Jesteśmy świadkami zmian. W świecie pielęgnacji objawiają się one m.in. symbiozą stref beauty i wellness. Chcemy, żeby codzienne zabiegi były przyjemnością, a samo nakładanie kremu – doświadczeniem z pogranicza wizyty w spa. To nie smarowanie czy mycie, ale chwila, która ma nas wprawić w zachwyt. Z tej przyczyny troska o nasze zmysłowe doznania stała się obsesją marek kosmetycznych. Zabawa dotyczy tu głównie konsystencji, czyli postaci produktu. Żegnamy dotychczasowe kanony mówiące, że bogate kremy, masła są dobre do skóry suchej, a lekkie lotiony czy pianki do mieszanej lub tłustej.

Forma produktu jest po prostu dodatkową atrakcją – ma nas zaskoczyć, podekscytować, sprawić radość. Olejek może dziś zamienić się w lotion, tłusty krem w wodną esencję, pianka stać się olejkiem, a puder – kremem. Dlatego konsystencję kosmetyku dobieramy do upodobań, a nie jak wcześniej – do rodzaju skóry.

Po co nam te igraszki z konsystencjami kosmetyków? Potrzebujemy dziś dodatkowej stymulacji?

BARBARA KOZIOŁ: Przyjemne zaskoczenie jest dodatkowym atutem produktu do pielęgnacji – zachęca do stosowania, zapewnia zmysłowe doświadczenie, odpręża. Dostarczamy cerze wszystkich niezbędnych składników, a jednocześnie mamy niespodziewaną przyjemność ze  zwykłej, codziennej czynności. W świecie pełnym bodźców także pielęgnacja potrzebuje podkręcenia.

Od czego zaczynacie pracę nad konsystencją kosmetyku?

W laboratorium bazujemy na konsystencjach wodnych i olejowych, a także na ich syntezie, m.in. do postaci emulsji, które są stabilnym połączeniem wody z olejem. Emulsja to układ dwóch niemieszających się cieczy, a jej wyjątkowa właściwość polega na tym, że może być nośnikiem zarówno dla składników rozpuszczalnych w oleju, jak i w wodzie. Stosując różne rodzaje i proporcje składników olejowych i wodnych, możemy osiągnąć różne konsystencje emulsji.  W naszym laboratorium opracowaliśmy emulsję w postaci kremu-pianki. Faza olejowa jest rozproszona w fazie wodnej, a produkt ma puszystą konsystencję, która podczas nakładania na skórę zamienia się w gładki krem. Świetnie nawilża, a przy okazji jest sensoryczną pieszczotą.

Jaką najbardziej zaskakującą konsystencję opracowaliście?

Serum w sztyfcie, które było naszą odpowiedzią na coraz wyraźniejszy trend waterless (kosmetyków bezwodnych – przyp. red.). Ilość wody w tym produkcie została zmniejszona do koniecznego minimum. A jednocześnie składniki aktywne pozostawiły silnie skoncentrowane. Wszystko zostało zamknięte w poręcznym sztyfcie. Mamy tu komfort aplikacji, skuteczność pielęgnacji, a przy tym zmniejszamy zużycie wody w procesie produkcji kosmetyku.

Przy okazji ułatwiacie życie osobom, które dużo podróżują. Na pewno nic się nikomu nie rozleje. Jakie konsystencje Polki lubią najbardziej?

Bazując na analizach i doświadczeniu, możemy potwierdzić, że wolą lżejsze kremy i preparaty, które szybko się wchłaniają. Nie lubią czuć tłustej warstwy na skórze. Z kolei w grupie produktów do demakijażu mocno zaznaczył się trend na preparaty olejowe. Odpowiedź na pytanie o ich popularność przynosi chemia i zasada, że podobne rozpuszcza podobne. Makijaż bazuje na konsystencjach olejowych, a lipidowy produkt do demakijażu łączy się z kosmetykami kolorowymi i dzięki temu świetnie oczyszcza skórę. Dlatego „olejkowy demakijaż” to przebój.

Nie chcemy już używać gęstych, tłustych kremów?

Jest grupa kobiet, które lubią tradycyjne podejście i nie wyobrażają sobie pielęgnacji bez warstwy bogatego, gęstego kosmetyku. I to jest jak najbardziej w porządku. Ale dużo osób lubi konsystencje lżejsze, nakładanie tych cięższych odbierają jako mało komfortowe. Dla nich stworzyliśmy np. nieoczywiste połączenie formy wodnej i olejowej, czyli serum dwufazowe. Dzięki takiemu rozwiązaniu wszyscy są zadowoleni: kosmetyk przyjemniej się rozprowadza, a skóra dostaje niezbędne lipidy.

Skąd mamy pewność, że wybrany przez nas, przyjemny w dotyku kosmetyk będzie dobry dla skóry?

Zamiast sugerować się podziałami sprzed lat: lekkie konsystencje do cery mieszanej i tłustej, gęste do suchej i normalnej, skupmy się na etykiecie. Zaletą nowoczesnych produktów jest przejrzystość przekazu. Trzeba sprawdzić, do jakiej skóry (czy na jaki problem) jest przeznaczony kosmetyk. I warto też poznać jego skład. Reszta to kwestia przyjemności, która jest nieoceniona w dbaniu o siebie.