. Dzięki temu towarzyszyły nam wyjątkowe emocje. To bardzo potrzebne, kiedy na co dzień funkcjonujesz w świecie, w którym wszystko odbywa się wirtualnie i brakuje prawdziwego kontaktu.

To chyba największa bolączka współczesności.

Staram się ograniczać media społecznościowe. Ustawiłam taką barierę do 55 min dziennie, ale czasem to nie wystarcza. Budzę się i od razu chwytam telefon. Niby sprawdzam, która godzina, ale zerkam co tam słychać na Insta. Z drugiej strony gdyby nie sieć, nie zostałabym zauważona. Gdyby nie moje piosenki wrzucane na YouTube, to Łukasz Kowalka nie zostałby moim menadżerem i nie stworzylibyśmy razem, wszystkiego tego co do tej pory. W sieci również zaczęłam pracować nad pierwszymi piosenkami z artystami, których wcześniej nie poznałam face to face. Wszystko to ma oczywiście swoje zalety, ale musimy nauczyć się żyć naszym życiem. Bańka, która jest wokół jest bardzo powierzchowna. Ciuchy, selfie, eventy. Czasem trzeba odłożyć to na bok, bo tam jest za dużo bodźców. Jestem ultra przebodźcowana.

Co byś powiedziała tej dziewczynie z IKEI bogatsza o doświadczenia ostatnich czterech lat?

Gdybym była Rozalią z trzeciego roku turkologii, która rzuca studia i pracę, żeby iść za marzeniem, powiedziałabym jej „rzucaj i rób swoje”! Dla mojej mamy, nauczycielki, ta wiadomość to był koszmar. Gdybym jej powiedziała, że rezygnuję z edukacji, bo wyjeżdżam za granicę do pracy, to może by zrozumiała, ale ja powiedziałam, że chcę być piosenkarką. Nikt nie wiedział, czy to się może udać, czy nie. Ale ja wiedziałam, że muszę spróbować.

Zobacz wywiad z Rosalie podczas dzisiejszego LIVE o 19.00 na Instagramie magazynu GALA: